Komentarze: 4
Szczęście to mit,
stworzyliśmy go sami.
Czarna bandera nad nami.
pn | wt | sr | cz | pt | so | nd |
31 | 01 | 02 | 03 | 04 | 05 | 06 |
07 | 08 | 09 | 10 | 11 | 12 | 13 |
14 | 15 | 16 | 17 | 18 | 19 | 20 |
21 | 22 | 23 | 24 | 25 | 26 | 27 |
28 | 29 | 30 | 01 | 02 | 03 | 04 |
Szczęście to mit,
stworzyliśmy go sami.
Czarna bandera nad nami.
W Amsterdamie statek stał, wiatr północny ostro wiał
Jego bryg do rejsu już szykował się
Gdy się nagle zjawił on, walnął w pokładowy dzwon
Ej załogo zapamiętaj słowa me
Moje serce, każdy wie, ma połowy tylko dwie
Morze jedną, whiskey włada drugą z nich
Dla kobiety miejsca brak, niech je wszystkie trafi szlag
Stawiać żagle, wypływamy skoro świt.
Nie wiem czy nie za łatwo odpuściłem. Znaczy się nie odpuściłem, ale bardzo się staram, aby tak się stało. Nie wiem czy to dobre. Nie wiem czy to dobrze rokuje na przyszłość, ponieważ spierdalanie i niepodejmowanie walki chujowe jest bardzo. Szmule wokół mnie są, ale nie mogę się przemóc. Nawet nie chodzi o przemożenie się, lecz o to że jednak ciągle lokatorem mojej pompki jest koleżanka Pepe i nie mogę się zdecydować na jakieś poważniejsze kroki w stosunku do innych przedstawicielek. Tak się kurwa zastanawiam i czarno to wszystko widzę. Czasy są jakie są, trzeba być twardym, a mnie prawie złamała Pepe. Niedobrze mi to wygląda. Nie podejrzewałem się o taką miękkość. Żeby się tylko nie przełożyła na inne aspekty. Ciągle nie wybiłem sobie jej z głowy, nawet nie wiem czy to kiedykolwiek nastąpi. Jednak odsunąłem ją w głębokie zakamarki mojej gładkiej kory mózgowej i coś tam to daje. Niewiele, ale daje. Nie rozpamiętuję, nie zapijam – tyle daje – ale kurwa na pewno się upomni, jeszcze przyjdą gorsze dni. Myślę, że zawsze będziesz mogła wrócić, chyba że będę dzieciaty. Wtedy nie ma chuja, wolę sam cierpieć niż gówniarzom spierdolić dzieciństwo. Wiem jak to jest, więc nie ma takiej opcji. Postaraj się zatem wrócić zanim stanę się protoplastą – to może nawet się zdarzyć przez przypadek, więc nie kuś losu i się pośpiesz.
Mózg mam koncertowo wyprany z myśli, wiedzy i emocji. W tle leci Taniec Węgierski Bizet’a. Jak miło. Rzeczywiście sam alkohol i stan nietrzeĄwości nie pomaga zapomnieć. Natomiast kac jest czymś rewelacyjnym. Bezmyślność spowodowana kacem bardzo pomaga. Jedna jest tylko sprawa. Kac musi być konkretny. Nie mam ciągów. To jest dobre jak sądzę. Chciałem z rana klinikiem się podreperować, ale nie uczyniłem tego. Dzisiaj ani kropeleczki, pewnie następny drink będzie w środę. Myślę, że na pewno w środę – temu facetowi nie odmówię towarzyszenia. Kobitka, która rano zrobiła mi kawkę, przyjechała na to spotkanie towarzyskie z jednym znajomym, tzn. mają się ku sobie. Oczywiście naturalną koleją rzeczy było ich nocne pukanie, ale to nie moja sprawa. Moja jest taka, że spijała z moich ust każde słowo jakie wypowiadałem. Ja generalnie nie ruszałem się dzisiaj z kanapy, zresztą wczoraj też nie, a ona tak się starała siadać, żeby być albo blisko albo wręcz obok. Mogłem wygłaszać dowolny monolog, na jakikolwiek gówniany temat, a i tak miałbym wiernego słuchacza. Wery najs. W piątek zostały mi przekazane pozdrowienia. Kobitka, która kiedyś mi się podobała przesłała przez mojego kolegę pozdrowienia. Nie widziałem jej od nocy sylwestrowej 1999/2000. Trochę czasu minęło. Do niczego wtedy nie doszło, prócz okrycia jej moją marynarką – zimna to była noc, a życzenia towarzystwo sobie składało na zewnątrz. Pamiętam, że dobrze mi się z nią tańczyło. Taka zdrowa dupa to była, o ile dobrze pamiętam. Rozsądna przy tym i niegłupia. Kurna Olek ile, bab w otoczeniu. Żeby mnie tak Pepe chciała słuchać w taki sposób, żeby mnie tak Pepe pozdrawiała. Koniec pierdolenia o Pepe. Znowu się zacznie użalanie, a tego nie potrzebujemy. Wracając, rzeczywiście rozsądna i chyba będzie trzeba się wykazać zainteresowaniem. W końcu taki kurwa jestem ładny, miły, dobrze wychowany, że wszystkie moje – tylko muszę wykazać to zainteresowanie i otworzyć japę. Ale sobie kurwa teraz posłodziłem. Pycha.
Troszeczkę się zeszmaciłem wczoraj. Pojechałem do znajomego. Tam oczywiście alkohol, jacyś nowi dla mnie ludzie i impreza. Zasnąłem w opakowaniu. Znaczy było dobrze grane. Przebudziłem się kilka minut przed południem. Zacząłem dzień od paczki szlugów i dwóch kaw. I to kurwa było miłe. Kawki zrobiła mi jakaś panna. Dawno żadna kobitka mi nic nie zrobiła tak zupełnie bezinteresownie. Nie musiałem dupy ruszyć z kanapy. To było naprawdę miłe. Panna zajęta i nie w moim typie, ale podobało mi się jej podejście. Łeb mnie napierdala w dalszym ciągu i jakoś nie mam apetytu – kurwa dziwne.
Coś wypadło i Mazury nie wyszły. Trudno. Jeszcze spróbuję podskoczyć tam 22 kwietnia, wcześniej nie zdążę. Jak się nie uda, to dopiero w maju albo i nawet w czerwcu się pojawię w krainie Wielkich Jezior Mazurskich. Harmonogram nie pozwala na inne rozwiązania. Ciekaw jestem czy podczas tego lata znowu mi się telefon rozładuje na wodzie a ona się odezwie i zostawi wiadomość. Po czym ja oddzwonię po dwóch dniach i usłyszę, że chciała przyjechać, ale teraz już nie. Pamiętam jak mnie pytała czy ją wezmę w rejs. Proste, że chciałem wziąć. Taki śródlądowy rejs, żeby nie było dużo roboty i rzygania. Pamiętam jak musiała wtedy (jak zwykle zresztą) wspiąć się na palce, żeby mnie pocałować, a ja się lekko wtedy pochyliłem. W podobny sposób witała się ze mną w hall’u. Stawała na palcach, zakładała mi ręce na szyję i dostawałem długie buzi. Potem często w tej pozycji patrzyliśmy w lustro, które wisiało na ścianie w przedpokoju. Ten widok wrył mi się w pamięć bardzo. Koniec wspominek. Idę sobie ugotować jakąś pastę.
Nadchodzi czas, że trzeba zajrzeć w spis telefonów i notes. Ewentualnie wybrać się w jakieś miejsce o dużym współczynniku ukobiecenia. Co prawda w tym przypadku klin nie skutkuje – to już sprawdziłem. Jednakże tak na sportowo trzeba się z kimś pospotykać. Pierdolę. Mogę czuć się rozczarowany i zawiedziony, ale to nie oznacza, że mam żyć w ascezie. Serduszko pozostanie wierne, ale głowa ma ochotę na balety z paniami. Teraz to ja będę kutafonem.
Idzie chyba nieĄle. Sam się oszukuję, ale niech tak pozostanie. Pośmigałem po barach. Wypiłem kilka razy colę i jedno piwo bezalkoholowe. Dzielnie walczę. Szaniec będzie zdobyty. Rano skoczę sobie na Mazury. Potraktuję to jako odskocznię od tego całego gówna. Spotkałem dawnych znajomych. Nikt nie z nich nie podzielił się spostrzeżeniem, że słabo wyglądam. Oznacza to, że opuchlizna zeszła i że reprezentuję klasyczny wygląd. To dobrze. Nie powiem, że nie mam ochoty wsiąść do auta i podjechać po flaszkę na stację, jednak myślę, że jakoś to przewalczę i kimnę się na trzeĄwo. Wracając dzisiaj z miasta przejeżdżałem w okolicach dobrze mi znanych. Zapaliła się czerwona żaróweczka – odegnałem myśli. Mam nadzieję, że na długo. Zdjęcia ze sobą nie noszę, leży zamknięte na biurku. Nie ma go koło mnie gdyż śpię dzisiaj w innym miejscu niż zazwyczaj. Więc nawet jakbym chciał się zadręczać to nie mam jak. Żałuję tylko, że tak bardzo dobrze pamiętam.
Nie mam zjebanego nastroju, ale nie jestem też w euforii. Sprzątnąłem otaczający mnie burdel – wpadło kilka niepotrzebnych rzeczy w oko. Idąc za ciosem przejrzałem telefon i wypierdoliłem wszelkie sms’y, które mogą mi się Ąle kojarzyć. Dobrze mi wychodzi udawanie neutralności i dobrze mi się z tym jak na razie żyje. Trochę spojrzałem też wstecz, ale wzrokiem analityka. Muszę przyznać, że dużo sobie obiecywałem. Chciałem dobrze. I jak dla mnie to byłem zachęcany do tych działań. Nie wiem po co, nie wiem dlaczego. Chuj, nie szukam już odpowiedzi na te pytania. Choć zawsze dla niej miejsce będzie gotowe. No, ale wystarczy tego pierdolenia kotka za pomocą młotka. Nie myśleć to też nie pisać.
Walczę bardzo. Wszystko na siłę. Uśmiechu z mordy nie ściągam, choć wcale mi nie do śmiechu. Nawet teraz pisząc to gówno uśmiecham się. Zwalczam siebie. Połaziłem dzisiaj po knajpach i ani przez chwilę nie wpadłem w żadne zamyślenie na temat wiadomy. Kosztuje mnie to wiele wysiłku, ale może się opłaci. Kilka piwek, jakiś drink i dobra kolacja pomogły w tym działaniu. Nie upiłem się. TrzeĄwy jestem jak niemowlę. Separacja myśli, uśpienie, hibernacja, obojętność – tych rzeczy mi potrzeba i o nie będę się starał. Wolałbym tego nie robić i po prostu być wiadomo gdzie, ale skoro się nie da to uśpię część organizmu odpowiedzialną za Pepe. Uśpię nie pijąc, nie bijąc się po barach, nie szlajając się po burdelach. Tak po prostu bez niczego się postaram. Zatracę się w codziennych czynnościach i postaram się odnaleĄć w nich ukojenie. Nie zamierzam szukać nowych przygód miłosnych.