Bardzo chcę ją odzyskać. I nie wiem jak to zrobić. Przez następne 12 miesięcy zapowiada mi się 40-45 godzinny dzień pracy, od poniedziałku do piątku. Za rok prawdopodobnie będzie to 80-90 godzin od poniedziałku do poniedziałku. Tam światła nie gasną. Byłem gotów z tego zrezygnować, ponieważ Pepe tego nie chciała. Chciała, żebym był w domu a nie wiecznie w pracy. Teraz chyba mogę jednak iść w tym kierunku. Następczyni się nie znajdzie. Znam co najmniej dwa powodu ku temu. Pierwszy powód - nie bardzo mi wychodzi z nowymi znajomościami damsko-męskimi jeśli wykraczają poza sferę czystej znajomości. Powód numer dwa - z soboty na niedzielę o 2100 w biurowcu niewiele jest Pań do poznawania. Popijam sobie drineczka, zdjęcie z szuflady zawędrowało na biurko. Niedobrze się dzieje, wracają znane już czasy. Co jakiś czas udaje mi się od tego odciąć, zająć się bieżącymi sprawami. Przychodzi jednak taki czas, że wszystko wraca i tak do zajebania. I know that living with me was sometimes hard. Nie cieszy mnie powrót do tenisa, tak jak oczekiwałem. Wszystko robię na siłę, z przyzwyczajenia, ale nic nie jest tak jak kiedyś dla czystej, ortodoskyjnej przyjemności. Robię, bo zawsze robiłem. Pepe, pozwól żyć.