Archiwum lipiec 2008


lip 31 2008 ...
Komentarze: 8

 

U pana lekarza byłem. Niczego już mi nie wolno. Nie wolno mi surówek. Nie wolno mi herbaty. Kawy też nie. Mielonego też mam nie wpierdalać. I smalec odpada. Oliwa również. Schabowy jedynie bez panierki. Rybki wędzonej nie uświadczyć mam już nigdy. Wina mi zabronił. Piweczko ma iść w odstawkę. Lufę mogę walnąć tylko od czasu do czasu. W bardziej niż umiarkowanej ilości. Rosołek ma być chudziutki. Czarny chleb odpada. W grę wchodzi tylko biały, w bardzo małych ilościach. Nawet wędlinę mam wygotowywać. Kurwa. Pięknie się załatwiłem. I z tego właśnie powodu opierdoliłem 400 gramową goloneczkę pod dwa piwka - „Nie wezmą mnie żywcem. Mam nowy plan. No pasaran. No pasaran.”

lip 09 2008 ...
Komentarze: 9

 

Czasem lubi mi odpierdolić i biorę się za czynność, o której nie mam zielonego pojęcia. Mianowicie chodzi o gotowanie. Otóż z gotowaniem mam tyle wspólnego co z robieniem laski. W przeciwieństwie jednak do gotowania czasem się przyglądam jak laska jest robiona. Wychodzi, że z gotowaniem mam jeszcze mniej wspólnego niż z robieniem laski. Gdyby jakiś ktoś, w jakiejś knajpie, był uprzejmy zaserwować mi to, co ja dzisiaj przyrządziłem, to bym go chyba w tym utopił lub przynajmniej wyjebał mu w ryj. Jebany makaron z sosem. Makaronu udało się nie spierdolić. W połączeniu jednak z sosem okazało się, że zrobiłem zupę. Jeśli chciałbym zupę, to bym sobie puszkę otworzył. Tyle razy powtarzałem, żeby nie brać się za coś czego się nie potrafi. Znowu mnie podkusiło. Znowu na kilka miesięcy przejdzie mi pomysł na gotowanie. Całe szczęście. Kiedyś w moim domu gościłem pewną osobę. To było już ze 3 – 4 lata po wprowadzeniu się. Miałem jakąś gotową bagietkę. Taką do podgrzania w piekarniku. I się nagle okazało, że piekarnik jeszcze nigdy nie był używany. Podobnie zresztą jak toster. I chuj był z bagietki. Piekarnik trzeba było 90 minut przepalać. Jebane gotowanie. Predyspozycje mam do tego jak diabli.

lip 01 2008 ...
Komentarze: 8

 

„Lepiej czartu spojrzeć w oczy, gdy zabawa trwa (…) Gdzieś w pobliżu do łyskacza mamy lód (…) Wiatr muzyczkę nam przygrywa . Czy zatańczyć chcesz? (…) Póki lód uderza w szklanki, tango trwa!”