Archiwum luty 2006


lut 25 2006 Bez tytułu
Komentarze: 1

Jeszcze tylko kilka lat w boju. Jeszcze tylko kilka. Wyglada na to, ze zanim na dluzej wroce, to jeszcze sie troche poszlajam. Dawno temu powiedzialem, zupelnie nie zdajac sobie sprawy z tego co paplam, ze moge tyrac w dowolnym miejscu na swiecie. Starosc jednak ma nadejsc w Polsce i tam sie zakonczyc. Wlasnie sie tak dzieje. W sensie jeszcze nie starosc, choc do piecdziesiatki mam blizej niz dalej. Na ostrej kurwie bedzie dalej.

bmp : :
lut 21 2006 Bez tytułu
Komentarze: 4

"O jak ten wiater jebie w ryj".

bmp : :
lut 19 2006 Bez tytułu
Komentarze: 6

Zycie moje erotyczne przestalo istniec. Nie cieszy mnie to. Nie jest to spowodowane dysfunkcja organizmu. Nie jest to tez spowodowane spadkiem poziomu mojego zainteresowania ta sfera zycia. Nie jestem tez na wyspie, gdzie wystepuja tylko brodacze. Choc pedaly czasem mnie probuja rwac, to jednak nie sa w stanie mnie przekonac. Celem nakreslenia sytuacji zmuszony jestem przytoczyc zart. Zart stary. Jeden z moich ulubionych. Zart zawierajacy slowo, kotre chcialbym zastosowac w dalszych wynurzeniach. Nalezy rowniez zwrocic uwage, ze zart ten jest dowcipem do opowiadania, gdyz jak wiemy w niektorych jezykach niektore slowa maja taka sama wymowe, a rozna pisownie i znaczenie. Na fonetyke, czy jakos tak, trzeba zwrocic uwage, zeby z zartu miec ucieche.

Otoz i zart. Finalowa czesc teleturnieju. Po jednej stornie ksiadz, po drugiej pasterz. Do tej pory szli leb w leb i punktacja jest jednakowa. Prowadzacy nie bylby prowadzacym i telewizyjna gwiazda, gdyby w zanadrzu nie mial niespodzianki, ktora rzuci na kolana trylionowa ogladalnosc. W finalowym starciu kazdy z przeciwnikow ma za zadanie ulozyc wierszyk ze slowem Timbuktu. Droga losowania ksiadz dostal pierwszenstwo. I ksiadz jedzie z koksem:

I was a father whole my life

I had no children, had no wife

I read the bible through and through

On my way to Timbuktu.

Sala pierdolnela na kolana z wrazenia. Huragan braw. Po powstaniu z kolan - standing ovation. Przed telewizorami rece z chipsami zastygly w polowie drogi do ust. Czas przestal plynac. W tak krotkim czasie, tak piekny wiersz. Zwyciezca jest jeden. Ksiadz triumfuje. Jednak bliski mi postawa pasterz nie zrazil sie i podniosl rekawice uderzajac w nastepujace slowa:

When me and Tim to Brisberry went

We met three ladies cheap to rent

They were three and we were two

So I took one and Tim booked two.

To co sie stalo, po tej jakze pieknej w tresc deklamacji, jest nie do opisania. Reakcje widzow w studio i przed odbiornikami przeszly wszelkie oczekiwania. Niektorzy poszczali sie w gacie. Innym ser wypadl z dzioba, o ile go akurat jedli. Dzieci przestaly plakac. Mezowie przestali bic zony. Zony bedace w trakcie popelniania grzechu cudzolostwa wstaly, ubraly sie i wyszly celem powrotu do domu i nakarmienia glodnych mezow. Wracajac jednak do watku z poczatku notki. Otoz kluczowym slowem, ktore chcialbym uzyc do opisania mojej nieciekawej sytuacji sfery lubieznej jest slowo "book" w dokladnie takiej samej formie jak w pasterskim wierszu. Oczywiscie jesli chodzi o pisownie. Jesli chodzi o forme gramatyczna, to do mojego wywodu potrzebuje imieslowu biernego, a nie czasu przeszlego. Tak wiec, chce mi sie seksu, chce mi sie bzykac, stukac, szturchac, kochac sie, czynic akt strzelisty, ruchac i jak kto tam lubi to nazywac. Niestety okoliczosci nie pozwalaja mi realizowac mych potrzeb. Kobiety tutaj wszystkie sa z automatu zabookowane (to wlasnie to wymagane do wywodu slowo, lecz spolszczone - wesole slowotworstwo by bmp) dla autochtonow pierdolonych. Nawet jak sa wolne, to przystojnym panom z Europy nie wolno sie wykazac zainteresowaniem. Skurwysynskie zasady. Ciekawe, ze ja w Polsce (czy w jakims innym miejscu na kulce) nie napieradalam murzynow albo zoltych, gdy widze przy ich boku przystojna np. blondynke albo inna biala kobieta. Obiecalem sobie, ze nie bede sie tu tlukl i ze nie wroce z nozem w plecach albo inaczej poharatany. Przed wyjazdem juz zalozylem, ze nie bede sie rozgladal za miejscowymi panienkami. Niefart chcial, ze jestem w srodku sezonu nieturystycznego. W zwiazku z tym turystow jak na lekarstwo. Wsrod nielicznych sa tez panie w wieku, ktory lezy w mojej sferze zainteresowan. Niestety najwidoczniej przyjezdzaja one tutaj, aby przezyc egzotyczna przygode z mezczyzna koloru bez. I co jakas z mojej cywilizacji spotkam, to ona towarzyszy komus w kolorze bez. I ten kolor bez taki kurwa jest bunczuczny, ze do tej z mojej cywilizacji tez nie moge podejsc z zainteresowaniem, bo jebany wprowadza te same zasady co do miejscowych kobiet. Inaczej mowiac, zaden obcy, a juz bialy w zadnym wypadku nie moze kobiet w zaden sposob zaczepiac. A czlowiek np. chcialby tylko porozmawiac. Pzeciez nie mozna z gory wiedziec co chodzi mi po glowie. Glupie te baby. W Europie szacunku sie domagaja, rownego traktowania i niezaleznosci, a tutaj kurwa jakos im chujowe traktowanie nie przeszkadza. Co bym nie nadawal na kobiety to szacunek mam dla kazdego. Wszystko rozumiem. Murzynow nawet przelkne. Zoltych tez. I indian. Ta kultura jednak to wielkie jest skurwysynstwo wobec wielu spraw, w tym i wobec kobiet. Tak wiec pozostaja mi polucje nocne w oczekiwaniu na high season, gdy ilosc turystow (w tym turystek) spowoduje pieciokrotny wzrost populacji, przez co nawet najtezsi miejscowi jebacy nie beda w stanie zaspokoic potrzeb egzotycznych przygod wszystkich przemilych pan. I tu upatruje swoja szanse na rozowe elementy mego zywota. Chyba, ze wczesniej zostane odwolany do Ojczyzny. Do tego czasu pozostane przy wprowadzaniu elementu basniowego do szarej rzeczywistosci w postaci przeroznych cieczy bogatych w woltaz. A na razie niech mi sie przysni wspanialy harem pelen hurys przecudnej urody, znajacych swe rzemioslo przynajmniej tak jak ja techniki upijania sie.

bmp : :
lut 18 2006 Bez tytułu
Komentarze: 5

Zachorowalem na Citroena DS. A jak wiadomo ja swoje marzenia spelniam. W najblizszym mozliwym czasie zamierzam stac sie posiadaczem takiego sprzeta. Przeczesalem net. Znalazlem tylko cztery sztuki. Trzeba bedzie wziac czapke pieniedzy i wyskoczyc do znanego wszem i wobec kraju bohaterow.

bmp : :
lut 17 2006 Bez tytułu
Komentarze: 2

Przegialem kolejny raz. Tym razem jednak nie wdalem sie w uliczne avanti. Ile mozna? Poza tym avanti szuka zazwyczaj mnie, a nie ja jego. Tym razem moja niedbalosc i lekkomyslnosc wzgledem wlasnego organizmu byla przegieciem. Ze dwa tygodnie temu, kolo srody zaczelo mnie rypac z lewej strony glowy. Tak od szczeny poprzez migdal do ucha. Jak zwykle zastosowalem klasyczna dawke uderzeniowa w postaci przyjecia w chuj aspiryn. W czwartek rano okazalo sie, ze skutecznosci wielkiej dawka uderzeniowa nie odnotowala. Tego samego dnia podwoilem dawke uderzeniowa oraz wysmarowalem sie na noc jakims miejscowym swinstwem. Takim jak u nas masc kocia. Smierdzialem bardzo. A goraco mi bylo jak na najnizszym pokladzie galery. Tak przygotowany udalem sie na spoczynek. Piatek to byl dzien, gdy okazalo sie, ze podwojna dawka uderzeniowa okazala sie byc podwojnie chujowo skuteczna. Ciagle jednak nie bylo czasu udac sie do znachora. Caly piatek spedzilem we trasie po lokalnych autostradach odwiedzajac rozne wiochy oraz stolice. Zaopatrzony jednak w aptece w jakies silne srodki przeciwbolowe niezle funkcjonowalem. Troche przestalem slyszec na lewe ucho, ale prog wytrzymalosci na bol nie zostal przekroczony. Na noc nafaszerowalem sie jeszcze kilkoma przeciwbolowymi i noc przeszla bez wiekszych klopotow. W sobote dalej nie bylo czasu na spotkanie z szamanem od bolu i chorob wszelakich. Co prawda zaczynalem sie slaniac na nogach, ale niestety kontrakty tego nie rozumieja. Jesli jestes na samym dole "lancucha pokarmowego", to przysluguje ci np. zwolnienie na okres choroby. Jesli jestes tylko jedno oczko wyzej albo na samej gorze albo jestes szefem pionu, departamentu, czy chuj wie czego jeszcze albo gdy jestes wspolwlascicielem (to chyba najgorsza opcja), to przysluguje wiele innych rzeczy. Duzo wiecej niz zwolnienie na okres choroby. Paleta wyborow jest zaiste zajebista. Mozna sobie wybrac sposrod takich konfitur jak: obciecie premii miesiecznej, pozbawienie premii kwartalnej, wyjebanie (oczywiscie za prozumieniem stron) i w przypadku bycia wlascicielem bankructwo (skrajny przypadek, ale mozliwy - mozesz juz sobie wtedy chorowac do woli). Wali sie, pali sie, tsunami, nawet killerow dwoch - musi byc zrobione. Kierujac sie starym chinskim porzekadlem - chocby skaly sraly - zignorowalem sygnaly organizmu i z wlasciwa sobie werwa pozostalem na placu boju. Pierdolone kontrakty. Ze wzgledu na to, ze przez kurwa prawie pol pierdolonego roku nikt tutaj niczego nadzorowal, to wszystko jest zapierdolone. W sensie bylo. Teraz jest juz zapierdolona tylko jedna rzecz. Przynajmniej taki jest stan mojej wiedzy. Jesli wyjdzie cos jeszcze, to nie chce byc w skorze tego, ktory przyniesie mi te wiesci i w skorze tego, ktory za tym stoi. Nieodpowiedzialnosc jednego pajaca powoduje, ze deadline jest w najblizszy piatek. I jest taki zapierdol, ze nie ma nawet czasu taczek zaladowac. To spowodowalo, ze z pracy m.in. koncepcyjnej musialem przeniesc sie do pracy fizycznej. Sama praca fizyczna mi nie przeszkadza. Nawet czasem lubie prace fizyczna, bo pozwala sie oderwac od rzeczywistosci, gdy czynie ja z wlasciwym zaangazowaniem. W zwiazku z tym sobotnie popoludnie oraz pozny wieczor spedzilem w hali, gdzie upierdolilem sie po lokcie. Kolo 2300 organizm powiedzial dosc. Nie mialem wiecej sily tyrac. Czulem, ze jestem bliski omdlenia. Wczesniej takiego uczucia nigdy nie doswiadczylem. W sensie bliskosci omdlenia. Po prostu raz stracilem przytomnosc po ciezkim wpierdolu i tyle jest moich hrabiowskich doswiadczen. Otoczenie zeznalo, ze twarz moja zolta sie wydawac zaczela. Tak moglo byc. Szczeki otwierac juz nie moglem. Ucho pulsowalo z wysoka czestotliwoscia. Migdal przystopowal przelykanie. Do rana sie przewracalem w wyrze. Juz chcialem isc do lekarza. Niespodzianka jednak pewna mnie spotkala. W niedziele sie tu nie choruje, sie okazalo. Niedziela byla koszmarem. Tez sie jednak udalo przetrwac. Wpierdol dopiero mial nadejsc. Wzialem ostatnie dwie aspiryny i polozylem sie spac z mocnym postanowieniem odwiedzenia lokalnego konowala w poniedzialek z rana. Rano zrobilo sie dla mnie o 0200, gdy zostalem obudzony bolem calej lewej strony lba. Do rana bylo daleko, wiec czas umilalem sobie paleniem papierosow i gapieniem sie przez okno. Pierdolone kontrakty spowodowaly, ze do lekarza dotarlem w poniedzialek, ale dopiero okolo 1800. Gdzies tak od godziny 1400 bylem uprzejmy zaczac wyc. Co prawda tylko do slonca, gdyz taka pora dnia wtedy byla. Prog tolernacji bolu mam dosyc wysoki. Podobno kobiety maja wyzszy ten prog niz mezczyzni, ale z doswiadczenia wiem, ze moj do najgorszych nie nalezy. Tym razem jednak wiem, ze prog przekroczylem. Przedstawiciel zawodu lubujacego sie w przywdziewaniu bialych i zielonych kitli dotknal mnie brutalnie. Chcialem mu od razu zajebac. To byl zly dotyk. Bez dotykania czulem, ze mi leb urywa. Skurwiensyn badal mnie zbyt nonszalancko jak na moj stan, a ja bylem raczej w nastroju na delikatna gre wstepna, a nie na szybki numerek w windzie. Przepisal co mial przepisac. Chuj wie jak to sie nazywa, ale kupilem. Ku mojemu zaskoczeniu (juz drugiemu w trakcie tej choroby) przepisane mi zostaly zatrzyki. Zastrzykow sie nie boje, ale zastanawialem sie kto mi je bedzie robil. W brzuch potrafie sobie zrobic sam. Jak jednak wbic igle we wlasna dupe? Nie mam pojecia. Widocznie nie bylem na tej lekcji biologii w szkole. I tu zaskoczony zostalem trzeci raz w trakcie choroby. Zastrzyki robi sie w aptece. Normalnie sciagam gacie, po czym baba lub facet wbija w moje dupsko igle. I tak dwa razy dziennie do wyczerpania zasobu fiolek. Pilnuje, zeby uzywali nowych i jednorazowych strzykawek, gdyz nie chcialbym wrocic do domu z choroba z gatunku egzotycznych. I tak wlasnie sobie chorowalem. W sensie dochodze juz do formy. W tym czasie po nocach chlopcy tyrali. Cieszylo mnie to jednak odrobine. Jakos sumienie mnie nie gryzlo. Nastepnym razem naucza sie kurwa pilnowac terminow. To nie ksiazka, ktora mozna przeczytac na noc przed egzaminem i liczyc na farta, ze uda sie zapamietac akurat te kawalki, na bazie ktorych beda skonstruowane pytania. Jakby robili normalnie przez ostatnie pol pierdolonego roku, to siedzialby wieczorem jeden z drugim w kawiarni ze swoja narzeczona i ucinal mila pogawedke przed skonsumowaniem spotkania. A tak biedaczyska tyrali, a ja z przyczyn obiektywnych siedzialem na kanapie klepiac paluszkami w klawiature. Papieroski sobie popalalem. Knulem troche, gdyz pricewar sie pojawila. Efekty knucia juz mam. Teraz zastanawiam sie jak koncepcje zderzyc z rzeczywistoscia. A jesli koncepcja nie zgadza sie z rzeczywistoscia, to tym gorzej dla rzeczywistosci. Kazde dziecko to wie. Zalegle mail'e sobie pisalem, ale te mniej wazne (czekaja na wyslanie, bo ADSL bedzie dopiero za kilka dni). Te najwazniejsze wychodza na biezaco, gdyz gdzies sie zawsze na chwile udaje podpiac. I takim tam roznym czynnosciom sie oddawalem z wyjatkiem sprzatnia. Kazdy bowiem kawaler winnien stosowac sie do slow pewnej piosenki. Slow nastepujacych: "Przewrocilo sie, niech lezy. Caly luksus polega na tym, ze nie musze go podnosic. Bede sie potykal czasem..."

bmp : :
lut 13 2006 Bez tytułu
Komentarze: 2

Zazynam ludzi. Gdyby brac pod uwage frnancuski kodeks pracy, to w srody o 15 maja przepracowany tydzien. Polskie przepisy wyczerpuja sie w srode wieczorem. To nie koniec. Jedziemy siedem na siedem. A niedziela skonczyla sie o 0600 w poniedzialek. Tyle, ze ja z ludzili ramie w ramie. Jeden autochton mnie wkurwia i nic nie moge zrobic, bo jest rownorzedny mnie. Dyrektorowanie mu sie kurwie wlaczylo. Nie mam pomyslu co zrobic. Sam zakasalem rekawy, a ten chuj sie opierdala. Z kazdym dniem mam gorsza opinie o tej rasie. Aspiracje skurwiele maja olbrzymie, tylko kurwa nic za tym nie idzie.

bmp : :