Najnowsze wpisy, strona 13


wrz 28 2006 Bez tytułu
Komentarze: 5

Się zapierdala. Uczę się nowej branży. Biorę udział w czymś co nie miało precedensu. Wszystko przez przypadek. Jak strasznie moim życiem rządzi przypadek. Życie zostało mi podarowane przez przypadek. Wykształcenie przez przypadek. Może poza wyższym. Jednak wyższe przypadkową ścieżką. Przypadkowy temat pracy, przypadkowo wymyślony. Przypadkowe miejsca pracy. Przypadkowe branże. Zupełnie wbrew teorii o planowaniu kariery. Przypadkowo kiedyś spotkana dziewczyna. Niekorzystny zbieg różnych okoliczności pozbawił mnie jej. Często drobnych, których sumy już nie udało się ogarnąć. Przypadkowe kraje na mojej drodze. Dalej bez planowania. Przypadkowo nabyte umiejętności. Nieoczekiwane zdarzenia i przygody. Nowi ludzie na mojej drodze. Wielu wcześniej poznanych już w cieniu i już nigdy nie będą spotkani. Z jedenastej ręki i znowu przypadkowo dowiaduję się czasem, że ktoś z tych w cieniu się ożenił, że komuś się urodziło. Gonitwa i czas, który ta gonitwa pochłania wbrew wszelkim teoriom nie leczy ran. Ten, kto tak mówi, pierdoli od rzeczy. Rany zwyczajnie się zabliźniają. Tak samo jak ta na prawym łuku brwiowym, jak ta w prawym kąciku ust, jak ta na środku dolnej wargi, jak ta pod prawą piersią, jak pod prawym kolanem, jak ta prawej łydce i ta na lewej, tam samo jak te trzy na plecach. Te blizny zawsze są. Są śladem, którego nie da się zlikwidować. Czas jedynie pozwala się przyzwyczaić. Czas pozwala nauczyć się żyć z nimi. Lepiej lub gorzej. Coraz dalej od daty w metryce urodzenia. Niepokoi mnie to. Lęk. Ostatnio często o tym myślę. Dopiero niedawno zacząłem brać pod uwagę przemijalność i niepowtarzalność chwil. Stąd ten lęk.

bmp : :
wrz 19 2006 Bez tytułu
Komentarze: 4

Buduję dział sprzedaży w jednej firmie. Wszystko jest prawie od zera. Zauważam, że jakoś często mi się zdarza tworzyć od zera. Jakoś nie trafiam na gotowe. Pierwszego dnia ktoś wszedł do biura i zapierdolił mi laptopa. Nie wiem kto. Piętnaście minut nie było mnie w pokoju. Sprawdziłem w necie i na porównywalnego laptopa muszę wydać około dwanaście klocków w złotówkach. Trochę tym jestem wkurwiony. Nie zabiłem, bo nikogo za rękę nie złapałem. Niech ktoś mi kurwa zarzuci, że to ja prowokuję wszystkie sytuacje. Nie zostawiłem w samochodzie, nie zostawiłem w knajpie. Leżał, kurwa, w biurze. Zawsze kurwa pod górkę. Musiało się to akurat mnie przytrafić. Ręce kurwa opadają. Niby rzecz nabyta, więc nie rozpaczam. Wkurwiony jednak jestem. Czy nadejdzie taki rok, w którym będzie normalnie? Bez nieprzyjemnych wydarzeń? Powoli przyzwyczajam się do myśli, że nie.

bmp : :
wrz 10 2006 Bez tytułu
Komentarze: 6

Podobno jestem niepoprawnym realistą z marzycielską interpretacją życia. Bardzo kurwa ciekawe. Zwykły cham jestem. Cham z chamów z drobnymi potknięciami.

bmp : :
wrz 07 2006 Bez tytułu
Komentarze: 7

Strasznie mi od kilku dni imponują internauci. Część z nich na pewno. Do niedawna irytowałem się, gdy czytałem komentarze do artykułów zamieszczanych w portalach internetowych. Jakoś bowiem nie mieściło mi się w głowie, że jest aż tylu kretynów. Jeden mądrzejszy od drugiego. Tacy ludzie, którzy nie dają sobie wmówić, że białe jest białe a czarne jest czarne. Odkąd jednak niejaki kretyn i pajac Wierzejski prowadzi bloga budzą się we mnie pewne podejrzenia na korzyść internautów. Otżóż przejrzałem przed chwilą większość komentarzy pod dwoma czy trzema notatkami kretyna i pajaca Wierzejskiego. Znikoma (naprawdę znikoma) część to były głosy poparcia. Reszta lży kretyna i pajaca Wierzejskiego podobnie jak ja codziennie lżę premiera, dwóch wicepremierów i prezydenta. W związku z powyższym dochodzę do wniosku, że te głosy poparcia pod publikowanymi artykułami są fałszowane. Dokładniej ich ilość. Manipulacji bardzo nie lubię. Skoro jesteśmy manipulowani, to chętnie się wkurwię. Najważniejsze jednak jest to, że jeszcze jakaś zdrowa tkanka została. Poczekam aż wszystko w mojej Ojczyźnie ukochanej pierdolnie, aż ludzie się opamiętają i dojdą do wniosku, że polowanie na czarownice nie jest potrzebne. Zauważą, że najważniejszym elementem pracy rządu i parlamentu winna być dbałość o stan gospodarki. Nigdy nie udowodniono, że ściganie upiorów przeszłości oraz rozliczanie wszystkich i wszystkiego ma dobry wpływ na gospodarkę. Tym bardziej jeśli oskarża się o zdradę narodową takie osoby jak Kuroń. Nóż mi się w kieszeni otwiera. Mam kilku klientów, którym bym chętnie przypierdolił zaraz po pojawieniu się w zasięgu młotka. Ręki bowiem szkoda. Daleko mi od czerwonych korzeni. Tak kurwa dla wyjaśnienia.  

bmp : :
wrz 03 2006 Bez tytułu
Komentarze: 8

Pani Rak i Pan Ryba - od dziś szukam tej konfiguracji. Nie wiedziałem tylko, że taki jestem. Pierwsze słyszę, że się do mnie chętnie powraca i że doradzam dobrze.

"Strzał w "dziesiątkę". Ciepło, serdeczność i uczuciowość oraz troska o dom to cechy, które upatruje w Pani Rak Pan Ryba. Pod tym względem więc Pani Rak jest dlań ideałem. Ona również może liczyć na szlachetność i wsparcie z jego strony. Wzajemnie dla siebie będą czuli i wspaniałomyślni.

Rzadko w tym związku dochodzi do awantur, starają się na bieżąco, delikatnie wyjaśniać wszelkie nieporozumienia. To czego oczekują od życia to spokój i poczucie bezpieczeństwa. Obydwoje pragną mieć przytulne mieszkanie i gromadkę dzieci. Nie lubią gwałtownych zmian i nieoczekiwanych niespodzianek. Ich życie jednak nie należy do nudnych czy monotonnych. Zarówno Ryba jak i Rak posiadają różne zainteresowania. Co prawda nie prowadzą bujnego życia towarzyskiego, lecz przyjaciół im nie brak.

Są takimi osobami, do których się chętnie powraca. Nikt tak, jak Rak czy Ryba, nie umie wysłuchać, pokrzepić dobrym słowem czy doradzić. Ich dom jest ciepły i przytulny, każdy z przyjemnością się w nim ogrzeje. Idąc razem przez życie osiągną to co dla nich najważniejsze, czyli rodzinę i wygodny dom, a przede wszystkim wzajemne głębokie uczucie miłości i przyjaźni. Również w życiu seksualnym mogą spodziewać się harmonii.

Czysta harmonia, niezmącony niczym spokój. Tego właśnie możecie się spodziewać, wiążąc się ze sobą na stałe." [1]

bmp : :
sie 30 2006 Bez tytułu
Komentarze: 1

Poproszę list gończy za mną. Międzynarodowy. Tak jak za bezdomnym Hubertem z Dworca Centralnego. Z tego samego powodu poproszę rzeczony list wystawić. Codziennie lżę prezydenta. Codziennie lżę premiera i dwóch wicepremierów. Lżę również pewnego posła z Gdańska, którego ksywa pochodzi od rasy psa. Nigdy nie popierałem PZPR a później socjaldemokracji i nigdy nie byłem członkiem żadnej z partii, więc argument że jestem czerwonym zdrajcą jest nie na miejscu. Oczywiście, gdyby ktoś takowego chciał użyć.  

bmp : :
sie 27 2006 Bez tytułu
Komentarze: 2

Przygotowywałem do pieczenia oraz piekłem Karpatkę. Trzy na cztery litra wódki czystej pijąc. Wyborowa była grana. Emigracja mi nie przeszkadza być wiernym. Wyszła. Karpatka w sensie. Goudzie się zazwyczaj nie zdarza wyjść. Choć i tak się zdarza. Kariera pozwala na wychodzenia brak. Ma się moc. Dożywotnio się ma. Ta umiejętność jest mi pisana. Gwiazda Litrona zawsze na to wskazywała. Za miesiąc na morze. Na tydzień tylko. Następnym razem na lat pięć. Ave satan. Ave, ave.

"Aż poznałem pewną damę - i uwierzcie
Że jak morze kołysała się gdy szła
A przód miała niczym fok przy pełnym wietrze
Kiedy czujesz taki wiatr to chcesz by trwał
Pomyślałem - jak na morzu będzie u tej damy
Co tam, ona lepsza jest od wszystkich mórz "

bmp : :
sie 22 2006 Bez tytułu
Komentarze: 4

Przez wyjazdem zadzwonił do mnie jeden prezesejro i oznajamił – zostań moim dyrektorejro. Dostaniesz ze czterdziestu rezerwejros. Warunki jednak takie, że nawet przez moment nie pomyślałem o pozostaniu w kraju. Ze wstępnej rozmowy zrozumiałem, że góra roboty przede mną i odpowiedzialności od kutasa i ciut ciut. Jako, że jestem dobrze wychowany, to nie parsknąłem śmiechem podczas fragmentu rozmowy o warunkach. Fucha nawet ciekawa. Zawsze o przemyśle myślałem, jakoś mnie to pociągało. Kurwa, ale nie na takich zasadach. Zajebiście wybredny nie jestem. Są kurwa jednak jakieś warunki brzegowe.

bmp : :
sie 17 2006 Bez tytułu
Komentarze: 5

Doprowadziłem do sytuacji dość nietypowej jak na drugą połowę pierwszej dekady dwudziestego pierwszego wieku. Nie posiadam telefonu komórkowego. Nie posiadam telefonu stacjonarnego. Jedyny sposób na „złapanie” mnie, to mail, co on się nie zmienił od wielu lat. W net się wbijam bezprzewodowo leżąc w wyrze. Adres miejsca, w którym mieszkam zna około dziesięciu osób (w tym listonosz, koleś z UPS i śmieciarz). Mój polski adres zna osób może piętnaście. Klucze do polskiego adresu wiszą przy walizce. Zakodowane coś co pozwala mi otwierać drzwi, furtki i inne przejścia zamieszkuje obecnie portfel bez narażenia na użycie. Tam, na piątym piętrze zbiera się tylko kurz. Tam, na piątym piętrze jest pudełko. W pudełku trochę zdjęć, tych ważniejszych. W pudełku kilka listów i pocztówek. W pudełku rachunek z knajpy. Nie wiem jak to się stało, ale dwa lata po spotkaniu w tej knajpie, znalazłem w jakichś nieużywanych dżinksach wyżej wspomniany rachunek. Wedle takich okoliczności odłożyłem kwitek z baru. I tak sobie to pudełko i inne rzeczy czekają aż senior bmp powróci. A senior bmp zielonego pojęcia nie ma kiedy to się zdarzy. Kładziemy lachę, niech brzękną szkła, chłopcy żeglarze na sto dwa. Jeszcze sobie pożegluję.

bmp : :
sie 15 2006 Bez tytułu
Komentarze: 10

Czyszczę stary komputer, który jest teraz używany przez kogoś innego. Opróżniając programy pocztowe natknąłem się na list z 24 grudnia 2004 roku, wysłany trzynaście minut po północy.

 

Cześć Promyku!

Naszło mnie akurat teraz na pisanie. Po prostu mam ochotę do Ciebie popisać. Popisać paląc te same papierosy co zwykle. Przez ostatnie noce mi się śnisz. Lekko mnie to wprowadziło na obroty. Miałem dzisiaj trudniejszy dzień, to też mnie trochę podkręciło. Dlatego poprawiłem humor Strohem. Junior jest w Polsce od półtora tygodnia. Towarzyszył mi dzisiaj, ale nic nie mówiłem. To się chyba nazywa dobra mina do złej gry. Właśnie leci Dire Straits. Pewnie znasz. Dobry zestaw. So far away, Latest trick. Brothers in Arms i Sultans of swing. To zestaw na dzisiejszy wieczór.

Dostałem dziś zaproszenie na ślub. W sierpniu ślub ludzi, z którymi już prawie nic mnie łączy. Ojciec ma urodziny w ten weekend. Idziemy z Juniorem. Ładny prezent dostanie. I nie jest to pas wyszczuplający.

Pewnie wiesz co to znaczy tęsknić. Ubierałaś to kiedyś w słowa? Ubieram codziennie. To jest, gdy robię kolejne trzysta kilometrów w ramach poznaj swój kraj i  w radiu usłyszę coś nieodpowiedniego. To jest wtedy, gdy się oglądam na siedzenie pasażera i nikogo tam nie widzę. To jest wtedy, gdy wydaje mi się, że jadąc do domu, jadę do kogoś kto czeka. To jest coś kiedy nie mogę oddychać. To jest kiedy wiem, że wrócę do domu, to nie mogę porozmawiać z kimś z kim chcę. To jest wtedy, gdy przygotowuję coś do zjedzenia i zjem to coś sam bez tego dla kogo chciałbym to przyrządzić. Mimo tego, że się starałem. To jest wtedy, gdy podpalam jednego papierosa zamiast dwóch. To jest wtedy, gdy robię jednego mocnego drinka, zamiast dwóch słabszych. To jest wtedy, gdy chcę być jak najszybciej w domu, a potem nagle sobie zdaję sprawę, że to nie miało sensu. Sensem zaczęła być odległość. To jest wtedy, gdy myślę o całym świecie a nie o jednej osobie i nagle sobie z tego zdam sprawę. To jest wtedy, gdy nagle wyjadę i nikt nie czeka. To jest wtedy, gdy nikt nie wyjeżdża i nie mam na kogo czekać. To dzieje się wtedy, gdy nie mogę nikomu  powiedzieć: Cieszę się, że miałaś zajebisty dzień. To jest wtedy, gdy nie mogę powiedzieć: Miałaś chujowy dzień, więc usiądź i wypij dobrą herbatę, a potem śnij tylko kolorowo.

Pamiętam tamtą knajpę. Pamiętam czytanie na tamtym jeziorze. Pamiętam krótkie chwile w czasie wakacji. Pamiętam Sylwestra jak byłaś na mnie zła. A ja po prostu wolniej szedłem. Pamiętam Twój gips i mój szpital. Pamiętam mój wyczyn u Artystów. Pamiętam maj. Pamiętam mój samotny wyjazd na żagle i rozmowę telefoniczna. Pamiętam jak po powrocie powiedziałaś, ze już się nie zobaczymy. Pamiętam - Gdzie jesteś, może przyjadę. Pamiętam balet na u mnie we wrześniu. Pamiętam jakiś klub, gdzie byłaś na chwilę. To był marzec. Ciężko mi wspominać, ale wszystko pamiętam. Pamiętam ostatni wrzesień.   

Musiałem na chwilę przerwać, bo przypomniałem sobie, że wstawiłem jakiś czas temu koszule do prania i ich nie wyjąłem do suszenia. Kiedyś będę pamiętał o wszystkim. Być może. W miejsce słów "być może" chciałbym wstawić "z pewnością". Tyle, że tej pewności nigdy nie mam. O koszule mi chodzi. I skarpety, czasami.

Wróciłem. Wywiesiłem. Schną. Drinka kończę.

Promyczku. Odezwij się.

Oczywiście nie trzeba wspominać, że prośba moja nie została zrealizowana.

 

 

bmp : :