wrz 19 2006

Bez tytułu


Komentarze: 4

Buduję dział sprzedaży w jednej firmie. Wszystko jest prawie od zera. Zauważam, że jakoś często mi się zdarza tworzyć od zera. Jakoś nie trafiam na gotowe. Pierwszego dnia ktoś wszedł do biura i zapierdolił mi laptopa. Nie wiem kto. Piętnaście minut nie było mnie w pokoju. Sprawdziłem w necie i na porównywalnego laptopa muszę wydać około dwanaście klocków w złotówkach. Trochę tym jestem wkurwiony. Nie zabiłem, bo nikogo za rękę nie złapałem. Niech ktoś mi kurwa zarzuci, że to ja prowokuję wszystkie sytuacje. Nie zostawiłem w samochodzie, nie zostawiłem w knajpie. Leżał, kurwa, w biurze. Zawsze kurwa pod górkę. Musiało się to akurat mnie przytrafić. Ręce kurwa opadają. Niby rzecz nabyta, więc nie rozpaczam. Wkurwiony jednak jestem. Czy nadejdzie taki rok, w którym będzie normalnie? Bez nieprzyjemnych wydarzeń? Powoli przyzwyczajam się do myśli, że nie.

bmp : :
zielone.okulary
20 września 2006, 17:27
czasem dochodze do wniosku, ze nic mnie już nie zdziwi
20 września 2006, 09:27
Co ty mówisz, że nie wiesz kto? ZŁODZIEJ!! psia go mać.
19 września 2006, 20:47
lepiej zaczynać od zera, niż skończyć jako zero, no nieeee? i się jeszcze pochwalę, że pół litra wódki czeka na mnie w kuchni i długo nie będzie czekać, a co!
19 września 2006, 20:05
No to stuknijmy się, bmp! Tylko Ty musisz mieć jakieś dziesięć razy mocniejszy trunek (zważywszy na wartość finansową straty). To łatwe, bo ja Pilsner Urguell wyjęłam z lodówki.
Też nie prowokowałam, był przypięty do latarni i chuj.
Od godziny z hakiem mogę mówić - Trzy liczba święta. Ale powiedz, czy trzeci zajebany rower zbliża mnie do świętości?

Dodaj komentarz