Najnowsze wpisy, strona 14


sie 03 2006 Bez tytułu
Komentarze: 3

Późno jest. Po północy. Wtorek już. Wróciłem niedawno. Nie mam się gdzie teraz podpiąć, ale zachciało mi się pisać. Nie założyłem na kwadracie netu, gdyż głównie charakteryzuję się nieobecnością. U dostawcy energii elektrycznej załatwiłem, że kopie faktur będę dostawał mailem. Zwykle tego nie robią, ale udało mi się ich przekonać. Przecież za gotowość dostawy trzeba regulować, mimo że nie używam. Prunt to jednak prunt i ważniejszy jest od kablówki, netu i telefonu stacjonarnego. Czasem nagle przyjeżdżam, dlatego prunt być musi. Hot spoty są w knajpach, więc w razie czego z netem kłopotu nie ma. Telefon jest tzw. komórkowy i wystarczy. Siedzę na kanapie. Walę właśnie koniak, gdyż nic innego chwilowo nie mam. Słucham szant, gdyż mam właśnie taką ochotę. Czekam aż skończy się pranie. Na rano potrzebuję koszulę, a jakoś wszystkie zapachem wskazywały na nieświeżość. Nie zdążyłem kupić stojaka, więc suszenie odbywa się na rozciągniętej żyłce na balkonie. Dalej jednak jestem tym samym facetem co kiedyś. Palę te same fajki. Używam tej samej, co kiedyś wody toaletowej. Tego samego dezodorantu. Ciągle jestem wierny tej samej marce butów sportowych. Mam ciągle ten sam zegarek. Mocne, tzw. męskie słowa goszczą, nie rzadziej niż zwykle, na moich ustach. Obsługa mej skromnej osoby nadal jest prostsza od obsługi cepa. Braci ciągle stawiam nad życie. Serce mi się kroi, gdy widzę ludzkie nieszczęście – to mi też zostało. Dalej jednym z miejsc, w których czuję się najlepiej, jest pokład lub stok narciarski. Dalej śnię o tej samej dziewczynie. Dalej targają mną wątpliwości różnego typu. Cierpienie egzystencjalne to by było za dużo powiedziane. Aż tak wyrafinowany nie jestem. Zwyczajnie nie potrafię znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania, które mnie nurtują. Ostatni weekend lipca. Z niedzieli na poniedziałek. Gościnne występy w domu ojca. Ostatnia noc w tamtym domu. Starego, jego żony i moja.  W poniedziałek akt notarialny podpisany i klucze oddane. Kilka dni poprzedzających ciągłe segregowanie na zmianę z pakowaniem. Finał był w poniedziałek. Dom wyczyszczony ze wszystkiego. Poszedłem na mój niegdyś strych. Na strychu przygotowywałem się do matury. Kurwa sentymentalny się zrobiłem. Kiedyś później na strychu byłem umieszczony po osobistym i na własnej skórze sprawdzeniu chirurga i jego umiejętności władania skalpelem. Miesiąc tam dochodziłem do siebie, tak by móc zacząć wychodzić i zderzać się ze światem zewnętrznym. Pamiętam jak mogłem się kochać leżąc tylko na plecach. Pamiętam jak to właśnie czyniliśmy. W poniedziałkowy finał, tuż przed ostatecznym opuszczeniem lokalu, poszedłem na samą górę. Popatrzeć. Poprzypominać sobie jak kiedyś stały meble. Jak wchodziła. Gdzie siadała. Zapaliłem papierosa i obrazy stały się ponownie żywe (ograne zdanie, ale innego jakoś nie umiałem napisać). Przypomniał mi się inny strych. Jej strych. Ten, gdzie nie mogę i nie będę się mógł pojawić. Pamięć mam, jebaną, dobrą. „A życie toczy się dalej”. Tyle, że ja się na to kurwa nie zgadzam. Nie zgadzam się, chociaż inni się zgodzili. Konformizmu nie lubię. Nonkonformizmu też nie. Pierwsze jest chujowe, gdyż jest owczym pędem i brakiem własnej koncepcji. Drugie jest chujowe, bo to modnie być „anty”. A ja kurwa „anty” nie jestem. Model rodziny wyznaję ściśle konserwatywny - stara pracuje, a ja wychowuję, na przykład czwórkę. Scenariusze do pornosów można pisać też w domu. Między karmieniem a odrabianiem lekcji. A tera całkiem prawdopodobnym jest, że ma już męża i resztę inwentarza. Dlatego przestrzegam innych członków społeczeństwa przed możliwością dania tzw. dupy. Barki ciągle napięte. Jak to kurwa jest, że one nigdy nie chcą się rozluźnić? Już mnie nie ma w Polanda.

  

 

bmp : :
lip 30 2006 Bez tytułu
Komentarze: 2

Jak się czują ludzie, którzy mają maturę zdaną w XX wieku? Kiedy za interpunkcję oblewało się maturę jak złoto. Czy ktoś sobie jeszcze zdaje sprawę jak bardzo był to prestiżowy dokument przed II Wojną Światową? Czym jest teraz? Bezwartościowym świstkiem. Czyja to wina? Oczywiście winę ponosi Donald i John Marry Devil. Tak mnie ostatnio nachodzi, gdyż wedle mej skromnej opinii jest co raz gorzej. Łże-elita jestem. Łże-elita kaczki wita.  

bmp : :
lip 25 2006 Bez tytułu
Komentarze: 6

Na Onecie przeczytałem sobie artykuł. O wielkiej fali emigracji. Artykułów poruszających to zagadnienie jest w chuj. Przynajmniej raz w tygodniu jakiś redaktorzyna popełnia takie dzieło. I kurwa wszystko pięknie. I kurwa mają rację, że ludzie spierdalają z ojczyzny. I kurwa ma rację, że to polski podatnik zapłacił za ich wykształcenie. I kurwa tylko jakoś nie potrafi w takim artykuliku zawrzeć kilka zdań o powodach spierdalania stąd. Podpowiadam w takim razie jak zatrzymać tę falę. Otóż po pierwsze proponuję rządowi zwiększyć nacisk na odnowę moralną narodu. Po drugie podnieść wartość becikowego do 1500 złotych. Po trzecie matura dla każdego, kto kończy podstawówkę. W zasadzie to można iść dalej i dawać od razu tytuł zawodowy magistra po zakończeniu podstawówki. Po czwarte proponuję lustrować całe rodziny do czwartego pokolenia wstecz. A jak znajdzie się gdzieś w drzewie genealogicznym jakiegoś Żyda, to od razu go na Bliski Wschód. Te zasady powinny spowodować, że kwiat naszej młodzieży pozostanie. I na koniec mogę tylko powiedzieć, że chłopcy z Łomży, którzy odmówili odebrania świadectwa maturalnego, bardzo mi zaimponowali. Jebać, jebać, jebać demagogów, hipokrytów i koniunkturalistów. Dajcie kurwa w końcu żyć.

bmp : :
lip 25 2006 Bez tytułu
Komentarze: 2

Piąte zapalenie ucha w tym roku. Kurwa jego mać. NIgdy wcześniej tak się nie zdarzało. Faszeruję się przeciwbólowymi. Przyglądam się temu co się dzieje na ulicy wsiowej w Wawie. Płakać się chce. Bilet kupiony w jedną stronę.

bmp : :
lip 06 2006 Bez tytułu
Komentarze: 9

Do domu, w którym się wychowywałem nie mam wstępu. Nie mam do niego kluczy i relacje stanęły na głowie. Dom, w którym się równolegle wychowywałem od przyszłego miesiąca nie należy do rodziny. Dziś wieczór spędzam w tym drugim (drugi czy pierwszy to tylko numeracja - zawsze były równorzędne), gdyż przy przygotowaniu do desantu okazało się, że nie wszystko kiedyś zabrałem. Ostatnie cztery kartony książek czekają jeszcze na zabranie. Zostaną tylko wspomnienia różnych dobrych chwil. Trochę żalu jest. Tyle miałem różnych adresów w moim krótkim życiu. Nigdy to mi nie przeszkadzało. Jestem wzorem mobilności, a tu taka niespodzianka w postaci nostalgicznego nastroju. Wiek i wóda zmiękkcza mi mózg i stąd chyba to wszystko.

bmp : :
cze 26 2006 Bez tytułu
Komentarze: 7

Dobrze było. Zajebiste słońce. Przyzwoity wiatr, choć mogłoby mocniej przypierdolić. Znowu idę w kolor. Po kilku dniach w słońcu kiedyś ktoś określał mnie mianem małpy. Określenia tego dawno nie słyszałem. Organizm jednak dalej reaguje jak wtedy. Tak mi się spodobało. Tak dobrze mi się zaczęło wspominać stare czasy i akweny, że wybieram się jeszcze na kilka dni. Zabiorę kumpla i jego narzeczoną. On sam nie pojedzie. Mnie tym razem samemu pływać się nie chce. „Niebo ponad masztem błękitem cieszy wzrok. bmp głowę wznosi, to będzie dobry rok”.

bmp : :
cze 23 2006 Bez tytułu
Komentarze: 7

Pewna para była świeżo po ślubie-dwa tygodnie temu było wesele.
Mąż jakkolwiek wielce w małżonce zakochany, nabrał ochoty by spotkać się ze starymi kumplami i poimprezować w ich ulubionym barze.
Zaczął więc się ubierać i mowi do żony:
-Kochanie wychodzę, ale wrocę niedługo.
-A dokąd idziesz Misiaczku? - zapytała żona
-Idę do baru ślicznotko. Mam ochotę na małe piwko.
-Chcesz piwo mój ukochany? - żona podeszła do lodowki otworzyła drzwi i zaprezentowała mu 25 rożnych rodzajow piwa z 12 rożnych krajow: Niemiec, Holandii, Anglii i innych.
Mąż stanął zaskoczony i jedynie co zdołał wydusić z siebie to:
-Tak, tak cukiereczku… ale w barze… no wiesz… te schłodzone kufle……
Nie zdążył skończyć, gdy żona mu przerwała:
-Chcesz do piwa schłodzony kufel? Nie ma problemu - I wyjęła z zamrażarki wielki oszroniony kufel.
Ale mąż, choć nieco już blady z wrażenia, nie dawał za wygraną.
-No tak skarbie, ale w barach mają naprawdę świetne i pyszne przystawki… nie będę długo, wrocę naprawde szybko, obiecuje.
-Masz ochotę na przystawki niedźwiadku? - Żona otworzyła drzwi szafki, a tam: słone paluszki, orzeszki, chipsy, pieczone skrzydełka, marynowane grzybki i wiele innych smakołykow.
-Ale kochanie… w barze....no wiesz… te męskie gadki, przeklinanie, niewyszukany język
-Chcesz przekleństw moje ciasteczko? Więc pij te kurewskie piwo z jebanego zmrożonego kufla i żryj te pierdolone przystawki! Jesteś teraz do chuja ciężkiego żonaty i nigdzie kurwa nie wyjdziesz! Pojąłeś skurwysynu?!

Strzeż mnie Panie.

bmp : :
cze 23 2006 Bez tytułu
Komentarze: 0

Czternaście miesięcy nie byłem na wodzie. Udało się jednak wyszarpać dwa dni z pokładem pod stopami. Wery najs.

bmp : :
cze 18 2006 Bez tytułu
Komentarze: 5

Nadszedł czas na uzupełnienie garderoby. O wizytowe stroje się rozchodzi. W związku z tym byłem uprzejmy odwiedzić sklepy z takim asortymentem. Coś tam mierzę i pytam się pani ekspedientki – czy może być? Pani mówi – to jest fason pod pana. Dość szeroko w ramionach i niewiele w brzuszku. Rzeczywiście od pięciu lat (może trochę dłużej) jakoś tak się organizmowi porobiło, że funkcjonuje na dwóch kanapkach dziennie lub ekwiwalencie. Oczywiście są też gwoździe oraz płyny o różnym stężeniu alkoholu. W każdym bądź razie dieta ma determinuje w pewnym stopniu moją sylwetkę. A co to facet bez brzuszka? Jakiś mieć trzeba. Choćby skąpy. Tak sobie zacząłem rozmyślać i doszedłem do innych spostrzeżeń. Zauważyłem, że forma moje odbiega od tej sprzed kilku lat. Niby wszystko dalej mogę, niby niewygody różne potrafię znosić i nic mi nie dolega. Wszystko jednak niby. Czasem bowiem zauważam, że organizm mam narażony na różne ograniczenia, które wcześniej nie występowały. Znaczy się czas mnie posuwa nieubłaganie. Dalej jestem piękny i młody. Olimpijskiej jednak formy już nie posiadam. I te kręte ścieżki małego rozumku doprowadziły mnie do nieśmiałego, na razie, pomysłu. Dietę się może zmieni na regularną i obfitą. W ten oto sposób zjadłem dzisiaj dwa obiady. Gwoździe się może ograniczy. W ten oto sposób dzisiaj pękła tylko paczka. 10-dniowe balety się może ukróci. W ten oto sposób od piątku nie dałem w trąbę. Sporty się może znowu zacznie uprawiać na zaawansowanym poziomie. W ten oto sposób pójdę zaraz na stację po fajki i piwo, miast jechać samochodem. Zmiany, zmiany, zmiany.

bmp : :
cze 17 2006 Bez tytułu
Komentarze: 11

Jeden chuj, którego przypadkowo znam, podobno bije swoją żonę. Chlopcy lub jeden tylko będzie mial robotę. I znowu mi ktoś dzikość zarzuci. Widocznie jednak przyszlo niektórym wychowywać czlonków spoleczeństwa.

bmp : :