Najnowsze wpisy, strona 52


sie 21 2003 Bez tytułu
Komentarze: 5

Ognia daję mocno. Dzisiaj akurat nie, gdyż przerwy muszą być czasami, ale trzeba przyznać, że balet jest. Oczywiście, że łączy się to z gorzałą, ale tak zdrowo. Nie zapijam się ot tak z powodu niemożności zapomnienia, a dla sportu. Wesoło i miło spędzam czas, ciągle gdzieś indziej, ciągle z nowymi ludźmi. Jednego dnia jestem w Krakowie, za chwilę w Warszawie, żeby weekend spędzić na Mazurach. Następny weekend dam ognia nad morzem, niedaleko Szczecina. I tak sobie leci ten czas. Płeć piękna jest obecna, ale trzymana na dystans. Nie zwiążę się, ponieważ nie mam ochoty na razie ryzykować, a poza tym Pepe ciągle we łbie. W związku z powyższym są to krótkie znajomości, ale wcześniej uprzedzam, że się nie zaangażuję. Rano zostajemy znajomymi i starczy. Jak już wcześniej napisałem mam trochę planów, które weszły we wstępny etap realizacji. Idzie to powoli – jakoś skrzydeł brakuje i nawet wiem, kto by mógł ich dodać, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma. Kretyńsko to brzmi, jeśli spojrzeć przez pryzmat poprzednich, prawie dwustu notek. Może i nawet sam siebie oszukuję, ale jakoś to tak wychodzi, że ciągle kocham, a w podświadomości wiem, że chuja z tego będzie. I dałbym wiele, żeby wtedy nie wyjść z tego mieszkania, żeby cofnąć czas i nie podjąć idiotycznej decyzji o wyjściu. Tak to jest jak człowiek unosi się honorem i nie szacuje potencjalnych konsekwencji. Ech, ciągle Cię Pepe kocham, ale żyć też trzeba i tak to się będzie już toczyło.

bmp : :
sie 19 2003 drogi wtn...
Komentarze: 3

Ja również żyję. Na odwyku nie jestem, gdyż jeszcze nie potrzebuję. Fizycznie wyrabiam, ponieważ używka przez mnie stosowana dłużej wykańcza, a i organizm przyzwyczajony intensywnym treningiem. Jeśli chodzi o płeć piękną to nie mam problemów z poznaniem nowych jej przedstawicielek i wcale nie są to maszkarony. Dość, że trzy mam na tapecie. Tyle, że nie chodzi o to. U mnie to nie był „pewien związek (a właściwie znajomość)”.

Przez pryzmat chłodnego oka dawno już spojrzałem. Dawno się zorientowałem, że nic z tego nie będzie, ale kto nie obstawia ten nie wygrywa. Dystansu do wydarzeń, które mi towarzyszą, nauczyłem się już dawno – jeślibym tego nie umiał, to dawno by mnie zamknęli w pokoju z klamką jednej strony (kłopoty i problemy lubią się mnie trzymać, ale umówmy się, że nazywamy je doświadczeniami i sprawa rozwiązana). Ja nie chciałem i nie chcę jej mieć w sensie posiadania. Prędzej skonam niż przestanę Ją kochać. Niestety życie moje tak się najpewniej potoczy, że nasze drogi już się nie skrzyżują. Jeśli dodamy intensywność mego życia to mam zdecydowanie mniej czasu od niej. I nie mówię tu używkach, bo nie o to chodzi. Raczej przygody me mogą to spowodować. Jednakże zawsze jest druga strona medalu – złego diabli nie biorą a i linię życia ponoć mam długą (niestety nie wierzę w takie bajki).

Podsumowując. Cieszę się, że ułożyło się Tobie wtn. Ja też „spokojnie” żyję i nie zadręczam się wspomnieniami. Plany moje średniookresowe są mniej więcej sprecyzowane i rozpocząłem ich realizację. Długookresowych planów jeszcze brak, ale przyjdą z czasem. Pić zawsze dużo piłem. Ostatnio może więcej. Wracam powoli do dawnych ilości. Mam przyjaciela. Kilka innych spraw też się układa. Jednak kochać jej nie przestanę.  

bmp : :
sie 07 2003 Bez tytułu
Komentarze: 6

Dom to hotel. Tak się po prostu zrobiło. Czasem zdarza mi się zanocować, ale góra raz, może dwa razy w tygodniu. W pudle ostatnio nie siedziałem. Zwyczajnie mnie wywiało w nieplanowane miejsce. Nagle się znalazłem 350 km od mojego miejsca zamieszkania. I dobrze było. Ognia nie dałem od 3 dni. Dzisiaj nadrobię. Miasto stoi przede mną otworem. I to jest dobre. I ja tak chce. I siła wyższa widocznie też tak chce. I ja lubię jak panuje zgoda i harmonia. I pierdolę jak potłuczony. Zdaję sobie z tego sprawę. Jest czas na zabawę, jest czas na obowiązki i jest czas pierdolenie od rzeczy. Pajacowanie, wydurnianie się i robienie z siebie kretyna.

"Nie ulega wątpliwości, lepiej jebać bez miłości, niźli kochać bez jebania."

 

bmp : :
sie 01 2003 Bez tytułu
Komentarze: 8

Zadania na dzisiaj wykonane. Dziwne, ale udało się zrobić wszystko bardzo sprawnie. Więc w tak pięknych okolicznościach przyrody i niepowtarzalnych mogę się oddać pewnej czynności, a mianowicie daniu w trąbę. Nie za dużo dzisiaj zjadłem, nie zdążyłem po prostu. Na śniadanie pomidory z mozzarelą i dwie frankfuterki na ciepło. Obiadu brak – przegapiłem. Właśnie skończyłem konsumpcję dwóch kabanosów – taka obiado-kolacja, otworzyłem browara i rozpoczynam piękny weekend. W trasę znaczy się idę. Trasa umiarkowanie długa, bo tylko do niedzieli rano. Zawsze coś. Na spotkanie Pepe nie mam co liczyć, gdyż w Paryżewie jest – tak mi wiewiórki doniosły. Chociaż chuj wie gdzie mnie zaniesie w pijanym zwidzie (na dole żart a propos mogącej mieć miejsce sytuacji). Może i ja powinienem się udać na lotnisko i wsiąść w pierwszy samolot międzykontynentalny. Ale wtedy, co z weekendową trasą. Innym razem. Jak się zastanowić, to nie jest to taki zły pomysł. Tyle, że w niczym nie pomoże, więc niech spierdala. Dzisiaj znowu będę królem nocy. Piękne są to chwile. Krótkie niestety, ale za to jak wielką ulgę potrafią przynieść. Na rano chłodzę już kilka butelek piwa. Jak mawiali starożytni Rosjanie – lecz się tym czym się zatrułeś. Tak właśnie się stanie. Panie i Panowie życzę owocnego weekendu. Ognia.

Na księżycu spotyka się trzech facetów. Rosjanin, Amerykanin i Polak. Pytają się Rosjanina co tu robi, a on na to, że z misją wymalowania księżyca na czerwono został tu przysłany. Amerykanin odpowiada na to samo pytanie i mówi, że ma za zadanie pomalować księżyc na niebiesko i w białe gwiazdki. Jak już sobie chłopcy wyjaśnili to pytają się Polaka co robi na księżycu. Na to Polak - `Panowie, ja nie wiem, zielonego pojęcia nie mam, z wesela wracam.

Ognia.

bmp : :
sie 01 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

„Jak mam spadać, wolę szybko. Jak mam spadać, to po piwku. Jak mam spadać, to bez męki, a najlepiej na panienki. Miękkie wdzięki. Jak mam spadać to do morza, zrobionego z mocnych gorzał. Pieścić zimny a przyjazny kształt butelki i utopić smutki wszystkie swe od ręki.”

Ostatecznego rozwiązania brak.

bmp : :
lip 31 2003 Bez tytułu
Komentarze: 4

Wskakuję w odzienie i ruszam w trasę. Buty brązowe, lekko zużyte – woda słodka i morska zdążyła je naruszyć, dżinksy, biały podkoszulek, skarpetek niet, majtki są, choć zdarza się, że brak, zegarek na rękę i ognia. Lekko się jeszcze skropię Egoistem i znikam. Co jakiś czas zastanawiam się co jeszcze może się przydarzyć mojej skromnej osobie. Za każdym razem dochodzę do wniosku, że większego numeru już mi się nie uda wywinąć. Po prostu wydaje mi się, że zbiór ekstremalnych przygód został wyczerpany i nie ma z czego czerpać. Chwilę później okazuje się, że doskonale potrafię generować nowe numery. A mogło by się wydawać, że już wszystko było i nic nowego nie może mnie spotkać. Zobaczymy co przyniesie dzisiejsza noc. Może w końcu ostateczne rozwiązanie.

bmp : :
lip 31 2003 Bez tytułu
Komentarze: 2

Jakieś dwa tygodnie temu dałem dla odmiany ognia. Przygotowywałem mieszkanie do wynajęcia. Zapierdalałem cały dzień, więc wieczorem usiadłem na tarasie, włączyłem w salonie radio i drinkowałem. Sam nie wiem ile sieknąłem. Zdjęcie stało sobie na poręczy, a ja siedziałem na krześle trzymając nogi na drugim. Szlug za szlugiem, drink za drinkiem. Przemyślenia te same co zwykle. Kretyński pomysł wpadł do głowy. Zacząłem łazić po gzymsie. Z perspektywy czasu tak sobie myślę, że idiotycznie by było gdybym się spierdolił. Kolejna prowokacja pajaca. Doszły mnie słuchy, że Pepe pojechała dzisiaj do Paryża. Udanego wyjazdu życzyłem przy pomocy sms’a. Odzewu brak, ale z mojej strony treść była szczera. Gdybym się nie dał wtedy namówić na cumowanie w Wilkasach. Chciałem walić na Sztynort, ale namówiono mnie. To teraz mam. Tak nic by się nie wydarzyło i nie było by tych wszystkich numerów. Tego pierdolenia, tych myśli, zmęczenia materiału, tych wszystkich idiotyzmów, złego samopoczucia psychicznego, tych nieudanych prób. Miałbym ciągle pełną swobodę postępowania. A tak ciągle łapię się, że po każdym numerze zastanawiam się co ona by na to powiedziała. Z prawdopodobieństwem bliskim jedności spotkałbym się z dezaprobatą, ale jakoś działam w myśl zasady – na złość mamie odmrożę sobie uszy. Zresztą jej i tak wszystko jedno co się ze mną stanie, jako i mnie. No i jak tu zrobić coś innego niż się urżnąć. Nie ma alternatywy. Oj, cienki Bolek jestem, cienki. A tak wszystko dobrze się kiedyś zapowiadało. A tak zostało zapierdolone.

bmp : :
lip 30 2003 Bez tytułu
Komentarze: 2

Bardzo przepraszam, jeśli nie wyraziłem się dostatecznie jasno. Oczywiście, że to nie baby wpędzają w alkoholizm. Oczywiście niezbędna jest umiejętność odróżniania wpędzania od „wpędzania”. Inaczej, należy rozróżniać pośredniość od bezpośredniości wpływania czegoś na coś. Taka jest moja koncepcja. Wszystko jest kwestią wyboru – jeden pracuje, inny się opierdala całe życie, tamten pije, a inny ćpa. Wyborów dokonujemy pod wpływem jakichś doświadczeń i wydarzeń z naszego życia i dlatego użyłem czasownika „wpędzać”. Powtórzę to, co napisałem w komentarzu -Dziwnie mi się wydaje, że mnie Fanabarko uważasz za kretyna. Nie będę prostował. I jeszcze rada: Fanaberko, wiatr nie będzie pachniał facetem na bani jak staniesz po nawietrznej tej osoby – problem rozwiązany. Najlepsze są proste rozwiązania.

bmp : :
lip 30 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

„Wszystko można znieść, w kółko ten pieprzony rum, żarcie z puszek i psiej wachty przeraźliwy chłód. Lecz tęsknota przypomina ukochanej smutną twarz, nie pozwala wyzbyć się o lądzie snów. Chciałbym zostać tu, nie chce żeby znów ocean zabrał mnie na jakiś długi rejs. Chciałbym zostać tu, wybudować własny dom, a wiatr pachnący oceanem nada życiu ton.”

bmp : :
lip 29 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

Tak sobie kombinuję i dochodzę do wniosków przeróżnych, które to nie robią na mnie wrażenia. No, może jeden z nich robi. To co nie robi zbyt wielkiego wrażenia , to są przygody moje. Siedzenie w pierdlu może być dla kogoś nie do przyjęcia. Trudno, nie moja sprawa. Pierdel w ostatni weekend i poprzedni też, to nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Błahostki oraz zwykła ludzka złośliwość. Bandytą nie jestem, sumienie mam czyste i w dupie mam głęboko te osoby, które w jakikolwiek sposób będą próbowały (a są i takie, które już próbują) mnie oceniać za wskoczenie do puszki. Wypada najpierw wiedzieć co się stało, a potem oceniać. Taką mam koncepcję. Dawanie w gaz oraz ogólne złe prowadzenie się mojej osoby jakoś też nie robi na mnie wrażenia. Jedyny wniosek z całości, który mnie dręczy jest następujący – Pepe nie wróci. Tak mi się wydaje. Mógłbym stanąć na głowie i nie wróci. Jest milion różnych rzeczy, które mógłbym zrobić, a ona i tak nie wróci. Tak mi się wydaje. Ani do trzeźwego bmp, ani do pijanego. Kiedyś na początku pisania bloga stwierdziłem, że nie dam się żadnej babie wpędzić w alkoholizm. Dziś tych słów tak pewny nie jestem, choć na pewno można zawsze zawrócić. Tylko nie ma po co. Pepe nie wróci, choć ciągle ją kocham i tak już pewnie zostanie.. Mnie z gorzałą jest dobrze i wcale mi nie przeszkadza. Nawet jeśli bym chciał się z kimś związać, to i tak to nie wychodzi. Bo wkurwia mnie, gdy jadąc zwykłym samochodem, tramwajem, czy innym chujstwem nie jest mi dana możliwość pokazania, że jednak coś we łbie mam, że można ze mną rozmawiać. Jak tylko przeskoczę do limo, to zaraz się chętne do rozmowy znajdują. Takie kwiatki. I tak kurwa na każdym kroku. Kiedyś przypłynąłem do Mikołajek z kumplem. Dosiedliśmy się do jakiegoś stolika w wiosce żeglarskiej. Pierwsze pytanie – przypłynęliście żaglówką? – drugie pytanie – własną? – trzecie pytanie – a to pewnie i samochodem swoim przyjechaliście? Traf chciał, że na wszystkie pytanie była jedna odpowiedź - tak. Od razu spotkaliśmy się z zainteresowaniem. Kazałem im spierdalać. I niech kurwa nikt mi nie mówi, że to są nieistotne sprawy dla nich. Szukanie bezpieczeństwa jest naturalne, więc proszę mi tu nie pitolić o istotności jebanego wnętrza. Wnętrza, które jak się okazuje, na chuj jest potrzebne. Ważne jest pierdolone pierwsze wrażenie. A ja kurwa stanowczo odmawiam robienia na kimś dobrego wrażenia poprzez założenie na siebie metek i demonstrowanie siły nabywczej. Oczywiście wiadomo, że są wyjątki, ale one potwierdzają regułę. A w moim przypadku i mojego jebanego szczęścia pewien jestem, że na wyjątek nie trafię. Nie ma się w takim razie czym przejmować. Byle nie zdechnąć przed rodzicami. Nikogo innego przejętego tym faktem nie będzie. Jedna osoba będzie, ale ta osoba już mnie prosiła, żebym zajął się jego prochami w razie czego. Bardzo nie lubię sytuacji, gdy rodzice składają własne dzieci do ziemi. Dlatego postaram się, żeby tak się nie stało, potem będzie z górki. Inaczej by to wszystko wyglądało, oj inaczej. Tak widocznie musi być. Musiałem mocno nagrzeszyć. Jebać.

bmp : :