Bez tytułu
Komentarze: 4
Wskakuję w odzienie i ruszam w trasę. Buty brązowe, lekko zużyte – woda słodka i morska zdążyła je naruszyć, dżinksy, biały podkoszulek, skarpetek niet, majtki są, choć zdarza się, że brak, zegarek na rękę i ognia. Lekko się jeszcze skropię Egoistem i znikam. Co jakiś czas zastanawiam się co jeszcze może się przydarzyć mojej skromnej osobie. Za każdym razem dochodzę do wniosku, że większego numeru już mi się nie uda wywinąć. Po prostu wydaje mi się, że zbiór ekstremalnych przygód został wyczerpany i nie ma z czego czerpać. Chwilę później okazuje się, że doskonale potrafię generować nowe numery. A mogło by się wydawać, że już wszystko było i nic nowego nie może mnie spotkać. Zobaczymy co przyniesie dzisiejsza noc. Może w końcu ostateczne rozwiązanie.
Dodaj komentarz