Głowy jakoś nie miałem do
pisania. Z jednej strony, gdy się przyjrzeć, prowadzę strasznie monotonne życie
i czas na mojego blogusia powinien się znaleźć. Z drugiej jednak, gdy
przeanalizować wszystkie dane, to czasu tego nie ma tak wiele. Stale coś się
dzieje. Coś co mocno absorbuje uwagę, czas i inne zasoby. Oczywiście są pewne
zmienne, które się nie zmieniają. Ilość wypalanych papierosów i wypitego
alkoholu są tymi niezmiennymi zmiennymi. Firma, w której kiedyś pracowałem już zgłosiła
wniosek o upadłość. Kolejna firma, w której pracowałem sprzedała wydzieloną
część do innej, razem ze mną. Pracodawcy zmieniają mi się jak rękawiczki. I nie
jest to dobre. Czytając bowiem mój życiorys można postawić fałszywą tezę, że
mnie ciągle skądś wypierdalają albo ja odchodzę ze względu na jakieś
niedostosowanie. Chuj w to jednak wbijam z całej siły, gdyż jak na razie płacą.
A póki płacą na dwa procent populacji, to ja naprawdę ryja mam uśmiechniętego. I
jeszcze podwyżki zażądam. Albowiem kryzys, którego w Kraju nad Wisłą nie ma,
mam głęboko w dupie. W życiu osobistym też jakby niekryzysowo. Istnieje Osoba Bez
Fiuta, która ma do mnie słabość i nawet ceni sobie spędzanie ze mną czasu. Dodatkowo
jako chłopak morowy wybieram się na urlop dziesięciodniowy. Wiadomo jaką
konwencję mój urlop przyjmie. Będę spał na małej przestrzeni. Wpierdol będzie z
puszek Do tego będzie drogo. A na dokładkę na pewno zepnę się z kimś powodu
generowanych decybeli. Z kimś kto na zatwardzenie mówi: Verstopfung. I dlatego
będzie pięknie. „Jesteście nienormalni. Prognoz pogody nie słuchacie? Ja bym
tego nie zrobił. Do tego nocą???” No rzeczywiście było dziewięć do dziesięciu. Nawet
paw mi wyskoczył pierwszy raz w życiu z powodu przebywania na chybotliwym
obiekcie. Z innych powodów pawie wcześniej się zdarzały wielokrotnie. Tym razem
jednak przepaliłem smak pawia szlugiem. Usta obtarłem w rękaw sztormiaka. W
porcie stanąłem na 0800. Wypiłem piwo. Szybko. Szybko też poszedłem spać. Tyle
ze wspomnień. Praca dyplomowa czeka. Trzeba pisać, a powietrza coraz mniej. Szkoły
się zachciało idiocie. Zachciało się czegoś, co się już z głowy miało. Nigdy
nie mów nigdy, gdyż kretynizmy do głowy przez całe życie przychodzą. A jak już
się zaczęło, to skończyć trzeba.