Najnowsze wpisy, strona 10


cze 25 2007 Bez tytułu
Komentarze: 3
Sobotni, poranny telefon powinien wyprowadzic mnie z rownowagi. Sluzbowy, zeby nie bylo niedomowien. Prywatnych numerow mam nie wiecej niz dziesiec i nie zamierzam poszerzac listy. W zwiazku z powyzszym jesli slysze moj dzwonek to najprawdopodobniej chodzi o sprawy zawodowe. Tak wiec otrzymane informacje powinny spowodowac wypowiedzenie przeze mnie kombinacji przeklenstw, skok cisnienia, pulsu i ogolne wkurwienie. Tak by bylo jeszcze dwa lata temu. Moze nawet rok. W ostatnia sobote przyjalem to obojetnym bykiem. Mimo, ze pora byla chujowa, bo przed siodma rano. Mimo, ze misterny plan sie pierdolnal i bede sie teraz z dostawca boksowal. Jestem bmp i mam wszystko w dupie. Okazuje sie, ze da sie nie denerwowac. W sensie panowac nad emocjami. Jesli cos ode mnie nie zalezy, to let it go. Co innego moge zrobic? Ostatnimi czasy ilosc poznawanych przeze mnie ludzi rosnie w postepie geometrycznym. Zawsze bylem w czolowce pod tym wzgledem, ale ostatnio przyspieszylem. Moje zycie zawsze obfitowalo w rozne dziwne i przypadkowo zawierane znajomosci. Czasami wyplywaja rozne informacje na temat zycia osobistego. Mocno fragmentaryczne te informacje, ale sie pojawiaja. I okazuje sie, ze moje igranie z ogniem i sposob radzenia sobie z problemikami jest calkiem okej. Mozna przyjac, ze radze sobie bez klopotu jesli za tlo wziac to co ostatnio mialem okazje sluchac. A juz myslalem, ze sobie nie radze i ze blisko dna kiedys bylem. Dobrze jest sie tak zorientowac. Ze niby jeszcze wiele bryk jest do rozwalenia? W moim przypadku niechetnie. 1000-2000 km tygodniowo oraz dotychczasowy bilans kolizji i wypadkow w moim wykonaniu powoduje, ze rosnie prawdopodobienstwo grubszej awarii. Dlatego wolalbym, zeby nie przytrafilo sie kolejne trafienie. Oczywiscie wszelkie zdarzenie drogowe mialy miejsce zawsze przy umiarkowanych predkosciach. Poziom koncentracji mi spada przy nizszyc predkosciach. Im jednak szybciej tym mocniej sie koncentruje. Tak z automatu sie to dzieje. Alkoholu tez jest niby jeszcze wiele do wypicia. Dla dobrego jednak samopoczucia rodzicow i pozostalej rodziny oraz dla mnie samego dobrze by bylo, gdybym jednak sie nie stoczyl. Jeszcze. Nie umiem bowiem normalnie pic. Nigdy nie umialem i pewnie sie nie naucze. Niby ostatnio stronie bardzo i dawki przyjmuje skromne. Tylko jednak przez rozsadek. Wiem na co mnie stac i to cos caly czas czyha, aby sie pojawic. ;)
bmp : :
cze 13 2007 Bez tytułu
Komentarze: 5
"Czasem bywa tak, że od grudnia do maja Życie robi sobie z ciebie jawne jaja. Od miesięcy nie zarabiasz nic na boku, Alimentów nie płaciłeś już pół roku. Telewizor wysiadł kiedy miał być mecz, Narzeczona poszła trzy dni temu precz. Chciałeś wypić jedno piwo, no może dwa, Okazało się że to już miesiąc trwa. Nie licz na fart, nie licz na fart To moze byc kolejny glupi zycia zart. Opanuj sie, opanuj sie. Bo za tydzien moze byc zupelnie zle. Nie znajdujesz już radości w rock&rollu Nie chcą dawać ci na krechę w monopolu. Liczysz drobne niemożliwe masz akurat! W sumie nie jest taki zły ten denaturat. Wieczorami myślisz, jak to kiedyś było: Co się jadło, no a przede wszystkim piło? I wspomnienia tego ciężar aż cię zgiął. A może byś się tak za siebie, kurwa wziął!" To sie kurwa biore. Narzeczona poszla piec lat temu precz. Wyglada na to. Piec lat temu na lodzie sie znalazlem. Piec lat temu i okolo tygodnia (spac nie moglem z niedzieli na poniedzialek; za goraco bylo, rozmyslalem i przypomnialo mi sie, ze to juz tyle czasu). Ostatnio wracaja mi marzenia. Ostatnio mysle o roznych sprawach, co one w przyszlosci moglyby wystapic. Wszelkie jednak ewentualne planowanie ma jeden mankament. A moze to nie mankament. Zlapalem sie, ze we wszystkich tych myslach wsytepuje jedna osoba. Ja. Dosc to egoistyczne. Co robic? Takie zycie. Sa jeszcze rozne kraje do zobaczenia. Jest kilka rzeczy do nauczenia sie. Jest dom do postawienia, taki dom mojego pomyslu. Wiem jak ma wygladac i jak ma byc rozplanowany. Jest wiele roznych lokalnych trunkow do wypicia i knajp do odwiedzenia. Tylu ludzi do spotkania. Wszedzie tam wystepuje samodzielnie i w ogole nie biore pod uwage damskiego towarzystwa. Przeciez kurwa nic mi nie przeszkadza byc zadowolonym. O ja kretyn. Kumpli mam na calym swiecie i tylko czekaja, zeby sie spotkac na jakimkolwiek pokladzie przy niejednej butelce. Wydolnosc organizmu nienajgorsza. Finansowo sklamalbym, gdybym powiedzial, ze jest niesatysfakcjonujaco, a bedzie tylko lepiej. A jak mnie wypierdola, to nic sie nie stanie. Jeszcze nigdy sie tak nie stalo, wiec pierwszy raz musi kiedys nastapic. Poza tym dane historyczne mowia, ze z prawdopodobienstwem bliskim jeden, sobie poradze. Jeszcze tylko bym sie poregacil gdzies. Musze dorwac gdzies w okolicy jakas zaloge szukajaca kogos na doczepke. I wtedy bedzie juz cacy. "W sumie nie jest taki zly ten denaturat".
bmp : :
cze 12 2007 Bez tytułu
Komentarze: 4
1991 rok. Nieduza wyspa gdzies na Pacyfiku. Od Australii z godzinke lotu. Wyspa jednak nieaustralijska. A na tej wyspie, na tej zieloniutkiej lotnisko. A na tym lotnisku, na tym zieloniutkim dwoch mundurowych. Sympatycznych mundurowych. Wiem, ze to oksymoron. Byli jednak sympatyczni. Nie o tym jednak. Zadanie mieli proste. Zagladac w paszporty i gapic sie w monitor pokazujacy obraz z wnetrz bagazy. I biora polski paszport do lapy, zagladaja i dra morde - Polandia, Polandia, Waleza, Waleza. Zaden z nich nie wolal Gwiazda albo Walentynowicz. Ja sie wiec kurwa dzisiaj pytam. Kim do kurwy nedzy jest Gwiazda albo Walentynowicz? Kim jest "Waleza" wyjasnilo tych dwoch na prawdziwym koncu swiata. Zadaje, wiec kurwa jeszcze jedno pytanie - Co to kurwa za narod, ktory pozwala tak traktowac swoich bohaterow? Chyba nie ma nikt watpliwosci, ze Lech jest bohaterem. Abstrahuje od jego roznego rodzaju wpadek. Te sie moga kazdemu zdarzyc. Jemu sie zdarzylo, ze byl kierownikiem zamieszania. Tak chcial los, ze to byl facet bez wyksztalcenia. Tak chcial los, ze to zaden Gwiazda, zadna Walentynowicz czy chuj wie kto jeszcze inny, nie stanal na czele Solidarnosci. I chociaz idealy Solidarnosci troche wyblakly i wiele sie zmienilo od tamtych czasow, to chyba kurwa wolnosc w jakis sposob odzyskalismy. Samo sie to kurwa nie stalo. Chuj mnie strzela i biala goraczka trawi jak slysze, o rzekomej wspolpracy Walesy z organami bezpieki. To sie kurwa w pale nie miesci. Rekomenduje zatem Gwiazdom, Walentynowicz i pozostalym zamknac morde. Walesa bowiem to jedyny z zyjacych Polakow, ktorego nazwisko zna caly swiat. Nie dlatego, ze wygral turniej w ping-ponga albo cos w tym stylu. Znaja, bo byl przywodca najwiekszego ruchu wolnosciowego jaki widzial swiat w swej historii. Ten facet to legenda. Senkju.
bmp : :
cze 04 2007 Bez tytułu
Komentarze: 1
Szpierdalam. Najblizszy tydzien spedzam w trasie, gdyz nie mam co robic. Czary mary i domykam dwa zegary. Gej gazu do podlogi. Sie stalem politycznie poprawny i nie uzywam slowa pedal. Jeszcze tylko male prasowanie i wczesnie w kimono. Nawalil mi dzisiaj jeden prawie egzotyczny kraj, ale tylko z punktu widzenia Europy prawie egzotyczny. Blisko jest bowiem do niego z Europy. A kultura jakby inna bardzo. Chuj z tym krajem. Nawalili. Chcialem interes zrobic, ale gdybym przyjal zaproponowane warunki, to stalbym sie przynajmniej filantropem. Do tego wydajacym czyjes srebrniki. A na to zgody nie ma. W zwiazku z tym podroz w tamtym kierunku w najblizszym czasie sie nie odbedzie. Taka mam koncepcje. Wode ostatnio pijam. Zupelnie jak zwierzeta. Alkoholu strasznie malo. Srednia tygodniowa to mialem zazwyczaj dobrze powyzej litra. Za ostatni miesiac nie dorobilem sie nawet 150 gram. Z jednej strony dobrze, ale z drugiej zle. Dobrze jest wstawac bez kaca i zawsze byc rzeskim. Zle, gdyz zycie na trzezwo jest nie do przyjecia. A moze to starosc idzie? Czyha na mnie jebana? A ja w swej slodkiej nieswiadomosci wystawiam sie na strzal znikad? Czyzbym pochopnie, nieodpowiedzialnie, bez konsultacji i przemyslenia postanowil nie pic? Tak zle jednak nie jest. Kurwa, jestem uratowany. Po prostu nie chce mi sie walic samemu. A pierdolona samotnosc potrafi dac w dupe, wiec nie wiem jak dlugo utrzymam pozycje.
bmp : :
cze 01 2007 Bez tytułu
Komentarze: 1
W piatkowe popoludnie tyram, czyli nawiazuje tzw. kontakty ze calym swiatem. Nawet nie wiedzialem, ze tak szybko niektorzy odpowiadaja. Gdzieniegdzie jest rano, gdzieniegdzie wieczor. W innych miejscach srodek dnia. Chuj jednak z tym. Oprocz tyrania caly dzien ogladam to: https://www.youtube.com/watch?v=4-PpU8MUbHE&mode=related&search= oraz to: https://www.youtube.com/watch?v=3-yQpwht1bY&mode=related&search= i jeszcze to: https://www.youtube.com/watch?v=24L8fk4DgKs W kolko ogladam i nie moge sie naogladac. Kiedy tak kurwa bedzie? Emotion on the ocean.
bmp : :
maj 28 2007 Bez tytułu
Komentarze: 6
Z pralkami mam po przekatnej. Chocbym bowiem robil nie wiem co, to zawsze mi wpierdoli jedna ze skarpetek. Nawet jesli wrzuce do srodka tylko jedna pare. Zawsze wyjme tylko jedna sztuke. Nie lubia mnie pralki. Jak to kurwa sie dzieje? To musi jakas wielka tajemnica. Cale szczescie, ze lodowkami tak nie mam. Nie znioslbym podpierdalania butelek. Przede wszystkim optymizm. Zawsze jest jakas jasna strona sytuacji, sie okazuje.
bmp : :
maj 26 2007 Bez tytułu
Komentarze: 2
Radia sobie slucham przez internet. W biurze sobie wieczorami siedze. Fajniej jest niz nie w biurze. W calym biurowcu nikogo nie ma. W weekendy tez jest fajniej. Obce miasta na poczatku sa chujowe. Chujowosc sie wzmaga, gdy nie zna sie jezyka. Nad jezykiem jednak pracuje. Sam zdecydowalem, wiec nie ma co narzekac. Dlatego nie narzekam. Procedura zawsze jest taka sama. Wywalenie zawartosci wszystkich toreb i walizek. Potem duze pranie. Przydaja sie takie generalne porzadki. Ostatnio znalazlem troche roznych pieniedzy, trzy ladowarki do telefonu i rozne ubrania. Nawet nie wiedzialem, ze takie mam. Poznaje nie moj kraj i licze dni do powrotu na stale. To sie stanie albo w grudniu 2007 albo w lutym 2010. Slupki wiec sa dwa. Z drugiej jednak strony mowienie w moim przypadku, ze cos na pewno albo na stale jest lekkim nieporozumieniem. Nieporozumieniem, gdy przyjrzec sie dotychczasowym recordom. W kazdym badz razie tak bym chcial. Bym tez chcial moc wszystko kiedys puscic w niepamiec. I zaczac od poczatku. W sensie mysle, ze dalbym rade zapokniec i zaczac od poczatku. Za daleko jednak w lesie jestem. A im dalej w las tym wiecej gowna sie ma w zwyczaju nagromadzic. Z kazdym dniem mam wiecej watpliwosci czy da sie calkowicie byc rezyserem zywota swego. Zesz kurwa mac.
bmp : :
maj 19 2007 Bez tytułu
Komentarze: 6
"Problem ze swiatem jest taki, ze zawsze jest jednego drinka do tylu". Cos w tym chyba jest. Rwala mnie ostatnio kelnerka w jakiejs meksykanskiej knajpie. Z dwojka dzieci sie okazalo. Na takie wyzwanie to chyba nie jestem jeszcze gotowy. Wiedzialem, ze bezinteresownie pomocy mi nie zaoferowala. Tylko, ze nie wiedzialem, ze o to bedzie chodzic. Gdyby jednak swiat byl jednego drinka do przodu, to niewiadomo jakby sie to skonczylo. Ktos kiedys powiedzial, ze - Trzeba byc tolerancyjnym, wobec siebie. Powiedzmy, ze na obecnym etapie mojego zycia w pelni sie stosuje do tej maksymy. Wszystkie swoje wyczyny traktuje z dystansem, choc wieksza czesc swiata pewnie tego nie akceptuje. Nie tancze od dwoch tygodni. Z biura wychodze o 2000. Wieczorami nadrabiam zaleglosci tzw. czytelnicze i probuje sie zajebac wlasna piescia, ale nie starcza odwagi. Rzeczywiscie, niewykluczone, ze sie nie nadaje.
bmp : :
maj 11 2007 Bez tytułu
Komentarze: 11

Jak mozna slusznie sie domyslac zapierdalam. Jak mozna slusznie sie domyslac nie wydaje na codzien zlotowek. Jak mozna slusznie sie domyslac wkurwiony jestem samotnoscia do bialosci. Mieszkanie - samochod - biuro - trasa - hotel - biuro - mieszkanie. W miedzyczasie knajpa, gdyz wpierdolic cos czasem trzeba. Dziesiatki tysiecy ludzi na codzien mijanych, z tysiacami krotkie interakcje, z setkami zamienione slowo. Mlyn wokolo, a ja jakos w ogole nie odczuwam jakiejkolwiek wiezi.Juz nawet nie chodzi o babe. Jakos w ogole czuje sie wyobcowany. Czy to tak mialo byc? Teraz dopiero doroslem? Zauwazam ostatnio pewna prawidlowosc. Otoz zainteresowane moja skromna osoba sa najczesciej czyjes narzeczone, czyjes zony, czyjes matki. Co do kurwy grane jest? Sie pytam.   

bmp : :
kwi 23 2007 Bez tytułu
Komentarze: 5

Jestem pracownikiem idealnym. Oczywiście pod względem mobilności. Sytuacja osobista nie wymaga ode mnie prowadzenia osiadłego trybu życia. Brak zobowiązań wobec kogokolwiek. W grę wchodzą ewentualne zobowiązania towarzyskie, ale da się moją nieobecność przełknąć. Żadne z rodziców nie wymaga opieki i czy też jakiejś specjalnej troski z mojej strony. Dzięki temu mój tydzień może być przeze mnie dowolnie kształtowany. Nie trzymam się powszechnego podziału tygodnia. Sobota i niedziela to takie same dni jak te z tygodnia zwanego pracującym. Odwrotnie też to działa. Weźmy dla przykładu jakiś tam tydzień, co on już był. Wstałem w niedzielę na kacu. W niedzielę to się może zdarzyć. Spojrzałem na zegarek i postanowiłem jechać. Kopsnąłem się jakieś osiemset kilometrów. Po drodze konsumpcja śniadanio-obiado-kolacji. Dotarłem na wieczór i dzwonię. Okazuje się, że ten co miał być, to go nie będzie. W poniedziałek okazało się, że dobrze się stało. Obudził mnie ból prawego boku. Pomyślałem, że doigrałem się w końcu i wątroba odmawia posłuszeństwa. Następnego dnia okazało się, że to tylko silne zatrucie i będę żył. We wtorek byłem uprzejmy dostać mail’a, że „musimy porozmawiać, bo coś się zmieniło”. Od kobiety oczywiście. Stwierdziłem, że nie muszę o tym gadać. We środę w końcu wróciłem do żywych i rzuciłem się w wir organizacji. Czwartek był za kierownicą. Pod wieczór miałem jeszcze jakieś 850 kaemow do przejechania. Już sobie kalkulowałem, że na gdzieś czwartą rano będę na miejscu. Gdzieś się przekimam i z rana w bój. Niestety olej zaczął płonąć. Zajebiste jest to zaiste wrażenie. Dwa złote na zegarze i nagle wszystko staje w kurewsko białym dymie. Wrażenie jest dość silne. Piątek to cały dzień w pociągach w stałym niedoczasie miedzy różnymi dworcami. Przepiękna sobota to zbijająca z nóg informacja o ciężkim wpierdoleniu się w jeden twardy narkotyk kogoś bardzo mi bliskiego. Bliskiego ze względu na łączące nas pokrewieństwo i dość mocne relacje. W międzyczasie zapomniałem, że miałem imieniny. I takich tygodni mam 52 rocznie. Nawet pracownik idealny kiedyś się wykończy. Nie wszystko przecież znika bez śladu.

bmp : :