Komentarze: 8
Zawsze obgryzałem paznokcie. Do krwi. Już nie obgryzam. Nie wiem dlaczego. Nie piję jak kiedyś. Nie piję tyle co wcześniej. Nie jestem w stanie pogodzić chlania z obowiązkami. Trzeba było wybrać. Palę dwa razy więcej niż kiedyś, niż wcześniej. Wiem dlaczego. Walczę sobie. Nie w tym kierunku, w którym bym chciał. Tamte szańce są już oddane. Mój blitzkrieg się nie powiódl. Na innych frontach jestem aktywny. Jednakże, po chuj to wszystko? Z kim to wszystko dzielić? Mam zapłacony wyjazd do Laponii. Chciałem jechać z Nią. Nie jadę. Nie dostanę urlopu. Wykombinowałbym coś, gdybym miał z kim jechać. A tak, to ja to pierdolę. Kiedyś wydawało mi się, że jestem samowystarczalny i nikogo mi nie potrzeba. Wpadła w moje życie Pepe i przedefiniowała moje teorie. Potem wypadła. Ja zostałem ze zmienionymi definicjami. Ratuje mnie, że wstanę za sześć godzin i nieprzytomny rozpocznę dzień i nieprzytomny skończę. I może raz albo dwa przemknie mi przez głowę owa dama. Przemknie chwilowo. Na tyle będzie wolnych chwil. I bardzo bym chciał, żeby ktoś w końcu wybił mi ją z głowy. Nie wychodzi. Zamęczam się. To już kurwa zaczyna iść w lata. Zawsze podejrzewałem u siebie chorobę psychiczną, ale nie wiedziałem, że tak się objawi. Za ś.p. J.K. - "Lecz jakże trudno jest polować samotnikom".