Komentarze: 4
Ja chcę na morze. Czasem na nocnej wachcie robi mi się bardzo smutno. Bardziej niż tutaj, gdy trzeba zwyczajnie żyć. Czasem po prostu nagle przychodzą wspomnienia ze zdwojoną mocą. Szczególnie, gdy jest spokojna noc. Tam jednak wiem co mogę. A jak przyjdą ciężkie warunki, to naprawdę daje to ukojenie. Zwykły fizyczny zapierdol. Błędnik dostaje pierdolca. W butach mokro. Do kieszeni sztormiaka nalewa się woda i moczy szlugi. Zapalniczka też mokra. Za kołnierzem mokro. Słono w ustach, oczy szczypią. Ręce czasem grabieją. Nie zastanawiam się wtedy i nie myślę o Pepe. Nie myśłę o Pepe również, gdy nachlam się na beton w porcie. Z nieba mi to żeglarstwo spadło. Nigdy nie myślałem, że do tego mi będzie służyło. Miało być zwykłym hobby. A tu inna opcja zastosowania. Jestem instruktorem, miałem szkolić Pepe. Jeszcze dwa tygodnie przed "Chuj Ci w dupę" chciała ze mną jechać na następny rejs. A tu klops. W październiku nawet się łamała, żeby dolecieć do mnie. Nie doleciała. Jakoś utraciła spontaniczność, którą u niej kiedyś zaobserwowałem. Ja chcę kurwa na morze.