Komentarze: 4
Wiem, wybiorę się gdzieś. Wsiądę w auto, pognam w miasto. Gdzieś je zostawię (trzeba tylko sobie zapisać gdzie, żeby jutro po nie wrócić) i pójdę w marynarskie tango. Nie ma to ja jak dobre melango. Dobre melango nie jest zle jak mówili starożytni chińczycy. A po drodze kupię jeszcze moje ukochane, najwspanialsze, czerwone M. A potem... Usiądę sobie gdzieś w przypadkowej knajpie, przy przypadkowym stoliku, z przypadkowymi ludźmi. W jakiejś dobrej knajpie, bo uwielbiam oglądać tych kretynów, klubowiczy silących się na luksusowy wygląd i nieslychany intelekt. A potem się upiję, może któremuś przypierdolę, a potem będzie mnie mógl w moją jaśniepańską dupę pocalować. Lub też jest inny wariant - dam w palę w jakiejś spelunce gdzie toczy się prawdziwe życie. Pamiętam taką knajpę z czasów szkoly średniej. Piękne miejsce. Nawet krzesel nie bylo, walilo się na stojaka i mialem tam wielu jednorazowych kumpli. Faceci życiem umęczeni, ale wciąż dzielni. Zawsze byli o 8.30 na stanowisku. Jeden to mi się kiedyś zwierzal, że mial kiedyś Peugeota 405 - taką byl szychą, ale niestety jak zachlal raz to mu już tak zostalo na kilka lat. Nie wiem co z nimi, minęlo sporo czasu jak bylem tam ostatni raz.
A apropos auta - wczoraj sprzątnąlem furę. Znalazlem gnijące mięso na dywaniku z tylu. A pod dywanikiem klucze od domu - dawno już zagubione. Szkoda, że dopiero po tym jak wydalem grubo ponad tausena na wymianę zamków w drzwiach.
Koniec pieprzenia. Ta notka jest taka sobie, ale pierdolę to i olewam cieplym moczem. Idę na spotkanie z nieznanym. Pewnie się nawalę jak ta lala. Trudno. Moja sprawa. Nara. Udanego wieczoru Wam życzę.
Żadna panna, żadna dziwka
nie zastąpi kufla piwka
kto nie wierzy, niech spróbuje
jak piwko smakuje
Może spotakm jakąś babę co mnie wkurwi? Kto wie? Pa.