Archiwum 05 grudnia 2005


gru 05 2005 Bez tytułu
Komentarze: 6

Faktycznie nic się nie zmieniłem. Dalej lubię dać w trąbę. Dalej lubię dać komuś w trąbę. O swoją się nie boję. Morda nie szklanka. Dzisiaj na ulicy w samym środku miasta spotkało się przypadkowo dwóch facetów. Obaj w garniturach. Od słowa do słowa i wywiązała się regularna jatka. Walka w parterze też była. Jednym z tych facetów byłem ja. Drugim gość z konkurencji. Zdjął kurtkę i marynarkę. Włożył do samochodu. Ja zapiąłem kurtkę pod szyję, żeby nie mógł mnie szarpać za poły. Okulary włożyłem do kieszeni kurtki. Chuj zaczął machać łapami. Trafił mnie w nos. Matka natura była jednak uprzejma wyposażyć mnie w nos rewelacyjnie reagujący w takich sytuacjach. W związku z tym krew się nie pojawiła. Dostał kopa, potem za fraki i na ziemię, do parteru. Ubrania wizytowe nie wyglądają zajebiście po kontakcie z trotuarem o tej porze roku. Hehe. Wstałem, złapałem za gardło. Unieruchomiłem skurwiela tak, że musiał pozostać w skłonie i patrzeć na czubki moich butów. W tym czasie waliłem go na zmianę raz w nerę, raz w łeb. Doigrał się pierdolony. Wkurwił mnie. Jego działania i tak nie mają (nie miały) wpływu na moje wyniki. Skurwiel jednak jest złośliwy i przez niego mam (właściwie miałem) więcej roboty. Chuj  z tym, że jestem na wypowiedzeniu. Pojawili się funkcjonariusze. Dostaliśmy po mandacie. Z centrali dostałem wsparcie. Cytuję ostanie zdanie rozmowy z moją centralą - Jakby Cię trzeba było wyciągać to dzwoń. Koniec cytatu. Murem za pracownikami trzeba stać.

bmp : :