Komentarze: 2
Cały dzień myślałem o moim Kochaniu. Nie potrafię się pozbyć tych myśli. Nie piłem. Muszę trochę zadbać o organizm. Czuję jak oczyszcza się z trucizn. Przejście stu metrów jest dla mnie dużym wysiłkiem. Pokonanie schodów z kuchni do sypialni powoduje wydzielanie się obrzydliwego potu. Wykończony jestem. Przestałem trawić, ręce mi się trzęsą (nie mogę utrzymać szklanki), drżenie nóg też zaobserwowałem, serducho trochę rypie. To wszystko minie. Trzeba tylko na kilka dni przystopować, nałykać się witaminek, zacząć się odżywiać. Organizm będzie nówka. Cztery tygodnie picia zrobiło swoje. Pepe jak ja bardzo za Tobą tęsknię. Nie potrafię tego nawet opisać, opowiedzieć. Nie da się po prostu. Nie radzę sobie, zupełnie sobie nie radzę. Zawsze ze wszystkiego były wyjścia. W tym przypadku nie ma. Taka wielka nieporadność mnie teraz cechuje. Nie potrafię się pozbierać do kupy. Ciągle marzę, mam nadzieję, że się ułoży, że mnie zrozumiesz, że dopuścisz mnie do głosu. Daj mi szansę. Błagam. Zabije mnie to. Wcześniej czy później zabije. „... kocham Cię Kochanie moje...”. Daj mi szansę. Nie pozwól mi się wykończyć. Błagam.