Komentarze: 6
Świadomie odmówiłem dzisiaj wyjścia do knajpy, nawet tej najbliższej. Spojrzałem dzisiaj do lustra i okazało się, że wracam do normalnego wyglądu. Żadna fizyczna dolegliwość mi dzisiaj nie dokuczała. Chociaż tyle. Trochę się obawiam powtórki z rozrywki w nadchodzący weekend. W planie urodziny dawno niewidzianej osoby oraz zebranie organizacyjne załogi. Może być ciężko. Postanowiłem trochę przytyć. Udało mi się przez weekend zebrać trochę kilogramów i oddaliłem się od rekordu. Jak na prawdziwego faceta przystało ważę całe 63,5 kilograma. Kiedyś, dawno ważyłem pod 70 i taka wartość jest docelowa. W związku z tym opędzlowałem cukierki Dumle pod Colę, a ponieważ dzisiaj jadłem tylko kawałek pizzy i dwie malutkie kanapeczki, to przygotuję sobie obiad. Nie ma to jak obiad w okolicach północy. Zima zaatakowała ze zdwojoną siłą. Z lenistwa nie zmieniłem opon na letnie. Chociaż kurwa z lenistwem mi się układa. Nie wiem kurwa dlaczego się coś innego nie ułożyło. Po chuj ma się człowiek starać jak nic z tego nie ma, jak tylko dostaje po dupie, tak że nie może siedzieć, bo albo stoi przy barze albo leży zalany. Pepe siedzi teraz i się śmieje, że jestem pajac, że próbowałem coś odgrzać a ona się po prostu dobrze zabawiła i dowartościowała, że jednak ciągle pamiętam i nie mogę sobie darować. Kretyna z siebie zrobiłem rzadkiego. Rzadki jestem. A ja ciągle kocham Pepe. Boże jakbym ją chciał przytulić, ucałować, pogłaskać i żeby zasnęła z głową na mojej piersi objęta moją ręką. Przykryłbym żeby nie zmarzła. Zdjąłbym zegarek i okulary, a następnie położył te rzeczy pod łóżko. Zgasiłbym lampkę i jeszcze raz sprawdził czy nie zmarznie. Nastawiłbym budzik w telefonie i on też powędrowałby pod łóżko. W ciemności gotowy do snu porozmyślałbym jak mi jest dobrze i powoli zasnął. Ale jest inaczej, jest chujowo. Nie ma tego. Jest bardzo chujowo, ciągle ta sama tęsknota i brak realizacji moich myśli. Kurwa jego pierdolona mać. Nie ma tego i może nie być pozostałych rzeczy. Na razie panuję – tak mi się wydaje, ale chuj wie jak długo. Jak będzie potrzeba to zegarek pójdzie do lombardu, telefon też, a i okulary można nosić tańsze. I już wszystko będzie inaczej. Na platerową, składaną ramkę ze zdjęciami też się znajdzie amator (no może nie na same zdjęcia). Pierdolę teraz jak potłuczony, ale zły jestem i dość mam tego wszystkiego. Męczę się. Humor mi skutecznie spierdolił. Gdzie jesteś kutasie?