Archiwum 31 stycznia 2011


sty 31 2011 ...
Komentarze: 7

Lotnych doszedłem. Sobotni poranek. Piękna pogoda. Widoczność dobra. Szosa sucha. Trzy pasy przez most. Odrobina pośpiechu. Złoty osiemdziesiąt. Przede mną po prawej podejrzana bryka. Coś mnie tknęło, że pies cywil. Doszedłem. Zrównałem się. Spojrzałem Panu w oczy i już było wiadomo. Minę jeden z drugim miał nieszczęśliwą. Tym razem 1:0 dla mnie.

Łękotka mi pękła. Krzyżowe się naderwały. Te, które były jeszcze własne. Te przeszczepione jeszcze się trzymają. Cholesterol skoczył. Próby wątrobowe poszybowały wysoko. Pani lekarz powiedziała, że dobrze jest o siebie trochę zadbać. Powiedzmy, że nie zignorowałem. Spoglądając na tę wyliczankę, dochodzę do wniosku, że nie zwalniam tempa. Wyliczanka jest tylko z ostatnich kilku dni. Właściwie wyliczankę mógłbym spokojnie kontynuować i powiedzieć, że tempo rośnie. Nie wiem tylko czy to pre-andropauza. Dużo za wcześnie na to. Gonię jednak bardziej niż kiedyś. Nawet ostatnia znajomość mogłaby wskazywać, że kryzysy wieku następuje. Ostatnia jest młodsza od poprzedniej o czternaście lat. Przypadek to jednak duży i o kryzysie można by mówić, gdybym działał z rozmysłem. A na dodatek jest to przypadek kompletnie nietrafiony. Dlatego jak na razie jestem o siebie spokojny. W zasadzie nie próbuję zatrzymać przemijalności. Raczej przyspieszam realizowanie się w nabywaniu różnego rodzaju umiejętności. Jeśli nie teraz to kiedyś już nie zdążę. Nie ma sensu odkładać. Pływam, biegam, skaczę, prowadzę, kieruję, na wodzie, po śniegu, pod wodą, w górach, na lodzie i pod lodem, z wiatrem i pod wiatr. Do kompletu brakuje mi niewiele. Dorzucę jeszcze latanie. Niech tylko organizm wytrzyma. Kilka dni temu byłem bowiem adresatem następującej wypowiedzi – „Pamiętaj, że nie robisz się już ani młodszy, ani piękniejszy. Być może bogatszy, ale na pewno ani młodszy ani piękniejszy”. Niech wytrzyma. W całej notce ani jednego chuja lub kurwy. Chyba jednak pre-andropauza.