Archiwum 14 kwietnia 2010


kwi 14 2010 ...
Komentarze: 5

„I’ll be back” jak mawiał idol. Mawiał jeszcze „Don’t do that”, ale tym już się za bardzo nie przejmuję. Całe szczęście, że umiał mówić tylko te dwa zdania. Inaczej miałbym większy zbiór przykazań. A tak po prostu „I’ll be back.”

W każdym bądź razie czas przyszły zamieniłem na teraźniejszy. Tylko mocy brakuje, ze względu na otrzymywany wpierdol przez godzin około dziesięć. Nadmieniam, że pięć dni w tygodniu. Wracając jednak do sedna - wróciłam, ale nie wiem jak często będę. Pierwiastek żeński mam, więc od czasu do czasu wtrącę coś w rodzaju tego pierwiastka. Się okazało, że mam ten pierwiastek przy ostatnim wybieraniu piwa. Nie mogłam się zdecydować i prawie zdechłam z pragnienia. Zdecydowałam się jednak i po pierwszym łyku niejakiego Pilsnera wrócił mi głos niski i żart rubaszny. A przede wszystkim czasowniki w rodzaju męskim mi wróciły. Długo mnie nie było. Wiem. Życie niby stabilne miałem. Tak mi się przynajmniej wydawało. Pomyliłem się. Zakładałem pewną docelowość i wspólne korzystanie z nieistniejących w przyszłości zasobów ZUS-u. Niestety sprawdziła się pewna maksyma – „Ona myślała, że on się zmieni. On myślał, że ona się nie zmieni.” Maksyma najczęściej sprawdza się po ślubie. Miałem fart. Sprawdziła się wcześniej. I przykro mi, że nie poszło. Ale kurwa nie będę z nikim rywalizował poza wyżej wspomnianymi dziesięcioma godzinami. A już na pewno nie na swoim prywatnym podwórku. Kapewu?

bmp : :