Komentarze: 7
W niedzielę byłem w kościele. Wizyta nie spowodowana wiarą, ani żadną uroczystością. Po prostu przypadek spowodował, że musiałem się na chwilę pojawić. Czułem jak rogami (nie tymi jelenimi mam nadzieję) rysowałem strop w hall’u wejściowym. A ogon mój jest tak długi, że koniec został na zewnątrz i drzwi do kościoła nie mogły się domknąć. I jakiś dziwny zapach siarki czułem. Piorun mnie nie pierdolnął. Może wokół byli dobrzy ludzie? A może dlatego, że to były urodziny mojej byłej-przyszłej żony? Niezbadane są wyroki boskie.