Archiwum 10 listopada 2006


lis 10 2006 Bez tytułu
Komentarze: 4

Pierdolnąłem kwitami. W cywilizowanym języku osób kulturalnych oznacza to, że złożyłem wypowiedzenie z terminem natychmiastowej wykonalności. Nie był to zmarnowany czas, gdyż moja wiedza została wzbogacona w niektórych obszarach. Dość istotnych z punktu widzenia moich dalszych planów. Kwity jebnęły w biurko w poniedziałek popołudniu. Od wtorku rano siedzę przed monitorem w domu i piszę. Potem knuję. I znowu piszę. W łóżku, tuż przed zaśnięciem też knuję i trochę piszę. Wydaje mi się, że w trakcie snu też knuję. Co rano wstaję, trochę piszę i zabieram się do knucia. Myślę o obiektach handlowych, asortymencie, kapitale obrotowym, transporcie, środkach na reklamę, promocję marki i promocję sprzedaży. Optymalizuję koszty na papierze i racjonalnie liczę zysk na sprzedaży. Do wyniku finansowego jeszcze nie doszedłem. Wizja zaczyna mi się klarować i wkrótce będzie dopracowana. Los lubi mi jednak nabruździć, więc nie wiem co z tego wyjdzie. Za którymś jednak razem, kutas los, nie wytrzyma i odpuści. Są jednak niestety chwile, gdy ograniczenie umysłowe powoduje całkowitą pustkę. Wtedy nici z pisania lub/i knucia. Wtedy myśli biegną sobie znanym torem. Wtedy trochę zaczynam tęsknić za Nią…

 

„Byłem w Ryjo, byłem w Bajomiałem bilet na Hawajobyłem na wsi, byłem w mieściebyłem nawet w Budapeszcie wszystko chuj, o ja wam mówię ja wam mówięmoże czasem trochę mniejszy, ale potem jeszcze większy”

Wszystko chuj…

bmp : :