Archiwum 11 października 2005


paź 11 2005 Bez tytułu
Komentarze: 3

Na eliminacjach do mistrzostw świata zajęliśmy ostatnie miejsce. Za to piliśmy najlepiej. Ekipa z najsilniejszymi papierami. Sami instruktorzy na pokładzie. Na podusmowaniu, już w sali konferencyjnej, dostaliśmy największe brawa. Za bezprecedensowe i bezkompromisowe podejście do zawodów. Brawa jednak były tylko od konkuretnów. Orgaznizotorzy nie byli zachwyceni. Nawet próbowali nam zabronić wyjścia z portu na oficjalny trening. Niby nie byliśmy w stanie. I tak wyszliśmy w morze. Po powrocie, manewr wykonany w basenie portowym, spowodował wizytę właściciela sprzętu. Otóż ten gość rzekł - po tym numerze możecie pływać w każdym stanie. Może trochę przedobrzyliśmy i trzeba było spróbować wygrać. Nawet z perspektywy czasu nie jestem w stanie tego ocenić. I tak było fajnie. Np. byłem uprzejmy dać w trąbę i obudzić się w nieznanym mi hotelu dwa miasta dalej. Obudziłem się koło siódmej i zszedłem do recepcji (Novotelu jak się później okazało). Pytam się Pani recepcjonistki w jakim mieście jestem. Ona podała nazwę tego miasta i lekko byłem zaskoczony. Poprosiłem o szybkie piwo i telefon po transport. Jak zwykle zdążyłem w ostatniej chwili. Sprawdzałem również szczelność sztormiaka w fontannie na głównym deptaku. Okoliczni mieszkańcy byli pod dużym wrażeniem. I mam takie wrażenie, że zwycięzcy nie zapisali się tak bardzo w pamięci pozostałych załóg, jak my. Do tej pory mam gdzieś kompletną listę mailingową. I nikogo nie musiałem namawiać, żeby dał mi swój mail oraz nr tel. Nie było niestety czasu podtrzymywać znajomości. Odległości za duże. Poza tym każdy zapierdala na kieliszek chleba. Zawody. Hehe. 

bmp : :