Komentarze: 5
Metodą tradycyjną, na pierwszy tydzień maja, szpierdalam na dużą wodę. Kupiłem wstępnego litra oraz karton czerwonych, mych ulubionych. Mam również karton zupy cebulowej w torebkach. Na drogę, bo trochę tych kilometrów będzie, dwa red-bull'e, termos kawy i kanapki. Z premedytacją nie spakowałem ani jednej pary czarnych skarpetek. Nie wspominając o innych elementach mego codziennego stroju. W torbie same białe skary i tylko sportowe buty, a także gumopwe ubranie zwane sztormiakiem i gumofilce. Pa.