Komentarze: 4
Aniele, Stróżu mój, gdy wiatr mnie na morze wywieje, Ty zawsze przy mnie stój
I rano i we dnie i w noc i zawsze, gdy piany ścianą ocean splunie mi w nos
Trochę się będziesz musiał namoczyć, trochę nałatać burt
A wiem, nie masz nawet kaloszy i tyle wypadło Ci piór
Trochę pewnie zgrabieją Ci ręce, kiedy sztorm ześle Pan Bóg
Powiesz: Stary gdzie masz tę butelkę, no tę, w której trzymasz rum.
Aniele, dobrze wiesz, dla Ciebie też kubek naleję, a potem pójdziemy coś zjeść
I tylko przeżyjmy ten sztorm, a potem na jakąś chwilkę zajdziemy na pobliski ląd
Tam zdrowo się pewnie zaprószysz i bo butelkach paru
Dasz wychodne mej duszy z jakąś dziewczyną z baru
Tylko zróbmy to całkiem spokojnie, bo po co ma wiedzieć Twój szef
Że owszem bogobojnie, a jednak musiałem Cię nieść.
Aniele.
Aniele, wspominaj mnie, gdy Bóg już mi miękko pościele
na kamienistym dnie
Aniele, dobrze wiem, że wpadniesz tu kiedyś w niedzielę
lub w jakiś inny dzień
Napomknij tam komuś o mnie, po znajomości starej
i weź dla nas obu wychodne do tamtej dziewczyny z baru
Sam pewnie też się zaprószysz i zaśniesz pod powałą.
A rano będzie nas suszyć, zupełnie jak dawniej bywało.
Aniele
Aniele, Stróżu mój, gdy wiatr mnie na morze wywieje, Ty zawsze przy mnie stój
I rano i we dnie i w noc i zawsze, gdy piany ścianą ocean splunie mi w nos
Trochę się będziesz musiał namoczyć, trochę nałatać burt
A wiem, nie masz nawet kaloszy i tyle wypadło Ci piór
Trochę pewnie zgrabieją Ci ręce, kiedy sztorm ześle Pan Bóg
Powiesz: Stary gdzie masz tę butelkę, no tę, w której trzymasz rum.
Aniele.
Proszę sobie to wyobrazić z delikatną trąbką w tle. Tak jazz’ująco. Podoba mi się. Tak się mogę modlić. Nawet wiem, kim ma być „tamta dziewczyna z baru”.