Komentarze: 1
Wieczór przed komputerem w klasyczny sposób. Szanty z głośników, browarek przed nosem i zdjęcie Pepe obok. Chciałem napisać businessplan. Odechciało mi się. Może jutro – znaczy dzisiaj. Jeśli mi się będzie chciało. Jakoś tak jest, że mi się nie chce ostatnio. Zobaczymy. Zresztą nawet, jeśli napiszę to i tak coś się spierdoli. I to nie jest tak, że widzę same porażki, ja po prostu nie widzę sukcesów. A skoro nie ma sukcesów przez dłuższy czas, nie ma skuteczności, to wtedy ogarnia wkurwienie niemiłosierne. I tak właśnie jest teraz. Brak mi już przekleństw, żeby to opisać. Nie istnieją wystarczająco mocne, aby oddały sytuację. Chore.
See you later alligator. After supper motherfucker.