Czerep mnie rypie do chuja wafla. Kaczorek taki półlitrowy, więc doskwierający. Od baru do baru się pałętałem. Trafiłem do zaprzyjaźnionego i spotkałem jedną panią barmankę. Nie była jakoś zasmucona, nawet się ucieszyła, że wpadłem. To dobrze, że tak to wychodzi. Pepe wczoraj delikatnie próbowała rozwinąć pogawędkę, gdyż ja tylko dzwoniłem i sposób mojej rozmowy wskazywał, że chcę przeprosić za nocny sms i znikam. Nie wiem dlaczego pytała się kiedy jadę na Mazury. Nie wiem o co chodzi. Nie wiem czy dalej to rozgrywać, gdyż nie wiem jak. Nie wiem co Pepe kombinuje. Czarno to wszystko widzę. Poprzednio też dobrze szło i się zjebało. I nie wiem dlaczego się zjebało. Ja kurwa już nic nie rozumiem. Po raz milion nie rozumiem.