Archiwum 10 kwietnia 2003


kwi 10 2003 Bez tytułu
Komentarze: 2
bmp : :
kwi 10 2003 żarcik
Komentarze: 3

Muszę przyznać, że nad wyraz skutecznie radzę sobie z ostatnimi zadaniami. Jestem zadziwiony z jak dużą lekkością przychodzą mi całkiem niezłe wyniki owych działań, z jak dużą lekkością radzę sobie z nowymi rzeczami. Trochę farta się w tym zawiera, ale to już był najwyższy czas, żeby znowu się pojawił. Dzisiaj jest dobry dzień. Troszeczkę mnie czerep rypie, ale Pepe nie zaprząta mojej głowy. Trochę robię to na siłę, ale odnotowuję umiarkowany sukces. Wymusiłem uśmiech na twarzy nawet jak siedzę sam – uśmiecham się do siebie. Udało mi się wykreować podejście neutralne do niej. Mam wielką nadzieję, że na dłużej. Tak właśnie chcę. W innym przypadku forma mogłaby się załamać. A mnie moja na dzisiaj odpowiada. Jeszcze trochę trzeba ją podwyższyć i wtedy będzie w cipę. W związku z tym, że rejestruję tendencję rosnącą humoru czas na żart (dawno nic nie było):

Przybiega dziecko Żydówki i Cygana do ojca i mówi – Tato mam problem. Co się stało? – pyta ojciec. Tato na podwórku stoi rower – mówi syn. Ojciec – No i co z tym rowerem? Syn – Bo nie wiem czy mam go zapierdolić, czy się targować.

Dziękuję.  

bmp : :
kwi 10 2003 Nie czujesz, że jesteś moja, więc serce...
Komentarze: 7

Teraz postaram się odrzucić niezdrowe emocje, które mną kieruję i nie przynoszą zbyt wiele dobrego. Podejdę do sprawy z naukowym dystansem, bez niepotrzebnego podpalania się. Większość spraw układa mi się przyzwoicie. Sprawność intelektualna jest aktualnie na przyzwoitym poziomie, bywa na wyższym, ale nie ma co narzekać. Systematycznie realizuję różne cele, w większym bądĄ  mniejszym sukcesem, ale powiedzmy, że realizuję. Co prawda kiedyś miałem więcej motywacji i o niebo lepiej szło usuwanie przeszkód z wytyczonej drogi, ale po pierwsze mnie samemu trochę przeszła chęć walki, po drugie jakoś łatwiej było z Pepe. Dochodzimy w tym momencie do sedna. Problem został zidentyfikowany. Czas na kolejne etapy.

Definicja problemu: Relacje między mną a Pepe. Nie układa się. Długi czas się nie układa. Dla tego problemu szukane już było rozwiązanie, jednak nie było ono właściwe. Problem polega na tym, że ja chcę, a Pepe najwidoczniej nie. Nie mogę tego jednak wiedzieć do końca. Moja baza danych na temat jest niepełna i mogę nie posiadać wielu istotnych informacji. Jej już może po prostu zupełnie nie zależeć i zdążyła o mnie zapomnieć jako o partnerze.

Cele: Celem jest ustabilizowanie mojego stanu. Optowałbym oczywiście za stabilizacją przy pomocy Pepe, ponieważ szybciej by postępowała owa stabilizacja i była by łatwiejsza do wdrożenia. Nie można jednak zapominać, że taka wersja wydarzeń będzie prawdopodobnie niemożliwa.

Co najmniej dwa możliwe warianty działania: Mogę się zapić. Mogę się zapić nie z powodu kobiety, ponieważ zawsze mogę sobie wymyślić jakiś inny powód. Mogę próbować olać, jednakże wiem, że nie dam rady olać – zbyt bardzo mi zależy. Mogę jeszcze raz zagrać va banque – to może odnieść skutek, ale nie musi. Mogę przejść w stan uśpienia i jakoś żyć czekając na rozwój sytuacji. Istnieje jednak obawa, że ten rozwój nigdy nie nastąpi. Każde z powyższych rozwiązań nie satysfakcjonuje mnie, gdyż ciągle nie rozwiązuje całkowicie problemu.

Ograniczenia: Opór ze strony Pepe i moja niemoc sprawcza w kwestii jej nakłonienia do wyjaśnienia sytuacji. Nieznajomość jej najbliższego i codziennego otoczenia też mi jest przeszkodą, gdyż z tego powodu nie wiem jakie kroki przedsięwziąć i co się dzieje pod tą blond grzywką. Niewiedza na temat jej podejścia do mojej osoby też nie ułatwia sprawy.

Kontekst (najłatwiej jest wprowadzić zmiany, gdy istnieją wymuszenia zewnętrzne): Z mojej strony takie wymuszenia występują, nawet nie zewnętrzne, a po prostu ja odczuwam, że jest to konieczne. Ze strony Pepe takich wymuszeń nie ma i z prawdopodobieństwem bliskim jedności nie będzie, chyba, że przekona się do mnie znowu albo jest coś o czym nie wiem (przecież nie wierzę aż w takie wyrachowanie, że po prostu się mną zabawiła tak nieładnie – coś się musiało zdarzyć, a ja o tym nie mam pojęcia). Pytanie jest takie: Czy ja lub cokolwiek innego jest w stanie spowodować zmianę jej zdania? Teoria mówi, że jeżeli nie ma wymuszeń zewnętrznych to należy je sztucznie stworzyć. Brakuje mi kreatywności w tej kwestii i nie wiem jak je stworzyć. To nie rynek produktowy, więc sztucznie nie mogę niczego uczynić. Można by próbować zastosować takie podejście, ale nawet jeśli, to ciągle nie wiem jak to wykonać (ta ostatnia część nie powinna się znaleĄć w suchej analizie).

Wnioski: Na początek wniosków brak. Po głębszym zastanowieniu się, dochodzę do wniosku, że najlepszy dla mojego zdrowia psychicznego byłby wariant olania, ale nie jest on możliwy na dzisiaj. W związku z tym czas przejść w stan tzw. hibernacji. Mogę tylko czekać na jakiś znak lub ruch i liczyć na to, że jeśli takowy nie zaistnieje to z czasem mi przejdzie.

Niestety wiem, że mi nie przejdzie. Niestety wiem, że jestem na każde jej zawołanie i przebędę każdą odległość na każde wezwanie. Myślę, że ona zdaje sobie z tego doskonale sprawę. Z kretynem bym się nie zadawał. Jednakże codziennie rano będę się starał powiedzieć sobie, że nic z tego nie będzie i może przyjdzie taki czas, że uwierzę i odpuszczę. Sam kurwa nie wierzę w to co mówię.   

bmp : :