Archiwum 12 września 2002


wrz 12 2002 wszystko się jebie
Komentarze: 5

Tak, wszystko się dzisiaj pierdoli, jak króliki przez caly rok. Nawet nasza wspaniala gielda też chujowo stoi (na pewno, przecież gielda to ona - no ta gielda). Wszystkie one mnie zawodzą. Przeglądarki internetowe też. Znowu one. Nic nie wychodzi tak jak powinno wychodzić. Jest takie stare, chińskie porzekadlo: Jak się ma coś spierdolić, to się napewno spierdoli i jeszcze pare innych rzeczy też się spierdoli. Albo inaczej: Jak ma się coś spierdolić, to wszystko się spierdoli.

Jak mówią slowa znanej piosenki: "Teraz trochę więcej piję, trochę więcej palę". Z paleniem to nawet może dużo za dużo, ale jebać, jebać, jebać, moja sprawa. I niech nikt się tym nie interesuje, bo nie slyszalem, żebym komuś zlecil napisanie mojej biografii. A z piciem to nie dam się komuś wpędzić w alkoholizm. Fakt, że alkohol to najlepszy przyjaciel czlowieka, ale jeżeli chodzi o mnie, to ja w palę daję już tylko w weekend. Takie postanowienie. W tygodniu za dużo obowiązków, ale wynagrodzę sobie w piątek wieczorem. W jakimś przyzwoitym i drogim miejscu poniżę się, obrzygam kelnera, bar, a potem odleję się na szatniarza. I chuj wam  w dupę. Bo jak ja się bawię, to ja się kurwa dobrze bawię. A wracając to kobiet. Mam jeszcze jedno doświadczenie. Pamiętam kilka lat temu prowadzalem się z jedną calkiem, wydawalo się wtedy, spoko panną. Modelka, Mediolan, figo fago rajstopy. Zapewniany o uczuciu bylem wielokrotnie. Ale chuj się stal. Musialem na dwa lata wyjechać, jednakże przyjeżdżalem w odwiedziny. Nic to już jednak nie znaczylo. Znowu zostalem pocięty w kutasa. Jak tu po tylu różnych akcjach zaufać? Nie da się. Nie ufam ludziom. Nowo poznana osoba to kutas, a dopiero potem musi wkraść się jakoś w laski (dalej się jebie to "eu" i wychodzą jakieś kretyńskie zdania). Nie ma dla mnie baby. Ja chyba mam jakieś chore wymagania, jakiś spaczony wizerunek świata.

Życie jest opór. Mam wszystko, a czuję się jakbym nie mial nic. I mam obsesję, jakąś pierdoloną, koszmarną obsesję. Ja mocno stąpający po ziemii, ostatnia nadzieja polskiej gospodarki, kreatywny, pomyslowy, szukający nowych rozwiązań, walczący do końca, nigdy się nie poddawający, porywczy, lecz potrafiący się opanować. Mam obsesję nierealizowania się, i że mogę zawieść. Nawet nie otoczenie, ale samego siebie. Ale chuj z tym. Co to blog robi z czlowieka? Nigdy się tak nie uzewnętrzniam, a przynajmniej nie w takich dawkach (dawki prawie śmiertelne), a tu kurwa wypisuję tyle rzeczy. Chyba mnie pojebalo do końca. No nigdy nie czulem się do końca normalny, nie czulem się taki jak wszyscy, ale teraz to już jest jakaś pierdolona skrajność. Może jestem schizolem. Nie, nie jestem. Tak sobie pierdolę palacami po stole. 

Tak przyznaję się. Pilem za dużo. Pilem jeden dzień, drugi, trzeci, potem tydzień, dwa, trzy, miesiąc, dwa, potem nie pamętam, ale nie bylo to dlugo. Fajny to byl stan. W ciągu dnia niestety kac moralny i fizyczny, ale za to wieczorem znowu bylem na fali, znowu wszystko mi odpowiadalo, znowu bylem wojownikiem i mialem w dupie, a potem przychodzil ranek i z tego wojownika zostawalo dużo, ale wystarczalo tylko na starcie ze światem zewnętrznym. Nie starczalo go na życie osobiste. Co zrobić? Takie życie. Ktoś tam mnie posądzal o alkoholizm, ale pierdolil. Ja wszystko kontroluję, prawie wszystko. Nie potrafię tylko nad sobą zapanowąć jak ktoś mnie w chuja tnie do kwadratu. A jeszcze rok temu wsazystko wyglądalo jak z obrazka. Siedzialem sobie gdzieś nad Morzem Arabskim w basenie, pod palmą pilem Pina Colada i mialem wszystko w dupie. Wszystko się ukladalo doskonale. Sprawy w kraju w najlepszym porządku. Super passa. I kurwa nie wymagam takiej super passy, ale choćby malą jej część, malą, malutką. 

Ahoj żeglarze. A choj was to obchodzi.       

bmp : :
wrz 12 2002 pierdolę to plemię
Komentarze: 4

Ale jestem wkurwiony. Jezu. Niech mi się nikt dzisiaj nie napatoczy, bo zajebię jak psa. Nie pozwolę lecieć ze mną w chuja. Już nigdy więcej. Zabawa w kotka i myszkę w ogóle mi nie odpowiada, pierdolę takie wczasy. Ta ona, o której pisalem jakiś czas temu doprowadza mnie do szalu. po chuj odgrzewa stare dobre czasy. Zwodzi mnie, bawi się. Chyba jej to sprawia jakąś przyjemność, a ja już zapomnialem. Już bylo dobrze, już nie chlalem na okrąglo, moglem znowu normalnie żyć i być normalnym obywatelem. Bez nocnych awantur, krzyków, wydzierania i huśtawki nastrojów. 

Koniec z naiwnością, z wiarą, że inni też chcą dobrze. Ludzie to kurwy, a na pewno 95% z nich. Chuj wam w dupę. Pierdolę. Chyba pojadę na morze. Odetnę się od tego wszystkiego, odpocznę, może już tam zostanę, wolę taki żywiol, który mogę próbować zrozumieć, a nie taki, którego nigdy mi się nie uda, choć w malej części, rozszyfrować.

Zostanę pedalem albo wcale nie będę angażowal się w bliskie stosunki z ludźmi. Wypowiadam babom wojnę.

Nie spotkalem w swoim życiu żadnej normalnej kobity, żadnej. Czy to w rodzinie, czy na zewnątrz tej podstawowej komórki spolecznej. One mają nierówno pod sufitem. A teraz zacznę Was baby uświadamiać: książęta z bajki nie istnieją, faceci to normalni ludzie, którzy też potrzebują ciepla i zrozumienia. Faceci nie myślą caly czas jak tu przelecieć inną kobitę. Jak facet mówi, że nie ma czasu (np. jest zajęty pracą) to nie oznacza, że nie ma ochoty na spotaknie albo rucha gdzieś na boku - poprostu nie ma czasu. Faceci lubią mieć poczucie bezpieczeństwa, lubią jak się o nich dba. Mają problem z okazywaniem uczuć, ale to nie oznacza, żę są zimni i nieuczuciowi. Faceci są zdolni do najwyższych poświęceń, są uczciwi. Faceta można też zranić. Kiedyś myślalem, że jestem niezniszczalny i niemożliwe jest zrobić mi krzywdę, czy to uszkodzić mnie fizycznie, czy psychicznie. Takie moje podejście się skończylo. Tak kiedyś traktowalem innych facetów. Teraz wiem, bogatszy o nowe odświadczenia, że tak nie jest. Nie wolno z facetami pogrywać, oni też, powtarzam jeszcze raz, odczuwają. Jeżeli kobita którą facet darzy uczuciem zaczyna pogrywać, zwodzić, wtedy facetowi przestaje się udawać wiele rzeczy - taki to ma wplyw. Zawala wtedy wiele innych spraw. Nic w przyrodzie nie ginie - pamiętać o tym wredne babska. Jeżeli już doszlo to pocięcia w chuja i zostal facet wyrzucony za drzwi ("Zabierz sobie te swoje kwiaty, szczoteczkę, i coś tam jeszcze") to nie wolno nim się dalej bawić. Facet sobie pochleje miesiąc, dwa, czsem trzy i wpadnie w wir codziennych oowiązków. Nie rozdrapywać starych ran baby jedne, nie dzwonić, żeby sobie z nim niby tak pogadać, ponieważ facet wtedy myśli, że baba jedna sobie przemyślala i może chce naprawić bląd. A tu nie o naprawę chodzi tylko z nowu chcą Cię (tak Ciebie i Ciebie) wkurwić, uderzyćw w czuly punkt, nie możesz mieć za dobrze. Ona myślala, że ten inny będzie lepszy, nie udalo się, mylila się, więc dlaczego Ty masz mieć dobrze. Dlaczego Ty możesz być w wirze swych codziennych obowiązków, nie myśleć o niej, za to powoli myśleć o jakiejś następczyni. Związek to sztuka kompromisów, nikt nie jest idealny. Jeden pierdzi przez sen, drugi sika do umywalki, trzeci zostawia podniesioną deskę w kiblu, inny jeszcze ma bardzo malo czasu i musi tym wolnym czasem obdzielić wiele osób. Jeszcze inny czsem się spóźnia, obgryza paznokcie, etc. Kompromis, wszystko można uzgodnić i dojść do porozumienia. Nie można natychmiast skreślać. Zostawiam to tak jak jest. Pod rozwagę. A i do bab jeszcze: trochę szacunku i zrozumienia.

Motto na dziś:Choćby piwo bylo z gówna, żadna baba nie dorówna (temu piwu).

Pozdrawiam.

Wstrętna, obrzydliwa,  męska, szowinistyczna świnia. (Tak mi się zrobilo dzisiaj, i to jest skutek dzialalności kobiet w moim życiu. Z palca sobie tego nie wyssalem. A dlaczego lubię przeklinać? Bo mi się tak podoba, i chuj.)       

bmp : :