Archiwum czerwiec 2003, strona 1


cze 15 2003 Bez tytułu
Komentarze: 5

Szlugów leży przede mną pięćdziesiąt. Trunku wysokoprocentowego stoi litr. Już niecały, gdyż agresywnie go napocząłem.. Za chwilę przeniosę się do ogrodu, aby obcować z przyrodą. Tam, na ławce, nadużyję i zasnę. Obudzę się w nocy, gdy zmarznę. Wypiję wtedy jeszcze mocnego drinka i położę się do łóżka. Więc moje zdrowie. Chlup. Bo już kurwa nie mam za czyje wypić. Widocznie nie może być lekko.

bmp : :
cze 15 2003 Bez tytułu
Komentarze: 7

Matka podzieliła się ze mną spostrzeżeniem, że podobno za dużo piję. Może mieć rację.

bmp : :
cze 13 2003 Bez tytułu
Komentarze: 5

A teraz miśki zdradzę Wam sekret. Otóż tajemnica dobrego drinka jest następująca – wódki, ginu, żubrówki, whiskey lub burbona musi być w szklance więcej niż coli, soku lub też innego świństwa. Bo tylko wariat pije pół. Bo nie ma pustych przelotów. Czuję, że nadchodzi fala i tylko Pepe brak, więc fala będzie łamana i krótka – taka jest najchujowsza, gdyż wtedy choroba morska daje o sobie szybko znać i prawie każdego łamie. Jednakże bmp jest mistrzem pierwszego kroku bokserskiego i nie ma takiej fali co by go złamała, choć czasem rzyga. Wygląda na to, że sam siebie zniszczę, ale zrobię to z klasą. Kolego wtn, wnioskuję, że jesteś ze Śląska – będę tam prawdopodobnie w czwartek i spędzę kilka dni. Bo tylko wariat pije tylko pół, a ja nie jestem wariat.

bmp : :
cze 13 2003 Bez tytułu
Komentarze: 5

Dzisiaj zajebię się wódą dokumentnie. Tak, żeby być szczerym to już zacząłem. To chlup w ten głupi dziób.

bmp : :
cze 12 2003 Bez tytułu
Komentarze: 4

Nadszedł czas, że Jack Daniel’s wylądował przede mną. Tak to już jest. Całe pół litra, a jak nie wystarczy to jest jeszcze literek Jaśka. A po co to wszystko? Ano po to, żeby było łatwiej, żeby odciążyć. Nikt mi nigdy nie mówił, że będzie lekko. Nadszedł czas, że można mi to obiecać. Starczy wpierdolu. Skoro Biblia nie kłamie, to gdzie te siedem tłustych lat. Pytam się kurwa gdzie. Oczywiście jest to pytanie retoryczne i wygląda na to, że te lata skutecznie spierdalają przede mną. Jack Daniel’s nie.

bmp : :
cze 12 2003 Bez tytułu
Komentarze: 6

Beznadzieja tak postępuje, że zamiast zając się obowiązkami, to siedzę na tarasie w ogrodzie paląc szlugi i pijąc piwo. Bo, po co cała reszta.

bmp : :
cze 11 2003 Bez tytułu
Komentarze: 4

Chujcy ciąg dalszy. Nie jestem kimś kto cierpi na depresję, kto ma jakąkolwiek paranoję. Ja się nie załamuję. Bardzo ją kocham i nie mogę tego realizować, ale to nie znaczy, że mam się załamać. Prawdą jest to, że trochę samotniczy tryb życia zacząłem prowadzić, że odcinam się od otoczenia, ale to nie oznacza, że padłem ofiarą jakiejś choroby psychicznej. Tak po prostu mam, że najbardziej to chcę ją zobaczyć. Reszta jakoś mało mnie interesuje. Nie wiedzieć, czemu.

bmp : :
cze 11 2003 Bez tytułu
Komentarze: 5

Chujowo jest. Czas przelatuje mi przez palce. Tyle godzin zmarnowanych tylko, dlatego, że ciągle siedzisz w mojej głowie. Koncentracji brak, chęci brak, motywacji brak, bodźców brak. Jest marazm, rezygnacja, przeświadczenie o bezcelowości wszelkich działań. Pamiętam, że lubiłaś, gdy Ci czytałem na głos. Po jakimś czasie zaniedbałem to. Nie było czasu na to. Jedno Twoje słowo i już zawsze będę miał na to czas. Jak ja strasznie żałuję, że to wszystko tak źle się potoczyło, że tyle rzeczy się nałożyło, a ja nie potrafiłem właściwie tego wyważyć. Nie reagowałem odpowiednio na zmieniającą się sytuację, tylu rzeczy nie dostrzegłem. Działo się źle i tego nie zauważyłem, a Ty nic nie mówiłaś, aż rzekłaś, że to koniec. Potem były moje próby odgrzania. Za każdym razem muszę sam siebie przekonać, że jest jeszcze szansa, że mogę mieć nadzieję. Wtedy dzwonię, szukam z Tobą kontaktu. Za każdym razem zamiast szansy dostaję po głowie. Za każdym razem dużo mnie to kosztuje, za każdym razem więcej, za każdym razem dłużej się podnoszę. Niech to szlag. Nie poddam się jednak. Zabije mnie to, ale się poddam. Jeszcze kiedyś będę próbował, tylko muszę znowu uwierzyć i przetrawić wszystko, co powiedziałaś. Nie do końca Ci wierzę. Bardzo wymijająco odpowiedziałaś na pytanie czy wierzysz w każde swoje „nie”, tak naprawdę to wcale nie odpowiedziałaś. Nie chcesz się ze mną spotkać. Źle mi z tego powodu. Widocznie czegoś się obawiasz. Nie wiem, czego się tak boisz. Daj się ponieść. Bez ryzyka nie ma wygranej. Truizm, ale wart, żeby o nim pamiętać. Dowiedziałem się, że kiedyś dawałaś komuś drugą szansę i od tamtej pory już nie dajesz. Ja nie jestem ktoś. Podobno chcesz mieć łatwo i dlatego się nie zatrzymujesz, nie rozwiązujesz problemów. Wybierasz unikanie, ucieczkę. To złudzenie, że tak jest łatwiej. Nierozwiązane problemy zawsze wracają. A nawet, jeśli nie te same, to jakieś inne. Nic w przyrodzie nie ginie. Nie jestem pewien czy w ten sposób znajdziesz szczęście. Myślę, że to nie jest właściwa recepta. Zrobię dla Ciebie wszystko. Kocham Cię.

bmp : :
cze 10 2003 Bez tytułu
Komentarze: 5

Każdy sygnał sms’a, każdy dzwonek do drzwi, każdy dźwięk telefonu wywołuje u mnie myśl, że to może być Pepe. Za każdym razem jestem w błędzie. Wrzody dają o sobie znać. Chujowo, że się ciągle mylę. Tak bardzo chciałbym, żebyś była przy mnie. Znowu tęsknię.

bmp : :
cze 08 2003 Wieczór o duzym ciężarze gatunkowym.
Komentarze: 8

Czwartkowy wieczór obfitował w wydarzenia, gdyż wybrałem się w miejsce gdzie normalni ludzie nie chodzą. Skoro nie mam nic do stracenia to się tam wybrałem. Oprócz części artystycznej przejawiającej się w butelce wódki Wyborowej oraz piwa Okocim, był też pokaz sztuk walki. Mieli skurwiele przewagę liczebną, gdyż było ich ponad dziesięciu (więcej nie zdążyłem policzyć). Zakończyło się awanturą. Na dzień dobry zaatakował mnie jakiś małpiszon i zaczęliśmy się okładać po mordach. Pech chciał, że jego kolega chciał mu pomóc uderzając mnie znienacka z boku. Niestety zamiast mnie trafił mojego przeciwnika. Tak dobrze trafił, że mój oponent padł nieprzytomny. Następny chuj wkroczył do akcji kilka chwil później. Skubany był ode mnie ze 30 kilo cięższy (ja jestem chucherko ważące 65 kg) i naturalną koleją rzeczy było to, że wywrócił mnie drąc mi jedną z moich ulubionych koszulek. Pociągnąłem go do parteru za sobą i udało mi się palanta wymanewrować, tak że znalazł się pode mną. Założyłem mu krawat i po minutce zaczął charczeć. Miło ze strony jego kolegów, że tym razem się nie włączyli. Po kilku chwilach na życzenie otoczenia puściłem go. W zamian dał mi w ryja. Postanowiłem wycofać się na z góry upatrzone pozycje, ale wtedy na środku skrzyżowania dopadł mnie bokser. Kasował mnie bardzo szybko i nie miałem nic do powiedzenia, nawet nie zdążyłem się bronić. Myślałem wtedy, że mnie już naprawdę za moment nie będzie. Pierwszy raz w życiu cieszyłem się na widok przypadkowego patrolu policyjnego w postaci dwóch radiowozów. Natychmiast po interwencji udałem się do domu. Straty własne: podarta koszulka, pizda pod okiem, opuchnięte kolano, pościerane łokcie, barki i kolana, nadwerężony lewy bark i odbita prawa nerka, ogólne bóle różnych partii mięśni. Najbardziej doskwiera ta nera, gdyż ciężko mi się obracać podczas snu, z chodzeniem też mam lekkie problemy oraz ciężko się wsiada i wysiada z samochodu (nie mówiąc o ostrych, miejskich zakrętach). Nera szarpie, oko ma piękne różowo-fioletowe barwy, ale dyskretne. Bo kurwa nie ma nic do stracenia.

bmp : :