Archiwum 16 kwietnia 2004


kwi 16 2004 Bez tytułu
Komentarze: 3

Właśnie sobie wróciłem z lokalu gastronomicznego. Poszedłem sobie na browara, bo coś mi na żołądku leżało cały dzień. Wypiłem dwa i w trakcie drogi powrotnej wykonałem malutki strzał z pomidorka. Od razu lepiej. Nie o tym jednak miałem klepać. Otóż jak zwykle przez przypadek spotkałem pewną grupę ludzi. Spotkykam ich średnio raz na pół roku. Takie zgrane towrzystwo. Jakieś małżeństwo, jakieś narzeczeństwo, etc. Sympatyczni faceci i przyjemne, wesołe kobitki. I raz na te pół roku obserwuję jak się u narzeczeństwa pierdoli. On ma wzrok jak coraz bardziej zbity pies. Ona ciągle wesoła. I wiem czym się to skończy. Sytuacja trochę podobna do mojej. On bardzo zakochany, jej już minęło. Tyle, że u mnie szybko zostało mi powiedziane: "na drzewo". Tam się męczą. Będę miał kolejnego kumpla do gorzały. Prędzej czy później, ale będę.

bmp : :