Archiwum lipiec 2003


lip 31 2003 Bez tytułu
Komentarze: 4

Wskakuję w odzienie i ruszam w trasę. Buty brązowe, lekko zużyte – woda słodka i morska zdążyła je naruszyć, dżinksy, biały podkoszulek, skarpetek niet, majtki są, choć zdarza się, że brak, zegarek na rękę i ognia. Lekko się jeszcze skropię Egoistem i znikam. Co jakiś czas zastanawiam się co jeszcze może się przydarzyć mojej skromnej osobie. Za każdym razem dochodzę do wniosku, że większego numeru już mi się nie uda wywinąć. Po prostu wydaje mi się, że zbiór ekstremalnych przygód został wyczerpany i nie ma z czego czerpać. Chwilę później okazuje się, że doskonale potrafię generować nowe numery. A mogło by się wydawać, że już wszystko było i nic nowego nie może mnie spotkać. Zobaczymy co przyniesie dzisiejsza noc. Może w końcu ostateczne rozwiązanie.

bmp : :
lip 31 2003 Bez tytułu
Komentarze: 2

Jakieś dwa tygodnie temu dałem dla odmiany ognia. Przygotowywałem mieszkanie do wynajęcia. Zapierdalałem cały dzień, więc wieczorem usiadłem na tarasie, włączyłem w salonie radio i drinkowałem. Sam nie wiem ile sieknąłem. Zdjęcie stało sobie na poręczy, a ja siedziałem na krześle trzymając nogi na drugim. Szlug za szlugiem, drink za drinkiem. Przemyślenia te same co zwykle. Kretyński pomysł wpadł do głowy. Zacząłem łazić po gzymsie. Z perspektywy czasu tak sobie myślę, że idiotycznie by było gdybym się spierdolił. Kolejna prowokacja pajaca. Doszły mnie słuchy, że Pepe pojechała dzisiaj do Paryża. Udanego wyjazdu życzyłem przy pomocy sms’a. Odzewu brak, ale z mojej strony treść była szczera. Gdybym się nie dał wtedy namówić na cumowanie w Wilkasach. Chciałem walić na Sztynort, ale namówiono mnie. To teraz mam. Tak nic by się nie wydarzyło i nie było by tych wszystkich numerów. Tego pierdolenia, tych myśli, zmęczenia materiału, tych wszystkich idiotyzmów, złego samopoczucia psychicznego, tych nieudanych prób. Miałbym ciągle pełną swobodę postępowania. A tak ciągle łapię się, że po każdym numerze zastanawiam się co ona by na to powiedziała. Z prawdopodobieństwem bliskim jedności spotkałbym się z dezaprobatą, ale jakoś działam w myśl zasady – na złość mamie odmrożę sobie uszy. Zresztą jej i tak wszystko jedno co się ze mną stanie, jako i mnie. No i jak tu zrobić coś innego niż się urżnąć. Nie ma alternatywy. Oj, cienki Bolek jestem, cienki. A tak wszystko dobrze się kiedyś zapowiadało. A tak zostało zapierdolone.

bmp : :
lip 30 2003 Bez tytułu
Komentarze: 2

Bardzo przepraszam, jeśli nie wyraziłem się dostatecznie jasno. Oczywiście, że to nie baby wpędzają w alkoholizm. Oczywiście niezbędna jest umiejętność odróżniania wpędzania od „wpędzania”. Inaczej, należy rozróżniać pośredniość od bezpośredniości wpływania czegoś na coś. Taka jest moja koncepcja. Wszystko jest kwestią wyboru – jeden pracuje, inny się opierdala całe życie, tamten pije, a inny ćpa. Wyborów dokonujemy pod wpływem jakichś doświadczeń i wydarzeń z naszego życia i dlatego użyłem czasownika „wpędzać”. Powtórzę to, co napisałem w komentarzu -Dziwnie mi się wydaje, że mnie Fanabarko uważasz za kretyna. Nie będę prostował. I jeszcze rada: Fanaberko, wiatr nie będzie pachniał facetem na bani jak staniesz po nawietrznej tej osoby – problem rozwiązany. Najlepsze są proste rozwiązania.

bmp : :
lip 30 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

„Wszystko można znieść, w kółko ten pieprzony rum, żarcie z puszek i psiej wachty przeraźliwy chłód. Lecz tęsknota przypomina ukochanej smutną twarz, nie pozwala wyzbyć się o lądzie snów. Chciałbym zostać tu, nie chce żeby znów ocean zabrał mnie na jakiś długi rejs. Chciałbym zostać tu, wybudować własny dom, a wiatr pachnący oceanem nada życiu ton.”

bmp : :
lip 29 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

Tak sobie kombinuję i dochodzę do wniosków przeróżnych, które to nie robią na mnie wrażenia. No, może jeden z nich robi. To co nie robi zbyt wielkiego wrażenia , to są przygody moje. Siedzenie w pierdlu może być dla kogoś nie do przyjęcia. Trudno, nie moja sprawa. Pierdel w ostatni weekend i poprzedni też, to nieszczęśliwy zbieg okoliczności. Błahostki oraz zwykła ludzka złośliwość. Bandytą nie jestem, sumienie mam czyste i w dupie mam głęboko te osoby, które w jakikolwiek sposób będą próbowały (a są i takie, które już próbują) mnie oceniać za wskoczenie do puszki. Wypada najpierw wiedzieć co się stało, a potem oceniać. Taką mam koncepcję. Dawanie w gaz oraz ogólne złe prowadzenie się mojej osoby jakoś też nie robi na mnie wrażenia. Jedyny wniosek z całości, który mnie dręczy jest następujący – Pepe nie wróci. Tak mi się wydaje. Mógłbym stanąć na głowie i nie wróci. Jest milion różnych rzeczy, które mógłbym zrobić, a ona i tak nie wróci. Tak mi się wydaje. Ani do trzeźwego bmp, ani do pijanego. Kiedyś na początku pisania bloga stwierdziłem, że nie dam się żadnej babie wpędzić w alkoholizm. Dziś tych słów tak pewny nie jestem, choć na pewno można zawsze zawrócić. Tylko nie ma po co. Pepe nie wróci, choć ciągle ją kocham i tak już pewnie zostanie.. Mnie z gorzałą jest dobrze i wcale mi nie przeszkadza. Nawet jeśli bym chciał się z kimś związać, to i tak to nie wychodzi. Bo wkurwia mnie, gdy jadąc zwykłym samochodem, tramwajem, czy innym chujstwem nie jest mi dana możliwość pokazania, że jednak coś we łbie mam, że można ze mną rozmawiać. Jak tylko przeskoczę do limo, to zaraz się chętne do rozmowy znajdują. Takie kwiatki. I tak kurwa na każdym kroku. Kiedyś przypłynąłem do Mikołajek z kumplem. Dosiedliśmy się do jakiegoś stolika w wiosce żeglarskiej. Pierwsze pytanie – przypłynęliście żaglówką? – drugie pytanie – własną? – trzecie pytanie – a to pewnie i samochodem swoim przyjechaliście? Traf chciał, że na wszystkie pytanie była jedna odpowiedź - tak. Od razu spotkaliśmy się z zainteresowaniem. Kazałem im spierdalać. I niech kurwa nikt mi nie mówi, że to są nieistotne sprawy dla nich. Szukanie bezpieczeństwa jest naturalne, więc proszę mi tu nie pitolić o istotności jebanego wnętrza. Wnętrza, które jak się okazuje, na chuj jest potrzebne. Ważne jest pierdolone pierwsze wrażenie. A ja kurwa stanowczo odmawiam robienia na kimś dobrego wrażenia poprzez założenie na siebie metek i demonstrowanie siły nabywczej. Oczywiście wiadomo, że są wyjątki, ale one potwierdzają regułę. A w moim przypadku i mojego jebanego szczęścia pewien jestem, że na wyjątek nie trafię. Nie ma się w takim razie czym przejmować. Byle nie zdechnąć przed rodzicami. Nikogo innego przejętego tym faktem nie będzie. Jedna osoba będzie, ale ta osoba już mnie prosiła, żebym zajął się jego prochami w razie czego. Bardzo nie lubię sytuacji, gdy rodzice składają własne dzieci do ziemi. Dlatego postaram się, żeby tak się nie stało, potem będzie z górki. Inaczej by to wszystko wyglądało, oj inaczej. Tak widocznie musi być. Musiałem mocno nagrzeszyć. Jebać.

bmp : :
lip 28 2003 Bez tytułu
Komentarze: 6

Znowu siedziałem w pierdlu.

bmp : :
lip 25 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

Gdyby mnie nie zostawiła, to nie poszedłbym w wielomiesięczną trasę. Gdybym nie poszedł w wielomiesięczną, to bym nie robił z sobą tego, co robię, nie miałbym wszystkiego w dupie i nie pierdolił konwenansów. Gdyby to wszystko się nie stało, nie spotkałbym przyjaciela. Przyjaciela na zawsze, na śmierć i życie. Jeden jest problem. On tez się pewnie skończy.

Aby zrobić coś dla odmiany, to dam ognia razem z nim.

bmp : :
lip 25 2003 Bez tytułu
Komentarze: 3

„... i uwierzcie mi, że jak morze kołysała się, gdy szła...”

bmp : :
lip 24 2003 Bez tytułu
Komentarze: 2

Zajebałem się. Zrobiłem się flaszką dla odmiany. Życie, jakie moje jest każdy widzi. Obfituje w wydarzenia. Ostatnie dwa miesiące wybitnie, nie mówiąc o ubiegłym weekendzie. Trudno. Co robić? Zresztą nie tylko ostatnie dwa miesiące. Ostatni rok jest intensywny. Już ponad rok, chociaż przygody zawsze się mnie trzymały, ale to co się dzieje teraz to przechodzi moje najśmielsze przewidywania i siły. Muszę przyznać, że gram ostro.

Pieścić zimny a przyjemny kształt butelki i utopić smutki wszystkie swe od ręki.

bmp : :
lip 23 2003 Bez tytułu
Komentarze: 7

To się pan bmp zabawił:

Posiedziałem w pudle. Dostałem w mordę. Dostałem w mordę jeszcze raz. Oczy podbite, szyja podrapana. Wszystko za darmo. Zrobiłem rekord prędkości – 245 km/h. Zapłaciłem mandat za 113 km/h – symboliczne sto złotych. Luk w pamięci co najmniej kilka. Półlitrówek nie zliczę. Więcej nie pamiętam, ale coś mogło być. Pepe brak.
bmp : :