Spotkanie z Pepe było krótkie. Nie bardzo chciałem się przyglądać kto jest na tamtym pokładzie. Pozdrowiłem ją jedynie, a potem była cała naprzód (manetka gazu do oporu), diesel zawył i na pełnym ogniu wyszedłem między łódkami na otwarte morze. Dobrze, że chociaż tyle umiem.
Komentarz na pokładzie był, a dokładniej kilka godzin później. Nie stało się to jednak w mojej obecności. Jaskółki doniosły jeszcze później. Część ludzi na pokładzie częściowo znało wcześniejszą sytuację. Po wyjściu z portu wypiłem szybko butelkę wina w temperaturze powierza sporo wyższej od trzydziestu kresek. Rozebrało mnie bardzo szybko. Poszedłem na dziób i walnąłem się na pokładzie w kimono. I podczas mego snu sprawiedliwego padło stwierdzenie z ust jednej kobity, że chyba musiało na mnie zrobić to wrażenie. Na to jeden mężczyzna: „Nie, niemożliwe. To jest prawdziwy facet. On nie ma uczuć wyższych.” Proszę kurwa jak pozory mogą mylić.
Ciasta mi się wczoraj zachciało. Kiedyś nawet umiałem piec, więc postanowiłem przypomnieć sobie dawne czasy. Udałem się na zakupy do jednej sieci handlowej i kupiłem gotowe ciasto. Odeszła mnie ochota na pieczenie. Nie chciało mi się ujebać po łokcie i samemu wpierdolić całe. Kupiłem więc pół i opędzlowałem. Dobre, ze śliwkami.
Życie składa się z kilku elementów. Szczęśliwe życie się z nich składa. Nie chce mi się pisać o piramidzie potrzeb Maslowa. Jednakże bezpieczeństwo finansowe, emocjonalne, spokój w rodzinie, satysfakcjonująca praca zawodowa. Powiedzmy, że to najbardziej istotne elementy. Gdy ich brak, to jakby jest chujowo. W związku z powyższym nie czuję się szczęśliwy.
Dodaj komentarz