Archiwum 22 marca 2008


mar 22 2008 ...
Komentarze: 6
Z bramy wychodzi facet. Ubrany w smoking, cylinder. W ręku trzyma elegancka laskę. Widać, że lekko zawiany. Godzina jest okolo szóstej rano. Może trochę przed. Na przystanku kilkanaście osob. Tzw. proletariat spieszy do pracy. Wspomniany facet podchodzi do jednej z kobiet stojącej na przystanku i pyta - Przepraszam bardzo. Gdzie ja jestem? Kobieta na to - Jak to gdzie? W Łodzi. Elegant - W Łodzi, w Łodzi. To ja akurat wiem, ale na którym oceanie? I ja jestem gdzieś w górach. Tzw. osiem godzin w bryce po pracy, żeby walnąć kilka drinków i w domu w święta nie siedzieć. W pracy jestem "przeszacowywany".  Zobaczymy co z tego wyniknie. Albo wyjdzie na jaw, że jestem kretyn. Albo tam sami kretyni, więksi ode mnie do tej pory byli. Stara praca sie odezwała. Tam sprzed kilku lat. Pan Dyrektor powiedział, że jak tak się głębiej zastanowi, to jest pewny, że wrócę. Taki pewny bym nie był. W żadną stronę bym nie był i nie jestem. Chuj wie bowiem co się wydarzyć może. Łeb mnie boli, gdyż sobie postanowiłem wczoraj pościć. Dlatego było tylko na lodzie. To staropolskim obyczajem stuknijmy sie jajem. Narty sobie przypnę, to może jakąś narciarkę poznam. Z doświadczenia wiem, że nie są najładniejsze. Może jednak dobrze gotują?