Archiwum 27 stycznia 2008


sty 27 2008 ...
Komentarze: 4

Z roboty mnie wypierdolić nie chcą. Choć robię wszystko, żeby mnie zwolnili. Walę w chuja, obijam się, przestałem robić wyniki. I chuj, ciągle nic nie słyszę o wyjebaniu mnie. Martwi mnie to, gdyż niekomfortowo się czuję składając wypowiedzenia. Jakoś mi głupio w takich momentach. Z kina wróciłem i w domu u siebie siedzę. Sam byłem. Każdy dmucha w domowe ognisko o tej porze w niedzielę, więc nic innego mi nie pozostaje jak samemu się na mieście pokazywać. Ostatnie 36 godzin w domu. Kurwa, wyć mi się. Muszę już wyjechać. Ech. Ile tygodni albo miesięcy to potrwa? Nie znam odpowiedzi. Oczywiście tryb poszukiwania pracy zmieniłem. Z ekstensywnego na intensywny, ale to nie takie kurwa proste. Zresztą z samych filmów każdy to wie. Zanim bowiem pierdolone haery ruszą dupę i odpowiedzą, że mimo wysokiej oceny moich osiągnięć zawodowych mam spadać na drzewo prostować banany, to minie iks miesięcy. To też wiem z samych  filmów. Wino piję sobie. Wódy jakoś mi się nie chce. Cuda panie, cuda.