Archiwum 25 listopada 2007


lis 25 2007 ...
Komentarze: 1

Wiadomo, że się nigdy nie pogodziłem z tym co się wydarzyło. Nie podejmuje jednak żadnych kroków. Nic nie wskóram. I będzie tylko bardziej bolało a drugą stronę wkurwiało. W piątek o 1800 miałem jeszcze jakieś 600 km do domu. GPS poprowadził mnie przez pewne miasto w pewnym kraju. Nie spodziewałem się, że mnie poprowadzi tamtędy. Zatrzymałem się na późny lunch. Siedziałem przy tym samym stoliku i na tym samym miejscu co sześć lat temu bez miesiąca. Miejsce obok przedwczoraj było wolne. Wtedy nie było. Znowu z podróży służbowej zrobiła się podróż sentymentalna. Jadłem to samo co wtedy. Zamiast jednak procentów była herbata. Wiadomo, fajera czekała na mnie przed knajpą. Gdyby nie konieczność powrotu, to pewnie bym dał w pałę i przenocował w pobliskim hotelu. Może jednak dobrze się stało, że nie miałem czasu. Dziwny ten mijający tydzień. Spotkałem kumpla. W Polsce nie dajemy rady się spotkać. Głównie bowiem mnie nie ma. Jak już jestem, to jego nie ma. Za to udaje się spotkać w najmniej oczekiwanym miejscu i momencie. Tak też było dwa dni temu. Oczywiście w hotelu była tzw. trąbka. Przypadek jednak gra dużą rolę w moim życiu. W ogóle nie mam nad tym kontroli. Także w ostatnim tygodniu mocno nadwyrężyłem moją dwunastoletnią przyjaźń. Umówiłem się na coś i nie dotrzymałem słowa. W sensie zmieniłem plany. Krzywdy nikomu tym nie wyrządzam. Po prostu gdzie indziej spędzę urlop. Trochę podkurwiłem, ale mam nadzieje, że on zrozumie. Przecież wie jak jest. A jutro przede mną drobne dwanaście setek za fajerą. Drobne, drobniutkie.

bmp : :