Zawsze jest dobra chwila na gówniarskie...
Komentarze: 2
Trochę się wydarzyło. Miałem kurwa nadzieje, że zacznie być stabilnie. Nadzieja matką głupich. Głupim się być okazałem kolejny raz. Ruszyłem w świat. Wróciłem na tarczy. Przez trzy miesiące wypruwałem sobie żyły. Pod koniec trzeciego miesiąca się okazało, że jeden ze współwłaścicieli walił w chuja od pół roku. W sensie kurwa zabrał się za manipulacje przy kasie, czyli kradł. Dzięki temu spółka wycofała się z zamorskich krajów i moja obecność tam stała się nieuzasadniona. Stąd nagły powrót. W związku z powyższym jestem obecnie bez pracy, bez pieniędzy, bez samochodu i obserwuję ciągle rosnący stos rachunków. Na stole leżą karty, które zazwyczaj nosi się w portfelu. Szlag mnie trafia, gdy na nie patrzę i dochodzi do mnie ile na nich jest. Minął tydzień mojego pobytu w kraju. Przynajmniej lepszą pogodę przywiozłem ze sobą. Niech to będzie moim wkładem. W piątek tydzień temu zaraz po lądowaniu odbyłem jeszcze dwa spotkania. Wieczorem na kanapie, już u siebie, usiadłem z laptopem i zacząłem próbować coś jeszcze ratować. Jednak po 40 godzinach bez zmrużenia oka szybko zasnąłem na siedząco. Nie na długo jak się okazało. Obudził mnie dzwonek do drzwi. Wizyta kolegów. Wódeczka oczywiście. Tak się zaczął weekend. Nie byłem jednak w nastroju na balety w trakcie ostatniego weekendu, więc piłem jak wróbelek. W sobotę wieczorem poszedłem sobie do centrum, do knajpy która często wizytowałem jakieś 8-9 lat temu. Wypiłem jedno piwo. Taki kurwa byłem grzeczny. Wieczór jednak miał dla mnie niespodziankę. Zadzwonił znajomy i zaprosił mnie na kameralną imprezkę. Pojechałem. Wszystko fajnie. On i jakieś dwie kobiety. Trochę marudne i narzekające, ale pierwsze białe kobiety od trzech miesięcy, z którymi rozmawiałem. Tak na marginesie to z białym przez ten czas gadałem „face to face” tylko raz. Jakiś czas później przyjechał jeszcze jeden gość. Obcy w stosunku do mnie i do tych dwóch kobiet. W każdym bądź razie kilka minut po przyjeździe przypierdolił jednej z nich w paszczę. Nie zastanawiałem się nad potencjalnymi stratami. Wiedziałem tylko, że wystąpią i mogą być dotkliwe. Większy był ze dwa razy i walczy w klatkach, jak się później dowiedziałem. Wystartowałem do niego w takim tempie, że nawet nie zdążyłem zabrać ze stołu jakiegoś narzędzia (butelki na ten przykład). Zdjął mnie szybko. Śladów na ryju nie mam, ale głowa boli mnie do dzisiaj. W okolicach lewej skroni, w okolicach prawej skroni i lewej część szyi czuję tzw. niedomaganie. Okulary poszły w drobny mak, na szczęście optyk złożył je następnego dnia do kupy. A tego skurwiela pewnie stara lała w dzieciństwie albo pierdolony przegrywa w tych klatkach. Baba jednak kolejnych strzałów nie otrzymała. Sukces więc wystąpił. W międzyczasie przekonałem się również, że można wzbudzić zainteresowanie dawnej narzeczonej sms’em. Na sms – Jestem Jurek Killer i mam wszystko w dupie. Czy balujesz chwilowo? Otrzymałem wymarzoną i satysfakcjonującą odpowiedź – nie pisz do mnie. A teraz zastanawiam się co zrobić z dalszą częścią życia o tak obiecującej przeszłości. Staram się pozbierać różne elementy do kupy i ni chuja nie wychodzi mi całość. Pozostaje zagryźć zęby, zamknąć oczy i walić głową dalej. Nie wiem tylko jeszcze w co walić. Ryzyko lubię, ale albo jestem bardzo odważny albo bardzo głupi. Ciężko mi jednoznacznie określić.
Dodaj komentarz