Wieczór o duzym ciężarze gatunkowym.
Komentarze: 8
Czwartkowy wieczór obfitował w wydarzenia, gdyż wybrałem się w miejsce gdzie normalni ludzie nie chodzą. Skoro nie mam nic do stracenia to się tam wybrałem. Oprócz części artystycznej przejawiającej się w butelce wódki Wyborowej oraz piwa Okocim, był też pokaz sztuk walki. Mieli skurwiele przewagę liczebną, gdyż było ich ponad dziesięciu (więcej nie zdążyłem policzyć). Zakończyło się awanturą. Na dzień dobry zaatakował mnie jakiś małpiszon i zaczęliśmy się okładać po mordach. Pech chciał, że jego kolega chciał mu pomóc uderzając mnie znienacka z boku. Niestety zamiast mnie trafił mojego przeciwnika. Tak dobrze trafił, że mój oponent padł nieprzytomny. Następny chuj wkroczył do akcji kilka chwil później. Skubany był ode mnie ze 30 kilo cięższy (ja jestem chucherko ważące 65 kg) i naturalną koleją rzeczy było to, że wywrócił mnie drąc mi jedną z moich ulubionych koszulek. Pociągnąłem go do parteru za sobą i udało mi się palanta wymanewrować, tak że znalazł się pode mną. Założyłem mu krawat i po minutce zaczął charczeć. Miło ze strony jego kolegów, że tym razem się nie włączyli. Po kilku chwilach na życzenie otoczenia puściłem go. W zamian dał mi w ryja. Postanowiłem wycofać się na z góry upatrzone pozycje, ale wtedy na środku skrzyżowania dopadł mnie bokser. Kasował mnie bardzo szybko i nie miałem nic do powiedzenia, nawet nie zdążyłem się bronić. Myślałem wtedy, że mnie już naprawdę za moment nie będzie. Pierwszy raz w życiu cieszyłem się na widok przypadkowego patrolu policyjnego w postaci dwóch radiowozów. Natychmiast po interwencji udałem się do domu. Straty własne: podarta koszulka, pizda pod okiem, opuchnięte kolano, pościerane łokcie, barki i kolana, nadwerężony lewy bark i odbita prawa nerka, ogólne bóle różnych partii mięśni. Najbardziej doskwiera ta nera, gdyż ciężko mi się obracać podczas snu, z chodzeniem też mam lekkie problemy oraz ciężko się wsiada i wysiada z samochodu (nie mówiąc o ostrych, miejskich zakrętach). Nera szarpie, oko ma piękne różowo-fioletowe barwy, ale dyskretne. Bo kurwa nie ma nic do stracenia.
Dodaj komentarz