Bez tytułu
Komentarze: 7
Ciągle jestem w grze. Nie ma miękkiej gry, ale nikt nigdy nie mówił, że gra jest łatwa. No pain, no game. Głowa do góry i nie podnoszę rąk. Jestem po dwóch rozmowach telefonicznych z Pepe. Pepe bardzo się boi, tyle wiem. Pepe czuje się bardzo niepewna. Tak wnioskuję. Staram się ją przekonać. Naprawdę się zmieniłem, tylko ciężko jest ją do tego przekonać, a moja hierarchia wartości zmieniła się bardzo. Gdyby tylko chciała uwierzyć, że jest na jej szczycie. Ciągle wierzę, że uda mi się ją przekonać. Nie wiem jeszcze jak, ale próbuję. Wyczuwam, że Pepe zaczęła się łamać. Proszę, niech się złamie. Niech nie zablokuje się w połowie drogi. Niech da się ponieść. Reszta już będzie na mojej głowie, tak żeby poczuła że ona jest tą właśnie jedyną i właściwą. Znowu czuję, że jestem na fali i że mogę wszystko. Znowu mam nadzieję. Nadzieję, która mnie podtrzymuje. Niestety, Pepe nie chce mi do końca uwierzyć i tu jest pies pogrzebany. Nie opowiadam jej bajek, nie ściemniam, nie puszczam bajerów. Mówię po prostu jak jest. Wyszedłem w otwarte karty. Nic do stracenia już nie mam. Wiem jakie błędy robiłem, wiem jak ich w przyszłości uniknąć. Wiele rozumiem i wielu rzeczy zacząłem sobie zdawać sprawę. Z tego co jest ważne i co jest mniej ważne. Niech się uda, błagam.
Dodaj komentarz