Bez tytułu
Komentarze: 10
Dopiero dzisiaj dopadło mnie złe samopoczucie po weekendowym alkoholizowaniu się. Oznak klasycznego kaca nie ma, ale jest brak sił i rozbicie. Pamiętam, że nie lubiłaś mnie nieogolonego, mówiłaś, że drapię. Już zawsze będę ogolony. Przez ostatnie pół roku była pani barmanka i pani architekt – żadnej nie chcę. Ani razu nie ogoliłem się dla żadnej z nich. Niech spierdalają. Barmanka była okładkowa i nic poza tym. Bardzo przystojna kobieta i równie bardzo miała pusto we łbie. Pani architekt nie jest w moim typie, trzeba za nią podejmować decyzje, lubi ponarzekać i stara się ciągle pokazywać swoją wyższość. Nie wyprowadzałem jej z błędu. Niech ma o sobie wysokie mniemanie, ale beze mnie. Nie chcę innych. Żałuję, że poszły się jebać notki z lutego i marca. Chwilowo miałem wtedy dobry okres, dużo optymizmu i nadzieję. Szkoda, że nie mogę do nich wrócić i przypomnieć sobie, że jednak czasami jest lepiej. Dałaś mi wtedy Pepe tak wielką nadzieję. Tylko tym wtedy żyłem. Chciałbym to sobie jeszcze raz przeczytać. Potem były pamiętne sms’y – poczułem jak wszystko wali się po raz kolejny. Jeszcze walczyłem, ale usłyszałem tylko, że nie będziemy się widywać, bo mi to szkodzi (bolało jak to powiedziałaś). Najbardziej szkodzi mi niewidywanie Ciebie, niemożność obudzenia się obok Ciebie, niemożność codziennego rozmawiania z Tobą, niesłyszenie Twojego głosu, niemożność spojrzenia w Twoje oczy i dotknięcia włosów. To właśnie najbardziej mi szkodzi. Choroba psychiczna już puka do moich drzwi.
Dodaj komentarz