sty 10 2012

...


Komentarze: 1

Istotnie, byłem zajęty organizmem krótszym o dwa centymetry. Organizmem ważącym piętnaście kilo mniej, a nie dziesięć jak wspomniałem wcześniej. Pomyliłem się. I wspomnieniem jestem już także ja. Dzisiaj dostałem wypowiedzenie. Zdymisjonowano mnie. Wypowiedziano umowę. Zerwano kontrakt. Wstrzymano obowiązujące zapisy porozumienia. Misja zakończona. Tyle eufemizmów dla zwykłego prostego zwrotu, który brzmi: kazano mi się odpierdolić. Jesteś zajebisty, ale ja tak nie chcę. Naprawdę ze mną jest coś nie tak. I dalej nie rozumiem co takiego jest we mnie, że nie pozwala mi to coś poukładać sobie życia osobistego. Przecież tak dobrze szło. Przecież było fajnie. Czasu miałem ile chciała. Numerów nie wycinałem. Byłem naprawdę dobry. Dobry w takim zwykłym znaczeniu. Jak rzadko kiedy. Olała to. Dusza wewnątrz mnie drze się. Krzyczy. Zwieram szeregi. Formuję szyk. Jutro jest pierwszy dzień z reszty mojego życia. I tylko zadaję sobie pytanie – ile razy jeszcze to powiem? Ile razy będę restartował? Zmęczony jestem. Jest mi trudno. Inaczej niż kiedyś. Rozumiem siebie i swoje emocje, więc umiem sobie z nimi poradzić. Jest mi jednak źle.

Przygody i problemy w szczególności towarzyszą mi, gdy jestem sam. Samotny w sensie. Jestem pewien, że kolejne „osiągnięcia” są przede mną. Buzia. 

redshoehart
10 stycznia 2012, 14:03
Bo efekt nigdy nie zależy wprost od naszych działań. I można się starać, chodzić na rzęsach w próbach dopasowania się do drugiego człowieka, ale gwarancji efektu nie ma i nie będzie. Najsmutniejsze jest, gdy naginamy się bardzo, bardzo mocno, daleko poza granice swojej osobowości i zdrowego rozsądku, a nie spotyka się to z odzewem. Najlepiej pewnie byłoby być zawsze sobą i cierpliwie czekać, co (kogo) się w ten sposób ściągnie do siebie - ale samotność i tęsknota powoduje, że tracimy rozum w poszukiwaniu bliskości - i wpadamy w kłopoty - przy czym nie zawsze pozostanie samotnym jest tym najpoważniejszym kłopotem ;-)
Aha, jeszcze jedno. Życia osobistego nie da się "poukładać". Ono po prostu jest. Lepiej mieć życie osobiste niepoukładane, ale własne, niż drobną rolę do odegrania w życiu poukładanym przez kogoś innego. Bo tej roli nigdy nie da się odegrać wystarczająco dobrze. Kiedy próbuje się ją odgrywać, zawsze ma się poczucie, że nie sp

Dodaj komentarz