...
Komentarze: 5
Mój niegdysiejszy szef bał się latać. Kiedy trzeba było lecieć samolotem na spotkanie do innego kraju mawiał – Dobra, biorę litra w torbę i możemy latać całą noc. Powszechnie znanym faktem jest to, że lubię innowacje. I także w tym przypadku jestem autorem jednej. Mimo, że nie boję się latać, to spakowałem dwa litry w torbę i zamierzam lecieć na urlop. A na miejscu prawie tysiąc mil do przepłynięcia. Można mi życzyć – stopy wody pod kilem. Takie życzenia zawsze przyjmuję. Można dorzucić – samych sprzyjających wiatrów.
„Tysiące mil za sobą mam,
I oceany dwa dziś między nami.
Nie minie rok - ucichnie łoskot dział,
Nadejdzie czas, znów się spotkamy.”
Bawcie się misie dobrze na grobbingu. Ja wyprzedziłem daty i dzisiaj w ciągu dnia między spotkaniami zapaliłem świeczkę na jednym grobie. Pierwszego bowiem będę gdzieś w pizdu, niewiadomogdzie. Pan kapitan się zatem odmeldowuje. Na wczasy już czas. Buzia.
ja nie jestem samotny, bo gdzieś
inny żeglarz ten ocean przemierza -
może nawet tę samą nuci pieśń (...)"
Na Twój blog udało mi się dziś przypadkowo trafić podczas szukania tekstu "Tysiące mil". Poczytanie kilku opowieści dało mi takiego kopa do przodu, jaki był mi strasznie potrzebny. Dzięki, Bracie - i niech szczęście Ci sprzyja. Za zdrowie wędrowców na szlaku !
ps. pamiętam jak o mało nie płakałam czytając Twoje notki o cierpieniu z powodu utraconej miłości :) jej, 10 lat, bmp...
pozdrawiam
Dodaj komentarz