...
Komentarze: 2
Nie będę już spał z psami. W szczególności z takimi, które mają białą i długą sierść. W szczególności nie będę z nimi spał, gdy jestem ubrany w ciemne ubranie. Oczywiście nie wiem z jakiego powodu spałem z kundlem pierdolonym. Może, żeby ciepło było. Tylko takie uzasadnienie przychodzi mi do głowy. Pognieciony byłem. W efekcie nie mogę odzieży doczyścić. Wszystko dzisiaj robiłem po powrocie z fabryki, żeby odwlec w czasie działanie dziś rekomendowane mi przez mego szefa. Prasowałem, pastowałem buty, czyściłem, etc. Nawet długo odkładany chargeback napisałem, czyli uzasadnienie chujom wysłałem.
Rozliczany jestem z przychodów. Rocznie te przychody mają być w milionach. Milionów ma się organizacja natomiast doliczać używając wielokrotności dziesiątek. Dzisiaj na koniec dnia się okazało, że pizda jest. W zasadzie to dopiero będzie. W przyszłym roku będzie. Dwadzieścia pięć procent mi wyparuje. Według mnie sprawa jest nie do uratowania. Posługując się metaforą, to jestem za burtą w następujących warunkach: noc, zima, Morze Arktyczne, stan morza dziewięć, siła wiatru dwanaście Beauforta. Się poślizgnąłem przy szczaniu za burtę. Oczywiście zdarzenia nikt nie widział. Kombinacja tych elementów powoduje, że prawdopodobieństwo przeżycia przyjmuje pierwszy raz w historii matematyki wartości mniejsze od zera. Nie sądzę, żebym jednak się z tego wykaraskał i obalił matematykę. Kurwa, a taki zwyczajny środowy wieczór się zapowiadał. W robocie jak na wojnie. Maszeruj albo giń – tak to przecież leci.
Na koniec dnia się dzisiaj zdarzyło. Dostałem polecenie służbowe: Napij się wódki. Posłuszny jestem. Odwlekałem, ale polecenie w końcu postanowiłem wykonać. Nafty w domu mam wystarczająco wiele, żeby się w niej wykąpać. Będę się mógł szybciej napierdolić, gdyż z wykorzystaniem porów czynność przebiec może. Zatem do zatkania porów albo jutra. Zależy jak wyjdzie ;)
Dodaj komentarz