mar 06 2007

Bez tytułu


Komentarze: 7

Był sobie ktoś, kto na nartach jeździł od czwartego roku życia. Im więcej miał na koncie przejeżdżonych sezonów, tym trudniej mu było sobie wyobrazić opuszczenie któregoś. W pewnym momencie zapragnął robić papiery instruktorskie. Niestety jak to czasem bywa nie spotkał się z aprobatą swego zachowania u egzaminatorów. Mimo świetnie przejechanego giganta. Miał wtedy osiemnaście lat. W grupie był wice mistrz Polski juniorów i mistrzyni Polski także juniorów. Czas miał trochę od nich lepszy. Ku ogólnemu zdziwieniu. Na dole szefowa komisji spytała: Dla jakiego klubu Pan jeździ? Dla żadnego – padła odpowiedź. Wielka szkoda. Tak na marginesie dodam, że jeszcze nie słyszałam tylu przekleństw w trakcie jednego przejazdu – zakończyła kierowniczka zamieszania konwersację. Egzamin został oblany. Chuj wie czy za przekleństwa czy inne wyczyny, których przez tydzień szkolenia się nazbierało. Do tematu papierów narciarskich już ów ktoś nie wracał. Dalej już tylko była jazda, z każdym rokiem bardziej na krawędzi. Do czasu. Zderzenie na stoku z winy drugiego użytkownika było przyczyną kilku operacji kolana. Dodatkowo uprawianie niektórych dyscyplin zostało surowo zakazane. I tak kilka lat minęło bez desek na nogach. Pucharowe nówki buty stały w szafie. Pucharowe narty w rogu pokoju. Kask na szafie wraz z goglami. Niedawno jednak forma wróciła i sytuacja była sprzyjająca. I tak od nowa na wielkim ogniu po stokach tego świata ów ktoś zapierdala. A but jak imadło trzeba przyznać. Po tygodniu stopy się deformują na pewien czas. Chuj jednak z tym – mówi ów ktoś, gdy kiwnięcie palcem powoduje reakcje narty. Sport musi boleć.

Zmęczony jestem. Średnio może z noc w tygodniu śpię w swoim łóżku. A będzie gorzej. Co mi kurwa do łba strzeliło, żeby tak żyć? Nie ma już kurwa odwrotu. Na pewno na razie. Czuję się osamotniony w moich działaniach. Przeżywam chwile zwątpienia. Pierwszy raz mi się to zdarza. Zwątpienia w samodzielność i umiejętność radzenia sobie. Nie wiem czy ktoś nie przesadził z wiarą w bmp. Pracodawca oczywiście. Nie trzeba przecież wyjaśniać, że kobiety to nawet nie podchodzą. Zresztą kto by kurwa chciał kogoś kto jak Japoniec robi siedem krajów w trzy dni?

 

bmp : :
CHUJ JEBANY
02 kwietnia 2007, 14:46
O CZYM WY TU PIERDOLICIE ZLAMASY JEBANE - NA SRANIE MNIE BIERZE JAK CZYTAM TO GOWNO...HUJ WAM W DUPE NYGUSY
07 marca 2007, 07:52
harley ma rację.
06 marca 2007, 22:35
Aha, a odwrot zawsze jest, byleby nie dezercja...
06 marca 2007, 22:33
A wiesz ze byl ktos i to nie Japonka? Tylko jedno z tych dwojga podchodzilo jak jez do... :P. Ciekawe. Jak na razie ja jeszcze nie zwatpilam. Jeszcze. Nie chce miec ku temu powodow... ;).
06 marca 2007, 21:43
jestem zbyt zmęczona żeby wymyślać wymyślne komentarze, więc napisze o pierwszym skojarzeniu: moja babcia mawia - zapytają się stare lata coś za młodu robił ... ;)
06 marca 2007, 21:27
Czyli masz swoje łóżko. To już coś.
pg
06 marca 2007, 21:00
Pierwszy raz sie zdarzylo, ze przez miesiac nic nie napisales - witaj z powrotem! :) Po operacji kolana pewien inny ktos uslyszal od najlepszego podobniez, a najdrozszego bezspornie chirurga od kolan na pewnym kontynencie co to sie na A. zaczyna, ze z maratonami ow ktos moze sie juz definitywnie pozegnac. Ostatniej jesieni, po 6 latach przerwy, ten ktos udowodnil, ze Pan Wybitny Profesor chuja wiedzial co gada. Tak wiec wiem, co czujesz teraz na stoku... Ozen sie z Japonka.

Dodaj komentarz