maj 12 2003

Bez tytułu


Komentarze: 3

Zły jestem, nosi mnie. Czuję się tak bardzo nieskuteczny i tak bardzo bezsilny. Kurwa mać. Boję się że zawiodę własne oczekiwania względem mojej osoby, że zawiodę oczekiwania otoczenia. Nigdy o tym nie rozmawiam, a jeśli to bardzo rzadko. Nie wiem co mam robić, jak to robić, kurwa nic nie wiem. Gdy była Pepe to było jakoś łatwiej. Jakoś nawet nie myślałem o poddawaniu się, a teraz częściej i częściej myślę o powiedzeniu pass. Tylko nie wiem co miałbym robić gdybym wszystko co dotychczas się działo w moim życiu rzucił. Kiedyś bardzo chciałem robić to co teraz robię. Dzisiaj nie wiem czy dobrze wybierałem. Kiedyś myślałem, że należę do twardych, dziś skłaniam się ku twierdzeniu, że bardzo jestem miękki. Kiedyś wydawało mi się, że jestem ponadprzeciętnie inteligentny, dzisiaj nie myślę o sobie nawet w kategoriach przeciętności. Pozostała dobra mina do złej gry i ciągle to wszystko wygląda tak jak wyglądało kiedyś, ale tak już kurwa nie jest.  Pierwszy wspólny wieczór z Pepe i pierwszy taniec z nią - zastanawiałem się co ja tam robię na tym parkiecie i akurat z nią (jakoś wtedy nie chciało mi się super bardzo), potem rozjechaliśmy się ona w jedną stronę świata, ja w drugą, ale wiedzieliśmy wtedy, że po powrocie będziemy kontynuować już skonsumowaną znajomość. Wtedy zacząłem więcej o niej myśleć. Nie widzieliśmy się jakieś półtora miesiąca i już nie mogłem się doczekać żeby ją zobaczyć. Potem mijały miesiące było dobrze, nigdy się nie pokłóciliśmy. Już rok nie jest kurwa dobrze. I ja, ten kretyn, któremu wydawało się, że może wszystko, że ze wszystkim sobie poradzi, że nic nie jest w stanie stanąć mu na przeszkodzie nie mogę sobie poradzić z tak wydawałoby się prostą sprawą jak zapomnienie o niej. Niech to szlag trafi. W dodatku zdarza się że ludzie mnie w chuja robią mimo tego, że ja dla niech jestem dobry. Nie wiem jak mam sobie poradzić z tą tzw. przywarą czyli naiwnością - moją wiarą w ludzi i ludzkie słowo – stale się na tym przejeżdżam i nic mnie to nie uczy. Dzisiaj się znowu przejechałem. Jakieś 45 jebanych minut temu. Kurwa jaki jestem słaby. W dodatku zamiast zapierdalać, nie poddawać się, ciągle walczyć, to ja się kurwa nad sobą użalam i rozczulam.  I znowu - kiedyś tak nie było, a teraz jak kobieta w ciąży się zachowuję. Skąd to się wszystko bierze. Dlaczego tak się pojebało. Dlaczego mnie jest tak źle i nie wiem jak to rozwiązać. Zawsze mam tysiąc rozwiązań tylko dlaczego nie umiem pomóc sobie samemu, no kurwa dlaczego? Ja chcę mieć czasami z górki. Proszę, chociaż czasami. Nie chce mi się ciągle walczyć. Chcę mieć czasami łatwo, chcę żeby układało się choć przez chwilę po mojej myśli. Wyć mi się chce. Pepe jestem już na kolanach, zejdę jeszcze niżej, ale daj mi tą pierdoloną szansę.

bmp : :
13 maja 2003, 16:32
A ja bym chciała wciąż na szczycie. "Z górki" jakoś źle mi się kojarzy. Dobry człowiek z Ciebie.
heartland
13 maja 2003, 08:26
Trudno jest znaleźć takie górki.
12 maja 2003, 22:00
Mam nadzieje ze Cie sie uda:) napewno nie jestes taki zly.Troche wiary w siebie napewno sie uda..... Bukiet kwiatow chyba rozwiaze sprawe?:) Powodzenia,trzymam kciuki

Dodaj komentarz