Bez tytułu
Komentarze: 3
Znowu pierdolony pedal zapierdala notke za notka, zabezpieczajac je haslem. A moze bym kurwa chcial cos przeczytac? Pisz sobie kurwa listy do szuflady i zamykaj na klucz, jesli nie chcesz, aby ktos to przeczytal. Nie trzeba wiele zrobic, zeby organizm mial dosc. Dzis mam taki dzien. Niby niewiele zrobilem. Tylko dwa spotkania 150 km stad. Przestaly mi towarzyszyc emocje przy jezdzie samochodem tutaj. Widze i czuje gwaltowne hamowanie i bliskosc innej bryki i nawet tetno mi nie skacze. Nie wiem skad to. Po tych dwoch spotkaniach ledwo siedze. W drodze powrotnej kupilem na black market 10 piw w 10 puszkach. Niestety puszki sa cwierclitrowe, wiec jakos bardzo sie nie zalatwie. Nie mialem kiedy dotknac alkoholu od dluzszego czasu. Dzisiaj poczulem, ze mam wielka ochote na basniowe elementy. Tylko na to mam ochote. Dowolna osobe mozna mi dzisiaj postawic przed nosem i nie zareaguje. Dowolna, o ile pamietniczku wiesz co moge miec na mysli. Ciesze sie jak nigdy, ze nikt teraz nie dzwoni. Skype wylaczylem. Nie chce mi sie z nikim gadac. Pierwsze piwo otwieralem wchodzac po schodach do mieszkania. Zjadlem troche przedwczorajszego makaronu z czyms. Dzisiaj jednak nie chcialo mi sie nawet tego podgrzewac. Tak samo obrzydliwe jest podgrzanie jak niepodgrzane. Po co w takim razie marnowac ograniczone zasoby naturalne? Za to rano bylo w kawalerskim stylu. Puszka sardynek w oleju. Samo zdrowie. Nie wiem gdzie mi wcielo prawie 20% towaru. Od miesiaca tego szukam i nie moge namierzyc. Ktos mnie robi w chuja. Moge podejrzewac, ale nie mam dowodow. Dlatego nic nie mowie i nie podejmuje zadnych krokow. Implementuje za to nowe zasady, ktore ogranicza przestrzen, w ktorej w chuja ze mna bedzie mozna walic. Taka ma rola. Nie lubie jak mi wcina kilka ton w obcej walucie. Nielubienie staram sie ograniczyc do zera, wiec zagramy po mojemu. Wiadomo, ze sa dwa sposoby dzialania: moj albo chuj. Od tej pory jest moj. Niestety te 20% prawdopodobnie obciazy moje konto. Przezyje. Gdyby rok temu ktos mi powiedzial, ze powiem myslom spierdalaj, nie uwierzylbym. Gdyby rok temu ktos mi powiedzial, ze bede szukal dojscia do rodziny pewnego dyktatora postrzeganego w swiecie jako support terrorystow, nie uwierzylbym. Gdyby rok temu ktos mi powiedzial, ze weekend nie bedzie dla mnie oznaczal intensywnego baletu, nie uwierzylbym. Teoretycznie mam obecnie szesciodniowy tydzien pracy. W awaryjnych sytuacjach siedmio. O godzinach per dzien nie ma co wspominac. Jutro jednak nigdzie nie ide. Jutro nic nie zalatwiam. Jutro nikogo nie pilnuje. Jutro i pojutrze pisze, pisze, pisze. Nic jednak ciekawego dla potencjalnego czytelnika. Takie tam rozne cyferki, punkty i pomysly. High time to do it, gdyz ludzie na to czekaja. Nie uzalam sie. Tak po prostu plyna dni i jest na moja zgoda na taki wariant zycia. Na koniec uwaga. Nigdy nie nie nalezy mowic, ze pozwoli sie dac obciac reke za przyjaciela. Mozna stracic reke. To nie jest tylko kwestia pieniedzy. Niby z rodzina najlepiej wychodzi sie na zdjeciach. Moze i prawda, ale ciagle ma sie reke. Potrzebuje kurwa odpoczac.
Dodaj komentarz