paź 02 2005

Bez tytułu


Komentarze: 3

Pokłóciłem się w piątek z panią lekarz. Głupia baba. Jak wiadomo od czasu do czasu oddaję krew. Nie mam super regularności w tym, ale częściej niż 4 razy w roku mi się to zdarza. Ostatni raz oddałem w sierpniu. Dokładnie piątego sierpnia (wiem, bo wbita jest data do legitymacji). W ostatni piątek rano usłyszałem w radiu o wypadku autokaru. Pomyślałem sobie, że może moja się akurat przyda. Pojechałem do stacji krwiodawstwa, wypełniłem ankietę, oddałem próbkę i czekałem na kontrolne badanie u w/w pani lekarz. Doczekałem się. Wchodzę. Rutynowe badanie i nagle słyszę, że nie minęło osiem tygodni od ostatniej wizyty. Rzeczywiście mężczyźni mogą oddawać maksymalnie raz na osiem tygodni. W pierwszej chwili pomyślałem, że pani lekarz może mieć rację. Spojrzałem do książeczki i szybko przeliczyłem. Mówię do niej- Pani się myli. Minęło osiem tygodni. Ona na to, że nie minęło. Wg niej minęło siedem i pół. Mówię jej - niech Pani dobrze policzy. Dalej obstawała przy swoim. Postanowiłem wytłumaczyć jej łopatologicznie i mówię - To może policzmy razem. Sierpień ma 31 dni. Piątego oddawałem krew, czyli w sierpniu od pobrania minęło 26 dni. W piątek był 30 września, czyli minęło kolejnych 30 dni. 26 plus 30 jest 56. Zgodzi się Pani ze mną? Odpowiedź - my tutaj nie liczymy dni, ale tygodnie. Ja na to - a ile dni ma tydzień? Z tego co pamięam, to siedem. A 56 podzielić przez 7 to 8. Czyli tygodni osiem minęło. Czyż nie? Powtarzam Panu, że my tu nie liczymy dni. Nie przekonałem jej. To był jakiś wybitny głąb. Dalej twierdziła, że minęło siedem i pół tygodnia. Mimo tego uparłem się i dalej nie dyskutując powiedziałem, że dobrze się czuję i jednak pójdę oddać. Głąbów dookoła więcej niż mrówków.

I w ogóle się nie upiłem w ten weekend. Ani razu. Wódy było na dziesiątki litrów, narkotyków na kilogramy, szlugów na metry. Cały weekend trzymałem się tylko trzeciej pozycji w menu. I nawet fajnie było wstać, w wolny od pracy dzień, bez kaca. A jutro czeka mnie kolejne otwarcie miesiąca. I to mi burzy harmonię końca weekendu.

bmp : :
i.s.a
05 października 2005, 22:14
Pani chciała być mądrzejsza mimo wszystko
03 października 2005, 01:07
ona pewnie skapnęła się,że się myli, tylko postanowiła być konsekwentna w swej głupocie.
02 października 2005, 22:49
Muszę zajrzeć w kalendarz i spróbować prześledzić \"logikę\" pani od \"Siedem i pół tygodnia\".

Dodaj komentarz