Bez tytułu
Komentarze: 3
Właśnie zapętliłem sobie "Czerwone maki na Monte Cassino". Tak mnie naszło. Bolało do rana, bolało przez cały dzień. To jednak dobra wiadomość. Jeśli miałby to być zawał, to już by był. A tak zwyczajnie napierdala. Wymyśliłem dzisiaj, żeby zmienić robotę. Zastanawiam się czy bardziej chcę pracować u producenta najczęściej pitej przeze mnie gorzały, czy może u tego, który robi moje ulubione szlugi. W taki sposób w końcu zacznę robić to co lubię. W życiu rzadko bywam chujem. Trzymam się jednak pewnej myśli. Mianowicie mam naprawdę wielką nadzieję, że rzeczywiście nic w przyrodzie nie ginie. Ludziom, którzy mnie "skrzywdzili" szczerze życzę, żeby to samo ich spotkało. Naprawdę szczerze. A jak już ich to spotka, to żeby sobie przypomnieli o mojej skromnej osobie. Niech wtedy zdecydują się ze mną spotkać. Ja bardzo chętnie na to przystanę. Przystanę i zamienię słowo i uderzając w ryja rzeknę - Ja tylko konsekwentnie realizuję, to co kiedyś zacząłeś/ęłaś. Lewą rękę mam bardziej opaloną od prawej. Tak to jest, jak się nie ma klimy w samochodzie. Następna będzie z klimą i kierowcą. Wtedy co rano z nieskrywaną przyjemnością będę nucił - Najlepsza chwila poranka, Wyborowej pełna szklanka - lub - Jak dobrze wstać skoro świt, ćwiartuniuniunie duszkiem pić.
Idę do barku przyjebać między oczy. Nasennie.
Dodaj komentarz