gru 29 2004

Bez tytułu


Komentarze: 5

Już myślałem, że chwilowo część spraw się ustabilizowała. Stało się jednak zupełnie odwrotnie. Rutyna mi w miarę odpowiadała. Miało tak już być przez rok. W sensie jedno miejsce na jakiś zagrzane. Wygląda, że się to zmieni. Wygląda, że tylko ode mnie to zależy. Stredu mam pod korek. Wygląda na to, że miesięczna stabilizacja w moim przyadku to max na co mogę liczyć. Zmienia się w moim życiorysie jak w kalejdoskopie. Klisza jednak przewijana jest w podwójnym tempie. Nudzć się ze mną nie da. Tylko kto zechce się tak nie nudzić? Jutro się okaże, że gdzieś w pizdu na końcu świata, a pojutrze będą witać w Mombai'u. wszystko zmienia się takim tempie. Czuję jak moje życie przez ostatnie dwa lata codziennie jest wywracane do góry nogami. Apogeum tego mam w ostatnim kwartale. Szczyty szczytów. Tylko czy to są szczyty? A może przewidziane jest dla mnie coś jeszcze? Od razu poproszę erkę pod domem, pół litra wódki czystej, paczkę fajek i coś do popicia. Tak na wszelki wypadek poproszę o tę kombinację, bo nie wiem co się będzie działo. Sprawa nie dotyczy Pepe. Nie dotyczy też konfliktu z wymiarem sprawiedliwości, ani z grupą towarzyską zwaną mafią, czy innym gangiem. I tak jest jednak niezły cyrk. Inaczej mówiąc - nie wiem co mam zrobić.

bmp : :
30 grudnia 2004, 11:12
cholera
30 grudnia 2004, 09:29
No co Ty, stabilizacja to nas czeka po śmierci, ewentualnie na emeryturze (ja nie dożyję ;). Mimo wszystko życzę w nadchodzącym odrobiny spokoju, bo widać że bardzo by Ci się przydał.
30 grudnia 2004, 01:37
Za ramkę szlug i flaszkę też mogę mieć wywróconą egzystencję!
paulita
29 grudnia 2004, 23:37
a ja myslalam ze tylko moje zycie przypomina kalejdoskop...
abs
29 grudnia 2004, 23:36
hmm

Dodaj komentarz