Bez tytułu
Komentarze: 4
Najchętniej to bym zaklinował. Kurewsko się jednak boję bawić w trwałość. Sobie tak właśnie to uświadomiłem na przestrzeni ostatnich dni. Prócz tego jestem na etapie zmęczenia, które nie daje zasnąć. Nie samo zmęczenie jest tu czynnikiem, ale jednak gra dużą rolę. Mocno już okroiłem odcinek czasu jaki miałem kiedyś w zwyczaju przeznaczać na spoczynek nocny. Wracam i siedzę przy jebanym komputerze tak jak dzisiaj. Wstaję po sześciu godzinach i godzinę czasem dwie przed wyjściem siedzę znowu gapiąc się w ten pierdolony monitor. Jutro szósta rano będzie czekał na mnie mail, mam przeanalizować propozycje, a potem mogę znowu wyjść i stawić czoła kolejnemu długiemu dniu, wcześniej jednak prasując kolejną koszulę, jedząc śniadanie i rozmyślając. I tak do zajebania. Ech, Pepe o ile byłoby lżej. Nie chcę się sparzyć.
Dodaj komentarz