Bez tytułu
Komentarze: 11
Obudził mnie najpierw sms o kurwa 6.38, następnie obudził mnie zajebisty kac, a na końcu telefon. Nie mają kurwa litości. Sms – ktoś coś ode mnie chce, kac – chce ode mnie tego co zwykle czyli klina, ale mu nie dam, telefon – poinformował mnie o pogrzebie, na którym powinienem być, ale nie będę. Łeb mnie napierdala. Wieczór wczorajszy pamiętam doskonale, ale za to mam luki jeżeli chodzi o pisanie poprzedniej notki. Tak jakoś. Załatwiłem się wczoraj na cacy. Nawet tańczyłem i znowu na wierzchu byłem zadowolony. Na mordę uśmiech nr tysiąc pińcet i ponownie byłem królem nocy. Whiskey, wóda, piwo i szlugi. Obejrzałem się w lustrze – okazało się, że wyglądam jak za starych dobrych czasów. Wróciła alkoholowa opuchlizna na mordzie. Tylko nie wiem czy to były dobre czasy. Myślisz o mnie Pepe? Choć czasami? Zdjęcie spało ze mną. Do rekordowo niskiego poziomu wagi, nienotowanego od długiego czasu, brakuje mi już tylko 900 gram. Nauczę się nawet lewitować, tylko wróć.
Dodaj komentarz